Ogromne emocje towarzyszyły niedzielnemu spotkaniu ZOOleszcz GKM-u Grudziądz z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa. Obie drużyny cały czas nie były pewne udziału w fazie play-off PGE Ekstraligi. Co więcej, bardzo prawdopodobne było, że pojedzie w nich wyłącznie zwycięzca. Szczególnie jeśli przegrany nie zdobędzie punktu bonusowego.
Ostatecznie właśnie tak się stało. Gospodarze z województwa kujawsko-pomorskiego tryumfowali 60:30 i z 14 punktami zajęli piąte miejsce w tabeli najlepszej żużlowej ligi świata. Przegrani spod Jasnej Góry zakończyli zmagania na siódmej lokacie i już mogą myśleć o sezonie 2025.
Ogromne emocje, które towarzyszy tej konfrontacji udzielały się również w parku maszyn. "Kuchnia meczu" emitowana na Canal+ Sport w pewnym momencie ukazała Wadima Tarasienko, wypowiadającego się w niecenzuralnych słowach na temat ilości wody na torze. O tej kwestii z komisarzem toru Krzysztofem Gałańdziukiem rozmawiał sztab szkoleniowy GKM-u.
ZOBACZ WIDEO: Kibice wywiesili baner. Prezes klubu miał się tłumaczyć
Jednocześnie podkreślał on, że takie polewanie na twardym torze może być niebezpieczne. - To trzeba było lać tak, jak trzeba, a nie cudować. Od początku cudujecie - odpowiedział tylko Gałańdziuk.
Obie drużyny w trakcie narad podkreślały, jak istotny był start i, że to właśnie na nim zawodnicy powinni się skupić. Co ciekawe, po raz kolejny w trakcie jednego z takich spotkań, wśród członków ekipy Włókniarza zabrakło Maksyma Drabika, o którego dopytywał się nawet Leon Madsen. Duńczyk zresztą w motywacyjnej przemowie starał się pobudzić swoich kolegów.
Czytaj także:
- Żużel. Kołodziej szczerze o sezonie 2024. "Okazało się, że prezes miał rację"
- Żużel. "Obraz nędzy i rozpaczy." Ostre słowa Cieślaka o Włókniarzu i Madsenie