Fani Innpro ROW-u Rybnik nie mogą być w pełni zadowoleni z tegorocznych poczynań Grzegorza Walaska. Ten zawodnik zajmuje 31. miejsce w klasyfikacji indywidualnej Metalkas 2. Ekstraligi.
Do tej pory Walasek uzyskał średnią biegopunktową na poziomie 1,489. W meczu zdobywa średnio nieco ponad 5 punktów. Jak na jego tegoroczne poczynania zapatruje się Wojciech Dankiewicz?
- Ogólnie to jest tak, że jak zawodnik ma słabszy występ, to już szukamy dziury w całym. Grzesiek już swoje lata ma, ale dopóki ma jeszcze ochotę do jazdy i czerpie z tego radość, to niech jeździ. Pamiętamy przecież jego bardzo słaby występ w pierwszej kolejce w Poznaniu. Też wszyscy na nim psy wieszali, a później nosili go na rękach, bo odjechał fantastyczne spotkania. To, że teraz złapał jakiś dołek, nie oznacza, że znów musimy przyglądać się jego metryce i odstawiać do kąta. Dajmy zdecydować przede wszystkim jemu i pracodawcy - powiedział były menedżer żużlowy, a obecnie ekspert.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Zengota, Kownacki i Kanclerz
Zauważył jednocześnie, że do tej pory zainteresowanie usługami Grzegorza Walaska jak najbardziej było. - Widać, że prezesi nadal co roku o niego walczą. I teraz wszystko zależy od Grześka, a także od obecnego czy potencjalnych następnych pracodawców. Musi być jednak przede wszystkim chęć do jazdy u Grzegorza - dodał w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Druga strona medalu jest taka, że sport żużlowy jest ściśle powiązany nie tylko z człowiekiem, ale i z tą mechaniczną częścią. Co jakiś czas muszą być serwisy i nie zawsze przebiega to tak, jakby zawodnik sobie życzył. Kolejna kwestia to dopasowanie sprzętu do warunków torowych i pogodowych. To już wyższa inżynieria. Ja bym dał mu spokój - podkreślił Dankiewicz.
Zauważył też, że możliwe jest, iż niebawem Walasek się przełamie.
- W tej chwili niektórzy się zastanawiają, czy nie powinien zakończyć jazdy. A za chwilę w play-offach może znów będą go nosić na rękach i to on będzie tym człowiekiem, który wprowadzi ROW do PGE Ekstraligi. Nie mówię, że tak będzie, to oczywiście tylko takie luźne przemyślenia. Z takimi ocenami dałbym spokój. Zresztą uważam, że tak wybitnego zawodnika - medalistę mistrzostw Polski i świata - nieładnie jest oceniać przez pryzmat jednego czy dwóch słabszych występów. Dla mnie Grzegorz jest żywą legendą i chciałbym, żeby jeszcze trochę pojeździł - spostrzegł.
Słabszych występów było więcej
Wojciech Dankiewicz mówił o jednym czy dwóch słabszych występach. Fakty są tymczasem takie, że po raz ostatni Walasek dwucyfrową zdobycz uzyskał 19 maja, kiedy to w meczu ROW Rybnik - Wilki Krosno zdobył 11 punktów.
W sześciu kolejnych spotkaniach nawet nie przekroczył granicy ośmiu "oczek". W ostatnim meczu w Krośnie wykręcił zaś tylko jeden punkt. - Tylko teraz jest pytanie, czy Grzegorz Walasek w rybnickim ROW-ie był kontraktowany jako lider drużyny, czy - mówiąc brzydko - jako druga linia. Nie sądzę, żeby Krzysztof Mrozek budował zespół w oparciu o założenie, że liderem będzie Grzegorz Walasek. Grzesiek jest zawodnikiem nieprzewidywalnym. Zawsze może wyskoczyć i nie przegrać wyścigu, ale czasem zdarzają mu się też słabsze występy - dodał ekspert.
- Myślę jednak, że skład był tak budowany, że nie brano pod uwagę, że Grzegorz będzie musiał w 15. wyścigu przechylać szalę zwycięstw. Sądzę, że koncepcja była inna, a Grzesiek w zupełności wypełnia zdania, które mu powierzono. Oprócz tego w wielu meczach potrafił przywozić dwucyfrówki. Trzeba podejść do tego spokojnie. Najważniejsze, że ROW nadal jest w czubie tabeli - kontynuował.
Dankiewicz uważa, że z oceną tego sezonu w wykonaniu 48-letniego zawodnika trzeba jeszcze poczekać.
- Poczekajmy do najważniejszych spotkań, być może właśnie na play-offy Grzegorz Walasek będzie przygotowany w stu procentach i wtedy zamknie usta wszystkim tym, którzy już go chcą odsyłać do szatni. To oczywiście moja subiektywna opinia. Ja zawsze do słabszych występów zawodników podchodzę z dystansem, bo wtedy jest najłatwiej wylewać na nich falę hejtu, a gdy idzie im lepiej, to głosów pozytywnych jest niewiele. Czasem lepiej za dużo nie mówić, bo można dużą krzywdę wyrządzić zawodnikom - podsumował nasz rozmówca.
Czytaj także:
> Menedżer PSŻ-u przygnieciony plagą kontuzji. Tym razem nie zgadza się z arbitrem
> Pawlicki zdegustowany wynikami Falubazu. " Nie chce już mi się mówić"