Żużel. "Dajcie mu spokój". Kościecha wziął w obronę zawodnika GKM-u

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny

ZOOleszcz GKM Grudziądz przegrał z Betard Spartą Wrocław 41:49 w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym i nie awansował dalej. W Magazynie PGE Ekstraligi trener Robert Kościecha musiał m.in. zabrać głos na temat postawy Jaimona Lidseya.

W tym sezonie ZOOleszcz GKM Grudziądz po raz pierwszy w historii awansował do fazy play-off PGE Ekstraligi. Klub trafił na Betard Spartę Wrocław i w wyjazdowym pojedynku przegrał 40:50, dzięki czemu był w dobrej sytuacji przed rewanżem.

W pozostałych ćwierćfinałach faworyci zwyciężyli bowiem w delegacji. To oznaczało, że GKM musiał zdobyć 46 punktów na domowym torze i liczyć na to, że KS Apator Toruń i NovyHotel Falubaz Zielona Góra nie wygrają na wyjazdach.

Grudziądzanie spisali się jednak poniżej oczekiwań i mimo że w fazie zasadniczej wygrali 51:39, to tym razem przegrali 41:49 (relacja TUTAJ). W dwumeczu zdobyli tyle samo punktów co torunianie, lecz z uwagi na wyższe miejsce Apatora po fazie zasadniczej, to on awansował do półfinału.

ZOBACZ WIDEO: Kościecha o GKM-ie w sezonie 2025. Czy Kacper Pludra zostanie w drużynie?

- W tygodniu poprzedzającym mecz mówiłem: spokojnie, bo Wrocław to bardzo silny zespół i taki mecz jak w rundzie zasadniczej się nie powtórzy. To się potwierdziło, byli dzisiaj lepsi, w dwumeczu zabrakło jednego punktu, żeby wejść dalej. Jesteśmy bodajże na 5. miejscu, to też cieszy z perspektywy całego sezonu, ale zawsze niedosyt jest - przyznał trener GKM-u Robert Kościecha w Magazynie PGE Ekstraligi.

Ze strony prowadzącego Michała Mitruta pojawiło się pytanie dotyczące postawy Jaimona Lidseya. Australijczyk w pięciu wyścigach zdobył trzy punkty i bonus.

- Dajcie mu spokój, miał może słabszy dzień. Ja na gorąco nie oceniam nigdy zawodników, bo wiem, że jest ciężko. Każdy się stara i z perspektywy całego sezonu trzeba powiedzieć, że miał w GKM-ie miał dobry i z tego się cieszymy. Przegraliśmy całą drużyną - skomentował Kościecha.

Dla osób w studio zastanawiająca była decyzja na początku drugiej serii, kiedy to mimo wyniku 7:17 nie doszło do zmiany za Kacpra Pludrę. - Po pierwszych czterech biegach nie mieliśmy żadnej "trójki". Max i Michael pojechali słabo, a Kacper w miarę dobry bieg. Bałem się, że jak zmienię go za chwilę, to nie będę miał go w ogóle, a inni zawodnicy też nie byli na to gotowi i zdecydowałem o jeszcze jednej szansie. Łatwo też się mówi po meczu, jak ma się godzinę czasu i trochę można to robić - wytłumaczył swoje spojrzenie szkoleniowiec grudziądzan.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty