Żużel. Emil Sajfutdinow zachwycony po meczu Apatora. "To widać"

Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow na pierwszym planie
Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow na pierwszym planie

KS Apator Toruń wysoko pokonał w piątkowy wieczór Fogo Unię Leszno (59:31). Nic dziwnego, że Emil Sajfutdinow i spółka tryskali dobrą energią. Zgoła odmienne nastroje towarzyszyły gościom.

Piątkowe spotkanie lepiej rozpoczęli zawodnicy Fogo Unii Leszno, którzy za sprawą duetu Bartosz Smektała - Andrzej Lebiediew wygrali podwójnie nad Patrykiem Dudkiem i Wiktorem Lampartem. Gospodarze szybko odpowiedzieli, bo wynikiem 5:1 w biegu młodzieżowym.

Kiedy chwilę później Mateusz Affelt i Robert Lambert znów wygrali 5:1, to Apator zaczął budować przewagę nad rywalami. - Wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie - mówił po meczu Emil Sajfutdinow w mixed zone na antenie Eleven Sports 1.

Spotkanie, które zapowiadało się niezwykle ciekawie, zakończyło się prawdziwym pogromem. Od czwartego wyścigu Fogo Unia wygrała tylko raz. Apator totalnie zdominował szczególnie końcówkę, wygrywając pięć razy 5:1.

ZOBACZ WIDEO: Wzmocnili drużynę, ale ich budżet się nie zmienił. Taką mieli na to metodę

- Pogoda była taka, że trudno było pojąć, co zrobić, aby zachować prędkość. Opona się tak nie nagrzewa, tor inaczej się zachowuje, kiedy go się polewa, bo jest bardziej śliski. Wykonaliśmy jednak dobrą robotę - dodał Rosjanin z polskim paszportem.

Jednym z głównych tematów rozmów po piątkowym meczu na Motoarenie im. Mariana Rosego było przygotowanie toru. Byliśmy świadkami jednego z najciekawszych starć ostatnich lat, a mijanki były praktycznie w każdej gonitwie.

- Zawsze fajnie się tu czułem, a teraz ten tor pozwala na więcej ścigania. Od początku sezonu mamy normalny tor i to widać, że było dużo ścieżek - krawężnik, środek, a i po szerokiej szło się złapać. Wiele zależało od ustawień i tego, jak ktoś odczytał ten owal - skomentował Sajfutdinow.

Liderem Fogo Unii Leszno w piątkowy wieczór był Grzegorz Zengota. Wychowanek zielonogórskiej sekcji żużlowej wywalczył 11 punktów w siedmiu startach. Zadowolony mógł być jednak z trzech biegów, kiedy to mijał linię mety na pierwszym miejscu.

- Gdzieś to się zaczęło fajnie układać, bo wyjeżdżałem dobrze ze startu, czułem się szybki na trasie. Chciałoby się całe zawody przejechać równo, ale to jest PGE Ekstraliga i czasem decydują małe błędy. Później też było sporo biegów, trzeba było łapać powietrze, ale siły nie brakowało - mówił po zawodach Zengota.

Fogo Unia w piątek musiała sobie radzić bez Janusza Kołodzieja. W jego miejsce stosowano przepis o zastępstwie zawodnika, a koledzy wywalczyli pięć punktów (2,0,3,0). - Janusz chciał być z nami, ale regulamin nie pozwalał nam na to. Nie powinno tak być, bo chciał nas wspierać, ale nie mógł. Wiem, że był z nami sercem i duszą, ale nie ciałem. Kapitanie, robiliśmy co mogliśmy - zakończył Zengota.

Czytaj także:
1. Dołomisiewicz wrócił do żużla. Związał się z zawodnikiem z PGE Ekstraligi
2. Nowa klasa pojemnościowa stała się faktem

Komentarze (1)
avatar
marian krempy
20.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oborowi, wypad do I ligi ! Amen