Energa Wybrzeże Gdańsk nie należała do faworytów Metalkas 2. Ekstraligi i wszyscy zdawali sobie sprawę, że zespół będzie walczył o utrzymanie na zapleczu najlepszej ligi świata, a nie o play-offy. Ostatecznie podopiecznym Eryka Jóźwiaka udało się wygrać tylko jedno spotkanie i tyle też razy zremisować. Dwunastokrotnie musieli uznawać wyższość rywali, co nie miało prawa dać im utrzymania. Do pełni szczęścia zabrakło sześciu punktów.
- Rezultat, który mamy w tabeli, jest wynikiem tej pracy, którą wykonywaliśmy co mecz. Oprócz dwóch spotkań, w Poznaniu i u nas z Rzeszowem, nie jechaliśmy dobrze. Ciężko to wszystko szło. W większości spotkań musieliśmy gonić, bo te straty na początku były ogromne, a biegów finalnie nie starczało na odrobienie strat. To był ciężki sezon mentalnie i fizycznie. Trzeba teraz wyciągnąć z tego wnioski, żeby w przyszłości było więcej powodów do radości niż do smutku - przyznał Eryk Jóźwiak w rozmowie z portalem trojmiasto.pl.
Gdańszczanie dysponowali w tym sezonie bardzo doświadczonym składem. O sile zespołu stanowić miał m.in. były wicemistrz świata Krzysztof Kasprzak czy Niels Kristian Iversen. I ten drugi swojemu wyzwaniu podołał. W klubie nie ukrywają, że postawienie na doświadczenie kosztem młodości miało być oznaką ostoi, która pozwoli dobrze rozpoczynać mecze i ciągnąć młodszych kolegów za tymi, którzy będą punktować na wysokim poziomie. To jednak nie wypaliło.
ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?
Kiedy zawodzą seniorzy, to ważna jest postawa młodzieżowców. W tym przypadku także i oni zawiedli gdański klub. - Obdarzyliśmy juniorów dużym zaufaniem, dostali szansę, której nie wykorzystali. Można dużo rzeczy powiedzieć na ten temat, ale zdecydowanie był to nasz słaby punkt. Nie można jednak powiedzieć, że to była główna przyczyna naszego niepowodzenia. Niestety seniorzy nie we wszystkich meczach dojeżdżali, a to na nich powinien głównie spoczywać ciężar zdobywania punktów. "Oczka" juniorów miały być dodatkiem - dodał menedżer.
Jóźwiak nie ukrywa, że rozumie krytykę kibiców i sporo przyjął na siebie, bo stoi na czele drużyny, która spadła. Na chwilę obecną nie jest w stanie powiedzieć czy nadal będzie pełnił rolę menedżera zespołu, bowiem na takie rozmowy przyjdzie dopiero czas.
Czytaj także:
- Kibice Włókniarza mają dość! Wywiesili transparenty i do akcji ruszyła ochrona!
- Rośnie kolejny talent, który imponuje swoją postawą. Wkrótce pojawi się w Polsce