Żużel. Tarasienko z prezentem dla żony. Lebiediew musi popracować nad zaufaniem do teamu

Krzysztof Konieczny / Wadim Tarasienko
Krzysztof Konieczny / Wadim Tarasienko

ZOOleszcz GKM Grudziądz pokonał w piątkowy wieczór Fogo Unię Leszno (54:35). Dla gospodarzy to pierwsze w tym roku ligowe punkty. Nic dziwnego, że podopieczni Roberta Kościechy tryskali pozytywną energią.

Dla ZOOleszcz GKM-u Grudziądz było to bardzo ważne spotkanie. Gospodarze zdawali sobie sprawę z tego, że porażka z Fogo Unią Leszno mocno skomplikuje ich sytuację w ligowej tabeli. I już w pierwszym biegu podopieczni Roberta Kościechy zadali rywalowi podwójny cios.

Podwójna wygrana na początek pozwoliła objąć prowadzenie, którego GKM nie oddał już do samego końca. - Wydaje mi się, że ten tor był taki sam, tylko ja w pierwszym meczu miałem swoje problemy. Na treningu też mieliśmy taki owal. Jedyna różnica, jaka mogła być to maksymalnie dwa procent - przyznał po meczu Wadim Tarasienko w mixed zonie.

Rosjanin z polskim paszportem wywalczył w piątek trzynaście punktów z dwoma bonusami. Był to drugi wynik w grudziądzkim zespole obok Maxa Fricke'a (14+1).

ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek w lepszej formie niż przed rokiem. "To będzie kolejny temat do rozmów"

- Z żoną w tym miesiącu mamy oboje urodziny, a ona ma akurat dzisiaj (czyt. w piątek). Zapytała mnie, czy może z tej okazji zrobiłbym jakiś komplet. I proszę, udało się. Na początku nie byłem pewien sprzętu, bo rywalizowaliśmy między sobą, ale po drugim wyścigu pojawiła się już ta pewność. Zacząłem wierzyć, że ten motocykl jest idealny na grudziądzki tor i będę go tu używał - dodał Tarasienko.

Liderem Fogo Unii Leszno przy ulicy Hallera był Janusz Kołodziej, który po upadku był niezdolny do jazdy i nie ukończył tego spotkania. Drugi rezultat osiągnął Andrzej Lebiediew, który nie mógł być w pełni usatysfakcjonowany z występu. Przy nazwisku Łotysza były dwa zwycięstwa, ale i również trzy zera oraz jedna jedynka.

- Nie będę się tłumaczył. Gospodarze wysoko zawiesili poprzeczkę i nie daliśmy rady. Lubię się tu ścigać, ale wydaje mi się, że ten tor nie pozwalał tym razem na walkę. W dużej mierze decydował start i pierwszy wiraż, a ja borykałem się z pewnymi problemami, z którymi sobie nie poradziłem - skomentował Lebiediew.

29-latek nie ukrywał, że musi popracować nad... zaufaniem i to do własnego teamu. Chodzi o kwestię ustawień silnika i zniesienie tego tematu ze swoich barków.

Czytaj także:
1. Kapitan Krono-Plast Włókniarza załamany
2. Drabik musiał mocno trzymać nerwy na wodzy

Komentarze (1)
avatar
k 53 GKM
3.05.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Witam. Brawo Vadim, BRAWO GKM...