Żużel. Stanisław Chomski zabrał głos po zwolnieniu. "Poczułem się tak, jakby ktoś wbił mi nóż w plecy"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski

Zaskakująca wiadomość gruchnęła w czwartek. Stal Gorzów postanowiła nagle zakończyć współpracę ze Stanisławem Chomskim, który odsłonił kulisy zwolnienia. - Forma była daleko idąca od eleganckiej - powiedział i przekazał, że zakończył karierę trenera.

W środę ebut.pl Stal przegrała drugie półfinałowe spotkanie z Betard Sparta Wrocław (40:50) i odpadła z walki o drużynowe mistrzostwo Polski. Pojedzie tym samym o brązowy medal, ale od czwartkowego wczesnego popołudnia wiadomo, że w dwumeczu z KS Apatorem Toruń nie poprowadzi jej Stanisław Chomski.

Gorzowski klub przekazał, że ze skutkiem natychmiastowym kończy współpracę z doświadczonym trenerem, który pełnił tę funkcję od 2015 roku. "Dziękujemy trenerowi za jego oddanie, profesjonalizm i nieoceniony wkład w rozwój naszego zespołu. Jego pasja oraz zaangażowanie pozostawią trwały ślad w historii naszego klubu (pisownia oryginalna - dop. red.)" - między innymi tak napisano w oficjalnym komunikacie.

W czwartek Chomski był gościem Magazynu PGE Ekstraligi na portalu WP SportoweFakty. Nie mogło być innego tematu rozmowy, jak jego nagłe zwolnienie. Były już trener Stali, z którą osiem lat temu świętował drużynowe mistrzostwo Polski, nie szczędził cierpkich słów po decyzji, jaką przekazały mu władze klubu z miasta nad Wartą.

- Trudno mi powiedzieć, czy to jest szok. Byłem w jakiś sposób zaskoczony formą, jaka nastąpiła w rozwiązaniu umowy. Zostałem wezwany na posiedzenie zarządu, tak to odbieram, bo byli obecni wszyscy członkowie. Prezes po prostu poinformował mnie, że z dniem dzisiejszym kończymy współpracę, że nie poprowadzę dzisiejszego treningu i zawodów, które są do końca sezonu. I tyle - powiedział Chomski.

Szkoleniowiec nie kryje żalu z powodu tego, co wydarzyło się w całej sprawie i jak poinformowano go o decyzji. - Przekazałem zarządowi, że w moim odczuciu, to jest słabe, bo choć, oczywiście, każdy pracodawca może rozwiązać umowę, to forma mnie troszeczkę zaskoczyła. Poczułem się tak, jakby ktoś wbił mi nóż w plecy - przyznał, dodając: - Rozmowa odbyła się na zasadzie informacyjnej. Podziękowałem, poprosiłem o dokument na piśmie i nie mieliśmy już więcej, o czym rozmawiać.
 
ZOBACZ WIDEO: Kurtz i Rew zawiedli Rusieckiego? Ta reakcja mówi wszystko

- Forma zwolnienia była daleko idąca od eleganckiej. Takie mam odczucie. Za zasługi nikogo się nie trzyma, ale ja nie będę tego komentował, bo nikt mi o przyczynach nie powiedział. Pozdrawiam wszystkich kibiców i życzę klubowi jak najlepiej - kontynuował Chomski.

67-latek zastanawia się, co mogło być powodem takiej decyzji, skoro w kwietniu tego roku władze Stali namawiały go, aby został w niej dłużej niż do końca trwającego sezonu. Zwraca uwagę także na to, że mogła zmienić się koncepcja składu, co miało kontrastować z jego własnymi przemyśleniami na ten temat.

- Niespełna pół rok temu, w kwietniu, bo mój kontrakt opiewał, że z końcem tego sezonu wygasa, informowałem, że nie zamierzam go przedłużyć. Prezes i zarząd użyli jednak wszystkich form perswazji, żebym tego nie robił, żebym przedłużył to na następny rok aneksem, bo skład zbudowany jest na dwa lata i ja w tej budowie uczestniczyłem - opowiedział trener, który faktycznie pięć miesięcy temu zgodził się, że będzie pracować do końca sezonu 2025.

- Po ostatnim treningu przed Wrocławiem byliśmy razem z prezesem i teamem Jakuba Miśkowiaka. Podziękowaliśmy za przedłużenie kontraktu, padły słowa, że będziemy to kontynuować, a tu nagle taka sytuacja. Nikt do końca nie był ze mną szczery. Od dłuższego czasu musiało coś tam nabrzmiewać. Te informacje odnośnie ruchów z innymi zawodnikami, oczywiście prezes ma prawo rozmawiać, ale to było dość mocno transparentne. Były przecieki do mediów. Widać coś na rzeczy było, o czym nie byłem informowany. Każda decyzja jest do zaakceptowania i z każdą trzeba się zgodzić, mają prawo do tego. Trzeba było jednak wcześniej informować, a nie "misiaczki strzelać" - powiedział w magazynie Chomski.

Zapytany przez red. Mateusza Pukę co dalej i czy nie skusi się na powrót do pracy w przyszłości, odpowiedział stanowczo. - Nic się nie dzieje. Żyję, żona będzie bardzo szczęśliwa, że w końcu będę mieć więcej czasu dla rodziny, którego do tej pory nie miałem. Inni jeździli na urlopy, wakacje, a takich rzeczy nie ma, jeśli się w sporcie pracuje - skwitował utytułowany fachowiec.

- Ja już dostałem telefon, ale mnie to nie interesuje. Zamierzałem po tym sezonie, bez względu na wynik, zakończyć pracę jako trener. Dałem się namówić i to jest mój błąd. Zostałem w taki, a nie inny sposób zwolniony i już mi wystarczy. Ja się do żużla nie zraziłem, ani do kibiców, którzy mnie oceniali w różny sposób. To praca i odpowiedzialność, którą trzeba wziąć na klatę. Za wszystko, co zrobiłem, odpowiadałem. Dziękuję wszystkim. Tym, którzy mnie wspierali i tym, którzy mnie krytykowali - rozwinął się dotychczasowy opiekun ebut.pl Stali.

Stanisław Chomski poinformował ponadto, że zakończył karierę trenerską. - Takie jest życie. Mówię, dobiegł koniec pewien etap w nim i tu jest koniec. Kropka. Nie ma takiej opcji. Nie, że ze względu, że mnie zwolniono, bo taki był plan. Dałem się namówić na następny rok, w którym oczywiście już Stali nie poprowadzę. Skończyło się to 26 września tego roku - podsumował były trener klubów z Gorzowa, Piły, Gdańska, Torunia i narodowej kadry.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty