Bydgoszczanie obok Fogo Unii są jednym z faworytów rozgrywek Metalkas 2. Ekstraligi. Prezes Jerzy Kanclerz przeprowadził naprawdę imponujące transfery, bo sprowadził Szymona Woźniaka z ebut.pl Stali Gorzów, Aleksandra Łoktajewa z #OrzechowaOsada PSŻ-u i Toma Brennana z Energa Wybrzeża Gdańsk. Poza tym skład formacji seniorskiej uzupełniają tegoroczni liderzy drużyny, a więc Krzysztof Buczkowski i Kai Huckenbeck.
Nieco mniej okazale na papierze prezentuje się skład Texom Stali Rzeszów, aczkolwiek sprowadzenie Taia Woffindena, Pawła Przedpełskiego czy Keynana Rew tez robi wrażenie. Co ciekawe, rzeszowianie zupełnie inaczej szacują swój budżet na przyszłoroczne rozgrywki na zapleczu PGE Ekstraligi. - Wydamy minimum 12 milionów złotych, a jeśli drużyna będzie spisywać się bardzo dobrze i dojedzie do finału, to możemy dojść do kwoty 14 milionów złotych - zaznacza Michał Drymajło.
Różnica pomiędzy budżetami, które deklarują działacze poszczególnych klubów, jest naprawdę spora. Przypomnijmy, że w minionym sezonie trener Mariusz Staszewski oficjalnie mówił, że w przypadku Arged Malesy niewystarczająca okaże się kwota na poziomie 10 milionów złotych.
Michał Drymajło ma jednak pomysł, jak przeciąć wszystkie spekulacje. - Moim zdaniem ważna jest transparentność. Zarobki zawodników powinny być jawne. Nie miałbym problemu, żeby każdy mógł wejść na odpowiednią stronę i sprawdzić je w internecie - zaznacza.
Działacz ma jednak znacznie więcej propozycji dotyczących uzdrowienia kwestii finansowych. - Uważam również, że dostępne powinny być wyniki audytów. Wtedy każdy mógł sprawdzić, jakim płatnikiem jest dany klub. Z tego skorzystaliby zawodnicy. Jestem też zwolennikiem salary cap, które zakłada, że na wynagrodzenia dla zawodników można wydać tylko określoną część całego budżetu - podsumowuje szef Texom Stali.
ZOBACZ WIDEO: Miał jasną deklarację od Krzysztofa Mrozka. "Takimi zapewnieniami byłem karmiony"