Żużel. Były mistrz świata krok od odwieszenia kevlaru na kołek. Syn idzie w jego ślady

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Peter Ljung
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Peter Ljung
zdjęcie autora artykułu

Niewykluczone, że dobiegający powoli końca sezon 2024 będzie ostatnim na żużlowych torach dla Petera Ljunga. Szwed już ściga się niewiele, a ponadto u progu swojej kariery jest jego syn.

Kariera Petera Ljunga trwa już prawie ćwierć wieku. 42-latek może się pochwalić przede wszystkim trzema medalami drużynowego mistrza świata - złotym z 2003 roku i dwoma brązowymi krążkami, które wywalczył z reprezentacją Szwecji w sezonach 2008 i 2016. Był stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix, ale nigdy nie zwyciężył, ani nawet nie był w czołowej trójce pojedynczych zawodów.

W ostatnim czasie ściga się jednak głównie w Allsvenskan League, a jego występy w Bauhaus-Ligan ograniczały się do epizodów (sześć wyścigów). We wtorek znów ma jednak dostać swoją szansę. Zdecydowanie częściej, niż o wynikach mówiło się o jego ostrych wypowiedziach - chociażby w temacie finansów w Szwecji (TUTAJ), czy też startach żużlowców na trudnych torach (TUTAJ).

Wielu kibiców zastanawia się, co dalej z karierą doświadczonego żużlowca. - Nic nie jest jeszcze przesądzone, ale na pewno w jakimś stopniu czuję, że wystarczy tego. Chodzi choćby o to, aby zapewnić odpowiednio dużo czasu Eddiemu (syn Petera, który też jeździ na żużlu - dop. red.), by jeździć z nim i brać udział w jego zawodach. Na pewno w pewnym momencie trzeba będzie podjąć jakąś decyzję - przyznał Ljung, którego cytuje serwis speedwayfans.se.

\ ZOBACZ WIDEO: Ogromny budżet Texom Stali. "Jak będzie trzeba, to go podwoimy"

Eddie Ljung w tym sezonie brał udział w finale SGP4, w którym wywalczył dwa punkty i zajął szesnastą pozycję. Raz jednak odmówiła posłuszeństwa jego maszyna, przy jego nazwisku pojawiło się także wykluczenie.

Peter Ljung nie ukrywa, że ekscytująca jest dla niego nowa rola, a fakt, że syn idzie w jego ślady i robi to, co on sam kocha, pozwala mu się utrzymać w czarnym sporcie, także wtedy, kiedy ten sam zjedzie z torów.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty