Żużel. Żółta kartka dla Adriana Gały za spowodowanie kolejnego upadku! "Centralne trafienie"

WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Na zdjęciu: Adrian Gała (w kasku niebieskim).
WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Na zdjęciu: Adrian Gała (w kasku niebieskim).

Adrian Gała wrócił do ścigania w rozgrywkach ligowych i niestety, ale zaliczył kolejny upadek. Ponadto gnieźnianin spowodował kontakt z torem rywala, który miał do niego duże pretensje.

Do zdarzenia z udziałem Adriana Gały i Tomasza Gapińskiego doszło w czternastym biegu. Zawodnik gospodarzy znajdował się na ostatnim miejscu i wydawało się, że taki obraz się nie zmieni. Tymczasem Gała nagle znalazł się tuż przed Gapińskim. Jednak cała ta sytuacja skończyła się upadkiem obu zawodników.

- Spójrzmy jak siedzi na tym motocyklu, bez kontroli całkowicie. Centralne trafienie w Tomasza Gapińskiego i trudno się dziwić, aby nie był zły, czy wściekły wręcz na Adriana Gałę. Takie sytuacje kończą się kontuzjami - komentował Wojciech Dankiewicz na antenie Canal+ Sport 5.

Obaj zawodnicy szybko podnieśli się z toru, a Gapiński miał sporo pretensji do swojego rywala o zaistniałą sytuację. Sędzia zawodów zdecydował się dodatkowo ukarać Gałę żółtą kartkę.

- Tor w Gdańsku jest o tyle specyficzny, a szczególnie drugi wiraż, że to wejście jest geometrycznie wymagający, bo z prostej trzeba ustawić bokiem. Adrian ma taki styl wjazdu na dwa koła i tu jest ten "konflikt", że nie ma moim zdaniem prawidłowej postawy na motocyklu. I to, co powiedział Wojciech Dankiewicz, że jakie wejście, to takie też wyjście - dodał z kolei Piotr Świderski.

W meczu 6. kolejki Metalkas 2. Ekstraligi Energa Wybrzeże Gdańsk przegrało na własnym terenie z H. Skrzydlewska Orłem Łódź 41:49. Gała w pięciu startach wywalczył sześć punktów. Relacja z tego spotkania dostępna jest TUTAJ.

Czytaj także:
1. Zawodnik Motoru wygrał w Ukrainie. Duński talent nie zwalnia tempa
2. Polski zawodnik był o krok od wygrania gigantycznego pucharu. Jego rozmiar robi wrażenie!

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty