Żużel. Za pośrednictwem Facebooka szuka klubu w Polsce. Jeden z lepszych w kraju

WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Na zdjęciu: Richard Lawson z partnerką
WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Na zdjęciu: Richard Lawson z partnerką

Brytyjski żużlowiec Richard Lawson chce wrócić do ścigania w Polsce. Zawodnik w mediach społecznościowych opublikował wpis, w którym poinformował, że szuka chętnych do zatrudnienia.

W tym artykule dowiesz się o:

Richard Lawson jest jednym z ciekawszych zawodników, którzy od lat ścigają się w lewo, ale w polskiej lidze próżno ich szukać. W 2008 roku rozpoczął pisanie kart historii swojej żużlowej kariery i choć w lewo ściga się już szesnaście lat, to w naszym kraju odjechał zaledwie... jeden sezon.

Było to w 2018 roku, kiedy to związał się z Kolejarzem Opole i w jego barwach wziął udział w siedmiu spotkaniach. Na swoim koncie zapisał 61 punktów i 5 bonusów, a to wszystko w 37 wyścigach, co przełożyło się na średnią biegową 1,784. Umowa została przedłużona na kolejny sezon, ale powołania nie otrzymał. Tak samo, jak w 2023 roku, kiedy to był związany kontraktem z Unią Tarnów.

A że 38-latek potrafi się skutecznie ścigać, to wiedzą fani, którzy śledzą rozgrywki brytyjskiej SGB Premiership. Jest zdecydowanie najlepszym zawodnikiem najwyższego szczebla ligowego na Wyspach, którego na co dzień nie można zobaczyć w polskiej lidze.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Bajerski, Jabłoński i Przedpełski

Lawson wierzy, że wkrótce to się zmieni. O tym, że chce się ścigać w kraju nad Wisłą świadczyć może fakt, że w mediach społecznościowych opublikował wpis, w którym napisał wprost, że szuka klubu. Pytany w komentarzu, w której lidze - odpowiedział, że w którejkolwiek.

Przykład Bena Cooka pokazuje, że warto stawiać na niezbyt oczywistych zawodników. Australijczyk znalazł klub w trakcie sezonu, nieco został wynaleziony z musu, kiedy Fogo Unię dotknęły problemy kadrowe. I dziś jest jednym z objawień sezonu, bo z powodzeniem rywalizował w PGE Ekstralidze, wygrywając z gwiazdami światowego speedwaya.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty