W tym roku Birmingham Brummies powróciło do jazdy na najwyższym szczeblu ligi brytyjskiej po dekadzie przerwy. Klub z Perry Barr Stadium zatrudnił na stanowisko menadżera słynnego Sama Ermolenkę i miał nadzieje na powalczenie o awans do strefy premiującej jazdą w fazie play-off.
Wyszło zupełnie inaczej. Brummies już dawno pożegnali się z nadziejami na bycie w pierwszej czwórce i tegoroczną kampanię w Premiership na pewno zakończą na ostatnim siódmym miejscu w tabeli. Natomiast w Premiership Knock Out Cup odpadli na etapie półfinału.
W Birmingham zakontraktowano na ten sezon dwóch Polaków - Wiktora Lamparta i Piotra Pawlickiego. Dla tego drugiego był to powrót na Wyspy Brytyjskie po dziesięciu latach nieobecności. Już sam debiut w nowych barwach opóźnił się, co miało związek z urazem, jakiego doznał przed startem sezonu. Po powrocie wyniki Pawlickiego pozostawiały sporo do życzenia.
Ostatecznie polski żużlowiec wystartował dla Brummies w 17 ligowych spotkaniach, wykręcając w nich średnią biegową 1,333, co daje mu miejsce dopiero w czwartej dziesiątce klasyfikacji indywidualnej. Wiadomo już, że 29-latek nie będzie mieć okazji trochę podreperować tych statystyk, ponieważ przekazał klubowi, że nie wystartuje w dwóch ostatnich ligowych zawodach, jakie pozostały w kalendarzu.
Pawlickiego zabraknie więc w planowanym na poniedziałek 26 sierpnia starciu domowym z Ipswich Witches, a także w czwartek 29 sierpnia w wyjazdowym z tym samym przeciwnikiem.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Skandal w GP! Janowski został skrzywdzony, w PZM czekają na analizę
Poznaliśmy "dziką kartę" na GP Polski we Wrocławiu. Zaskakujący wybór!
ZOBACZ WIDEO: "Determinacja była ogromna". Ten klub chciał Kołodzieja