Roman Povazhny to jeden z najpopularniejszych rosyjskich żużlowców w naszym kraju. Na przełomie wieków polskie kluby często dawały szanse zawodnikom ze wschodu, licząc na to, że ich brawurowa jazda pomoże w osiąganiu lepszych drużynowych wyników. I zazwyczaj ta taktyka dawała oczekiwany efekt. Jednym z najlepszych przykładów na potwierdzenie tej tezy jest właśnie osoba Povazhnego.
Urodził się on 23 października 1976 roku. Sportową karierę rozpoczął w klubie Łada Togliatti, z którym siedmiokrotnie zdobył złoty medal w Drużynowych Mistrzostwach Rosji. Jako junior potwierdzał, że drzemie w nim ogromny potencjał. Był mistrzem kraju wśród młodzieżowców w 1997 roku. I wtedy już parol na niego zagięli działacze w Polsce.
Rok później zadebiutował w klubie z Krosna, gdzie pojechał w pięciu meczach i wykręcił średnią 2,346 pkt na mecz. Tym samym otworzył sobie drogę do kariery w naszym kraju. Już w 1999 roku był zawodnikiem I-ligowej Stali Gorzów, a była to wtedy najwyższa klasa rozgrywkowa. Pojechał w czternastu meczach, lecz jego średnia nie była już tak imponująca.
ZOBACZ WIDEO: Miał jasną deklarację od Krzysztofa Mrozka. "Takimi zapewnieniami byłem karmiony"
Następnie ścigał się w klubach z Warszawy i Grudziądza, by w 2003 roku podpisać umowę z RKM-em Rybnik. I to był dla niego strzał w dziesiątkę, a także moment, który zmienił jego życie. Już w kolejnym roku dostał polskie obywatelstwo, a nasz kraj został dla niego drugą ojczyzną. Wszystko dzięki temu, że ożenił się z Polką.
Kibice uwielbiali Rosjanina, którego cenili nie tylko za widowiskową jazdę, ale także za to, jak zachowywał się poza torem. A Povazhny to typ człowieka do tańca i do różańca.
Gdy RKM jeździł w Ekstralidze, to Povazhny był solidnym punktem drugiej linii. Jednak na zapleczu najlepszej ligi świata był już liderem. Miał ewidentny problem z tym, by z powodzeniem rywalizować w elicie.
W Rybniku jeździł do 2007 roku, a następnie dostał szansę jazdy w Ekstralidze w barwach klubu z Rzeszowa. Po nieudanym rocznym pobycie w stolicy Podkarpacia przeniósł się na Łotwę. I w barwach Lokomotivu Daugavpils był lokalnym bohaterem.
Po sezonie 2013 zakończył sportową karierę. To efekt upadku, jakiego nabawił się 23 sierpnia podczas finału Indywidualnych Mistrzostw Rosji. Od tego czasu na żużlowych torach się nie pojawił, a dalsze kontynuowanie przez niego kariery uniemożliwiał stan zdrowia. Gdy podjął taką decyzję, miał 37 lat.
Przez lata pracował jako mechanik, choć początkowo chciał całkowicie odejść od żużla i zająć się tylko sprzedażą nieruchomości. Jego największe sukcesy to: czwarte miejsce w finale IMŚJ (1997) oraz brązowy medal Drużynowego Pucharu Świata (2012). Jednak on sam przyznaje skromnie, że specjalnie nie ma być z czego dumny. - Trochę na żużlu pojeździłem, ale w sumie sukcesów nie mam - wspominał Roman Povazhny.
Pięć lat po zakończeniu kariery Povazhny padł ofiarą złodziei i stracił wszystkie medale. Łącznie było ich ponad dwadzieścia.
Łukasz Witczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
A ta Półka już chyba nie jest jego żoną..