Żużel. W sezonie 2024 zachwycił wszystkich. Teraz musi pokazać, że to nie przypadek

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek

Brady Kurtz bez wątpienia był jednym z najlepszych żużlowców w obecnym sezonie. 28-latek tak naprawdę zachwycał we wszystkich rozgrywkach oraz zawodach, co poskutkowało kontraktem w PGE Ekstralidze i awansem do Speedway Grand Prix.

Australijczyk już kilka lat temu był uznawany za ogromny talent, który w przyszłości będzie mógł spróbować nawiązać do wielkich sukcesów Leigh Adamsa czy Jasona Crumpa. Przez kilka sezonów nie potrafił jednak zaprezentować w pełni swojego potencjału.

W barwach Fogo Unii w PGE Ekstralidze spisywał się przeciętnie, aż w końcu w 2020 roku wypadł nawet z najlepszej żużlowej lidze świata i przez cztery kolejne sezony ścigał się na drugim szczeblu rozgrywkowym. Obecny był dla niego jednak wyjątkowy i przełomowy.

Nie tylko awansował z Innpro ROW-em do PGE Ekstraligi, ale został też najskuteczniejszym jeźdźcem Metalkas 2. Ekstraligi. Sięgnął również po złoto w lidze brytyjskiej i srebro w Szwecji. W piątek za to tryumfował w Grand Prix Challenge w Pardubicach, czym zapewnił sobie jazdę w przyszłorocznym cyklu.

ZOBACZ WIDEO: Holder zawodził przez kilka meczów. Nadal był wierny jednej osobie

- Każdy w SGP ściga się, aby zostać mistrzem świata. Jednak to daleka i długa droga. Muszę bardzo dużo pracy włożyć w przygotowania. Myślę, że moim głównym celem będzie utrzymanie. Nie chcę być w cyklu tylko na rok, ale na wiele lat. Zobaczymy, co przyniesie nowy sezon - Brady Kurtz w rozmowie z portalem ekstraliga.pl.

28-latek nie ukrywał także, że sezon 2024 był zdecydowanie najlepszym w jego karierze, na co wraz ze swoim całym teamem bardzo mocno pracował przez cały rok. - Jestem dumny z tego, co osiągnąłem w tym sezonie - podsumował. Australijczyk w 2025 roku będzie zdobywał punkty dla Betard Sparty Wrocław.