Innpro ROW Rybnik po wygraniu Metalkas 2. Ekstraligi i awansie do PGE Ekstraligi mocno działa na rynku transferowym. Wszystko oczywiście po to, aby skompletować skład pozwalający utrzymać się w najlepszej żużlowej lidze świata. Problemem jest jednak ograniczony wybór.
Zawodników gwarantujących sporą liczbę punktów na najwyższym szczeblu jest tylko kilku. W tym gronie znajduje się Andrzej Lebiediew. Praktycznie przesądzone jest, że w rybnickiej drużynie pojedzie za to Gleb Czugunow. Pewną opcją mógłby być również Maksym Drabik. Tutaj jednakże pojawia się kolejny kłopot.
26-latek związał się już z porozumieniem z Krono-Plast Włókniarzem, co oznacza, że częstochowianie wcale nie muszą chcieć oddawać go do bezpośredniego przeciwnika w walce o utrzymanie w PGE Ekstralidze, a nim najprawdopodobniej będzie właśnie Innpro ROW.
ZOBACZ WIDEO:"Brak honoru". Marcin Gortat uderza w grupę żużlowców
- Scenariusz trzymania Maksyma, bez dania mu możliwości jeżdżenia w meczach ligowych, byłby bandyckim rozwiązaniem. Raczej powiedziałbym mu, że nie ma dla niego miejsca i się rozstał, żeby szukał sobie nowego klubu - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Ireneusz Maciej Zmora.
Jednocześnie zaznaczył, że w tym wypadku Włókniarz, mając ważny kontrakt z Drabikiem, będzie zobowiązany do wypłacanie mu kwoty za przygotowanie do sezonu. Równocześnie nie ma jednak obowiązku wystawiania dwukrotnego indywidualnego mistrza świata juniorów w składach na spotkania PGE Ekstraligi.
- Żużlowiec z ambicjami sportowymi podziękuje i zacznie szukać nowego pracodawcy. Kluby są w stanie rozstać się z zawodnikiem w dosyć partnerskich relacjach - podsumował były prezes Stali Gorzów.