Żużel. Były wicemistrz Polski rozważał koniec kariery. "Straciłem radość z jazdy"

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Wiktor Jasiński
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Wiktor Jasiński

- Moje życie nie kończy się na żużlu, mam co robić poza nim, więc z optymizmem patrzę w przyszłość. Myślałem o końcu kariery, ale chcę próbować dalej. Teraz wszystko w rękach moich potencjalnych pracodawców - mówi nam Wiktor Jasiński.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: To był dla ciebie sezon sinusoida. Przeżywałeś wiele skrajnych emocji?

Wiktor Jasiński, w minionych rozgrywkach zawodnik Arged Malesy Ostrów: Tak, na wielu różnych szczeblach. Za mną szalenie trudny sezon. Spodziewałem się, że będzie trochę łatwiejszy, mówiąc delikatnie. Na początku było mi się trudno odnaleźć. Zacząłem dobrze na sparingach, a już na inaugurację w Bydgoszczy pojawiły się problemy, które później tylko narastały. Dopiero w okolicach dziewiątej, dziesiątej kolejki coś drgnęło, za to końcówka ponownie odbiegała od moich oczekiwań.

W Ostrowie marzyli, że możesz być nawet jednym z liderów, a to z uwagi na twoje ekstraligowe doświadczenie. Co stanęło na przeszkodzie?

Moje aspiracje sięgały ośmiu, dziesięciu punktów w meczu. Finalnie najczęściej robiłem trzy albo cztery. Nie lubię tłumaczyć się torami, ale brak wystarczającej znajomości niektórych mógł wpłynąć na mój końcowy rezultat. Obiekty w PGE Ekstralidze znałem bardzo dobrze. Jeździłem przez kilka lat w rozgrywkach Ekstraligi U24, a także w seniorskiej drużynie ebut.pl Stali. Na niektórych stadionach pierwszoligowych pojawiałem się właściwie sporadycznie. To też mogło mieć wpływ na moją postawę, choć przyczyn na pewno było znacznie więcej.

Żużlowcy niepowodzenia zazwyczaj tłumaczą na trzy sposoby. Kłopotami związanymi z kwestiami logistycznymi, sprzętowymi albo tymi leżącymi w głowie. Jak było z tobą?

Mój problem był w głowie. Zatraciłem radość z jazdy, przez co straciłem pewność siebie. Nie ufałem swoim motocyklom i punkty uciekały. Na domiar złego trzy fajne silniki, z których korzystałem, zatarły się. To nie tak, że nie miałem na czym jechać, bo miałem też inne jednostki i regularnie je serwisowałem. Do mojego boksu przez to wszystko wkradło się natomiast sporo zamieszania. Wszystkie czynniki się skumulowały i sprawiły, że trudno było mi się odnaleźć.

ZOBACZ WIDEO: Był blisko odejścia ze Stali. "Zdawałem sobie sprawę, że to mogę być ja"

To był twój ostatni sezon w roli zawodnika do lat 24. Teraz będziesz seniorem z prawdziwego zdarzenia. Jakie towarzyszą temu emocje?

Nie mam żadnego planu, bo nie podpisałem kontraktu z żadnym klubem. Na tę chwilę nie widzę światełka w tunelu. Nie chcę przechodzić do klubu, który boryka się z problemami finansowymi. Nie mogę sobie na to pozwolić. Nie mam bogatej kariery i ewentualny przestój finansowy byłby dla mnie wielkim ciosem, gdyż potrzebuję otrzymywać regularnie pensję na konto. Szukamy miejsca ze stabilnym zapleczem finansowym. Na razie nie mogę powiedzieć, że takie znaleźliśmy. Okienko jednak jeszcze nie wystartowało, więc jestem dobrej myśli. Jak to się zakończy? Nie wiem. Czas pokaże.

Miałeś wiele ofert?

Zależy, jak na to patrzeć. Kontaktowały się ze mną cztery ośrodki. Z trzema rozmawiamy na poważnie. Sami odzywaliśmy się do kilku klubów, przede wszystkim tych z Metalkas 2. Ekstraligi.

Zależy tobie, żeby pozostać na zapleczu najlepszej żużlowej ligi świata?

Balansuje na pograniczu. Prowadzę rozmowy z ośrodkami, które chcą bić się o awans z Krajowej Ligi Żużlowej i tymi zaliczanymi bardziej do zespołów "dolnej części tabeli" z Metalkas 2. Ekstraligi. Trudno jeszcze podejmować dalej idące kroki, bo tak naprawdę nie wiemy, kto pojedzie na zapleczu, a kto na najniższym szczeblu. Wcale nie powiedziane, że tarnowianie zostaną dopuszczeni do rozgrywek, choć wygrali Krajową Ligę Żużlową. Jeden z ośrodków został zapytany, czy jest zainteresowany potencjalnym awansem w ich miejsce, my także zgłosiliśmy mu chęć jazdy. Teraz czekamy na odpowiedź.

Kiedy podejmiesz ostateczną decyzję?

Po pierwsze czekam na okienko transferowe, po drugie nie wszystko zależy ode mnie. Czekam, aż jeden klub określi się, czy chce mnie zatrudnić. Ja jestem po prostu gotowy do kolejnego sezonu. Wszystko dopiąłem na ostatni guzik.

Mówiłeś o braku światełka w tunelu. Rozważałeś zakończenie kariery?

Tak. Żużel jest drogim sportem. Problemy finansowe zawodnika oznaczają kłopoty w teamie. Jeśli nie mógłbym wszystkiego kontynuować na swoich warunkach, nie widziałbym sensu kontynuowania kariery.

Nadal dopuszczasz do siebie myśl, że to mógł być twój ostatni sezon?

W tej chwili nie chcę kończyć. Wszedłem w to pięć lat temu i dalej chcę się rozwijać. Zakończenie kariery traktuję jako odległy plan. Jeśli jednak pojawią się jakieś problemy, najrozsądniej chyba będzie powiedzieć pas. Cały czas szukam fajnych rozwiązań na nowy sezon.

Mówiłeś, że twój problem leżał w głowie. Jaką gwarancję ma twój potencjalny pracodawca, że się z nim uporałeś?

Już końcówka sezonu była lepsza w moim wykonaniu. Czułem się lepiej na motocyklu i pewność siebie wróciła. Na początku jeździłem słabo i byłem sztywny na maszynie. To poskutkowało wieloma wykluczeniami, co również nie było dla mnie przyjemne. W play-offach się obudziłem. Wprawdzie z Abramczyk Polonią nie wypadłem fenomenalnie, ale już H. Skrzydlewska Orłem dużo lepiej. Wciąż można mi zaufać, czułem się lepiej. Niepowodzenie w półfinale przeciwko bardzo mocnej drużynie, w którym nie byłem jedynym żużlowcem mogącym pojechać trochę lepiej, nie jest powodem do popadania w panikę.

Znalazłeś się w najtrudniejszym momencie kariery?

Nie uważam tak. W tej chwili nie wszystko zależy ode mnie. Ja muszę po prostu wybrać dalszą drogę. Mój świat nie kończy się na żużlu, więc jestem pozytywnie nastawiony w stosunku do czekającej mnie przyszłości.

W takim razie, jak nie żużel, to co innego?

Nadal nie opuszczałbym sportów motorowych. Od dziecka jeżdżę na motocrossie, notabene w dalszym ciągu. Gdybym zakończył karierę żużlowca, poświęciłbym się tej, którą rozwijam z siostrą. W tej chwili pomagam siostrze jako menedżer, wspieram ją także w trakcie zawodów. Razem natomiast się uzupełniamy i tworzymy zgrany duet.

Motocross w twoim przypadku nie koliduje z żużlem?

Niektórzy próbowali zaszczepić we mnie taką myśl, ale z czasem zrozumiałem, że się mylą. Kwestia właściwej logistyki pozwala łączyć obie dyscypliny.

Zarobki pozwalają się utrzymać?

Na poziomie krajowym nie bardzo. Europejskim i światowym za to jak najbardziej. Wraz z siostrą od następnego roku będziemy próbować swoich sił w zawodach rangi europejskiej i wierzymy, że coś da się ugrać, a także utrzymać się z tego sportu.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty