Sprowadzenie Szymona Woźniaka do Abramczyk Polonii to wielki sukces prezesa Jerzego Kanclerza, który pokonał konkurencję w postaci klubów ekstraligowych. Poza tym taki ruch sprawia, że Fogo Unia Leszno wcale nie jest już murowanym kandydatem do awansu do PGE Ekstraligi. Doświadczony działacz zamknął tym samym usta swoim przeciwnikom, którzy od dawna sugerują, że tak naprawdę nie zależy mu na jeździe w elicie.
- Nie liczę na to, że takie głosy ustaną. Pewnie i tak znajdą się życzliwi, którzy napiszą, że nie chcę awansować i że mogłem jeszcze ściągnąć Bartosza Zmarzlika i Wiktora Przyjemskiego. To normalne w naszym polskim piekiełku. Ja mogę jednak powtórzyć zapewnienie, że awans do PGE Ekstraligi to moje marzenie. Wiele bym dał, żeby tak się stało - mówi nam Jerzy Kanclerz.
Co ciekawe, jeszcze w piątek prezes Abramczyk Polonii w rozmowie z WP SportoweFakty opowiadał, że szanse na przejście Woźniaka do Bydgoszczy wynoszą kilka procent i porównywał całą sytuację do zamieszania, które miało niedawno miejsce w przypadku Macieja Janowskiego i Betard Sparty Wrocław.
ZOBACZ WIDEO: Tajemnicze kulisy odejścia Jabłońskiego z telewizji
- To porozumienie mnie bardzo cieszy, bo myślę, że zaprocentowały lata naszej bardzo dobrej znajomości. Przyznam szczerze, że nie wierzyłem w rozstanie ebut.pl Stali Gorzów i Szymona Woźniaka. To dlatego tak określałem szanse na ten transfer. Później porozmawiałem jednak z prezesem Waldemarem Sadowskim i dostałem sygnał, że być może będzie zielone światło na odejście zawodnika do innego klubu. Pojawiła się jakaś nadzieja, ale sam Szymon powtarzał mi, że on nic nie wie, że zarząd się z nim nie komunikował, a ja nie lubię wchodzić w sprawy, które nie są rozstrzygnięte. Czekałem zatem, czy Szymon dostanie taką informację od gorzowskiego klubu - tłumaczy Kanclerz.
Umowa tylko na rok, ale...
Polonia była z Woźniakiem w stałym kontakcie, a do kluczowego spotkania, które przesądziło o transferze, doszło w poniedziałek. - Byliśmy cały czas w kontakcie telefonicznym, a w sobotę przed 18:00 odbyliśmy kilkuminutową rozmowę w boksie. Zawodnik zapewniał, że pierwszy ruch wykona w moim kierunku. Po meczu w Gorzowie Szymon usłyszał, że nie będzie go w Stali i umówiliśmy spotkanie na poniedziałek. Od początku rozmowa przebiegała w bardzo dobrym kierunku. Chcę podkreślić, że Szymon nie trafia do nas na zasadzie wypożyczenia ze Stali Gorzów, gdzie miał ważny kontrakt. Będzie wolnym zawodnikiem, bo do rozwiązania jego umowy doszło za porozumieniem stron - wyjaśnia Kanclerz.
Umowa Szymona Woźniaka z Abramczyk Polonią będzie obowiązywać przez rok, a nie na dwa lata jak w przypadku Kaia Huckenbecka, Krzysztofa Buczkowskiego czy Aleksandra Łoktajewa. - Mamy jednak słowne ustalenia, że w przypadku awansu będziemy kontynuować współpracę. Szymon po doświadczeniach w Gorzowie nie chciał od razu zawierać dwuletniej umowy. Ja na to przystałem, aczkolwiek wyraźnie podkreślam, że po obu stronach jest wola dłuższej kooperacji - tłumaczy działacz.
Robert Chmiel był o krok od Polonii
Transfer Woźniaka oznacza, że skład seniorski na sezon 2025 jest zamknięty. To oznacza, że do zespołu nie trafi Robert Chmiel. Jeszcze w piątek bydgoszczanie mieli porozumienie z tym zawodnikiem. - Rozmawiałem z zawodnikiem i jego menedżerem. Pomiędzy nami była pewna umowa. Temat Szymona wyskoczył nagle. Druga strona zrozumiała te okoliczności. Wiem, że chcą się rozwijać i jeździć, więc będą szukać innego klubu. Tak będzie najlepiej dla wszystkich. Walka o skład czy ławka rezerwowych to nie byłoby dobre rozwiązanie - wyjaśnia Kanclerz.
Warto również dodać, że Polonia nie zamierza szukać wzmocnień do formacji juniorskiej. - Mamy swoich juniorów. Nie myślimy o żadnym wypożyczeniu. Jeśli będziemy mieć jednak kadrę juniorską złożoną z pięciu zawodników, to być może ktoś dostanie zielone światło na wypożyczenie, żeby mógł zbierać doświadczenie i się rozwijać. Na pewno się nad tym zastanowimy, bo przykład Bartosza Nowaka, który rozwinął się w Orle Łódź, jest dowodem, że tak należy postępować - zaznacza prezes Polonii.
Do wyjaśnienia pozostaje jeszcze przyszłość Franciszka Majewskiego. Zawodnik niedawno miał zadeklarować prezesowi Kanclerzowi, że chętnie wróciłby do Polonii. W poniedziałek władze polskiego żużla potwierdziły jednak jego prekontrakt z Texom Stalą Rzeszów. To jednak nie oznacza, że młodzieżowiec będzie startować w przyszłym roku w tym klubie.
- Jeśli chodzi o Franciszka Majewskiego, to z jednej strony sytuacja jest klarowna. Jeśli dojdzie do uregulowania płatności pomiędzy Stalą Rzeszów a Polonią Bydgoszcz, to ten żużlowiec zmieni barwy klubowe. Czas na rozliczenie jest do 10 listopada. Trzeba jednak pamiętać, że z niewolnika nie ma pracownika. Wiem, że Franek nie chce jeździć w Rzeszowie. Sytuacja jest zatem patowa. Trudno mi powiedzieć, jak to rozegra prezes Stali, bo ruch jest po jego stronie. Dodam, że zawodnik chciałby trenować w Bydgoszczy, ale powiedziałem mu, że to ma sens tylko, kiedy będzie u nas jeździć - podsumowuje Kanclerz.