Zawodnicy Energi Wybrzeża Gdańsk przegrali na inaugurację z Cellfast Wilkami Krosno. - Trudno wygrać na tym poziomie rozgrywkowym jak młodzieżowcy zdobywają zero punktów na przeciwnikach. Młody Eryk Kamiński mógł popełniać błędy i przestraszył się zamykając gaz, ale Miłosz Wysocki musi robić punkty. Przegraliśmy w juniorach 1:9 - zauważył Tadeusz Zdunek.
Czy sytuacja związana z torem mogła mieć wpływ na wynik? - Na pewno było bardzo mało jazdy. Po odwołaniu Memoriału zebraliśmy całą nawierzchnię i na pół metra w głąb była glina wymieszana z materiałem, w życiu by to nie przeschło. Dopiero po wysuszeniu to funkcjonuje, ale fakt jest taki, że do czwartku było zero jeżdżenia - przyznał Zdunek.
Prezes klubu z Gdańska nie ma żadnych pretensji do Krzysztofa Kasprzaka. - To początek sezonu i kwestia dopasowania. Krzysiek zmienił motocykl i wszystko wygrał, będąc nie do dogonienia. Pierwsze dwa biegi mu nie wyszły, ale pokazał klasę tym, że wiedział co zrobić - zaznaczył.
- Mieliśmy trochę pecha typu dotknięcie taśmy przez Wysockiego w biegu młodzieżowym, słabszy początek Krzysztofa Kasprzaka, który później wszystko wygrał i udowodnił, że będzie liderem drużyny. Na koniec natomiast Klindtowi zsunął się motocykl z linii i Milik "wysadził go w powietrze". To nie było eleganckie wyprzedzenie. W motocrossie tak się jedzie, nie w żużlu - ocenił sytuację Tadeusz Zdunek.
ZOBACZ WIDEO: Wzmocnili drużynę, ale ich budżet się nie zmienił. Taką mieli na to metodę
Gdańszczanie po domowej porażce nie zwieszają głów przed kolejnym spotkaniem. - Juniorzy muszą popracować nad sobą, liczę na to że Krzysiek od początku będzie jechał na swoim poziomie, Klindt jest w formie i jedzie swoje, Brennan też mnie pozytywnie zaskoczył - podkreślił prezes Energi Wybrzeża Gdańsk.
Czytaj także:
Mistrz Polski zaczął sezon zgodnie z planem
Kołodziejowi wybudują pomnik w Lesznie?