Można powiedzieć, że już standardem stało się określanie spotkań Fogo Unii Leszno, jako tych najważniejszych. Tak definiowano potyczkę z NovyHotel Falubazem Zielona Góra, a teraz podobnie trzeba opisywać starcie z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Ekipa z województwa kujawsko-pomorskiego znajduje się tuż nad Wielkopolanami w tabeli PGE Ekstraligi z trzema punktami przewagi.
Dlatego niedzielny mecz może coś wyjaśnić, choć to raczej mimo wszystko mało prawdopodobne. Do tego potrzebna byłaby porażka leszczynian, a bardziej realny jest scenariusz, w którym to właśnie oni odniosą sukces i zbliżą się do swoich rywali. Zasadne wydaje się być pytanie o punkt bonusowy, który jest niezwykle potrzebny jednym oraz drugim.
Bliżej jego jest GKM. W końcu na własnym owalu tryumfował 54:35, a więc aż 19 "oczkami". Do tej pory, oprócz tej wspomnianej konfrontacji, przynajmniej taką różnicą zakończyło się tylko osiem pojedynków w najlepszej żużlowej lidze świata. Raz dokonała tego Unia, podczas domowego spotkania z KS Apatorem (56:34 - dop.red.). - Moim zdaniem podopiecznych Rafała Okoniewskiego stać na punkt bonusowy w tym starciu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Rufin Sokołowski.
ZOBACZ WIDEO: Działacz Apatora zapowiada transfery. "Dwa, trzy głośne nazwiska zmienią kluby"
Z jednej strony torunianie dysponują większym potencjałem kadrowym, z drugiej jednak byli w tamtym okresie w naprawdę sporym kryzysie. Grudziądzanie za to są na fali wznoszącej, choć nadal walczą jednocześnie o play-offy, jak i uniknięcie spadku. Nasz rozmówca uważa, że w niedzielę przyjezdni ustawią się defensywnie, celując w każdym biegu w remis, co sprawi, że gospodarzom będzie trudno budować przewagę.
- Aczkolwiek czas działa na korzyść zespołu z Leszna. Zawodnicy wracają po kontuzjach, a do tego doszedł Ben Cook. Wbrew pozorom Unia jest mocniejsza niż na początku sezonu. Tor powinien być sprzymierzeńcem miejscowych. Co więcej, najpewniej minimum przyzwoicie zaprezentuje się Grzegorz Zengota. W Grudziądzu nie było 30:60, tylko 35:54, więc szansa na bonus jest. To naprawdę nie jest niemożliwe - twierdzi były działacz żużlowy.
Sokołowski zauważa także, że w przypadku braku trzeciego punktu dla leszczynian, będą musieli oni wygrać jeden mecz więcej niż GKM. A to nie będzie proste. Obie drużyny mają przed sobą jeszcze dwie domowe konfrontacje. Zarówno jedna, jak i druga, podejmie ebut.pl Stal Gorzów. Wielkopolan jednakże czeka również starcie z Betard Spartą Wrocław, a grudziądzan z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa.
Czytaj także:
- "Nie ma słabych punktów". Drużyna Staszewskiego wskoczyła na właściwe tory
- Żużel. Kibice zacierają ręce na to spotkanie. "Na pewno nie pojedziemy w roli faworyta"