Orlen Oil Motor Lublin pokonał Krono-Plast Włókniarza Częstochowa różnicą dwunastu punktów. Menedżer gospodarzy - Jacek Ziółkowski zauważył, że na papierze taki wynik wygląda okazale, ale do biegów nominowanych nie było wiadomo, która drużyna zainkasuje dwa ligowe oczka.
- Fajnie, że ta pierwsza seria tak się dla nas ułożyła, że wygraliśmy dwa razy podwójnie i odskoczyliśmy na osiem punktów. Później było trochę łatwiej, bo z górki i mieliśmy ten mecz pod kontrolą. Świetna postawa Dominika Kubery, Bartosza Zmarzlika, ale cała drużyna pojechała bardzo dobrze - mówił po meczu w Ekstraliga Media Center Jacek Ziółkowski.
Menedżer mistrza Polski podkreślał, że ważną pracę wykonała również formacja do 21. roku życia, która najpierw wygrała wyścig młodzieżowy w stosunku 5:1. Później Bartosz Bańbor dorzucił jeszcze jedno oczko. Rozczarował nieco Mateusz Cierniak (2,0,0,w), ale goście podkreślali, że za 22-latkiem długa podróż ze słoweńskiego Krsko.
- Obawiałem się tego meczu, bo Włókniarz w starciu ze Spartą pokazał, że na swoim torze jest bardzo groźnym przeciwnikiem. Układ kalendarza dla nich był taki, że mieli bardzo trudne mecze, ale oni jeszcze będą wygrywali. Swoje zrobią i będzie to drużyna, która będzie liczyła się w walce o medale - dodał Ziółkowski.
Aż trzykrotnie w niedzielnym meczu rywalom udawało się pokonać podwójnie Leona Madsena. Taki obrazek w Częstochowie nie jest czymś często spotykanym. - Kiedy jeździ taka stawka zawodników, to ktoś musi być trzeci i czwarty. W Lublinie też zdarzało się, że Bartek Zmarzlik przyjeżdżał ostatni. To PGE Ekstraliga i tu każdy może być pierwszy, jak i ostatni - zauważył.
ZOBACZ WIDEO: Lebiediew szczery do bólu. "Nie umiem tam jeździć"
Czytaj także:
1. Zmarzlik kontynuuje serię świetnych wyników w Częstochowie
2. Byli pewni swojego toru. "Nie bardzo chcieli jechać na próbę"