To już drugi wrzesień z rzędu, w którym więcej niż o wyniku sportowym Gezet Stali, mówi się o sytuacji finansowej klubu. Przypomnijmy, że po sezonie 2024 gorzowianie w ostatniej chwili zdołali uratować klub przed upadkiem, sprzedając akcje miastu, czy przeprowadzając zbiórkę wśród kibiców. Plan naprawczy zakładał stopniowe wyjście na prostą, lecz zamiast tego pojawiły się kolejne kłopoty.
- To jest sytuacja, która jest trudna, ale nie powinna być zaskoczeniem. Zakładam, że plan jest. Wiadomo, że Ekstraliga by chciała, żeby był ten kredyt konsolidacyjny, aby klub spłacał już wyłącznie milion złotych rocznie, tytułem długów. I rzeczywiście, to by wyczyściło sytuację. Ale sam jestem ciekaw, czy Ekstraliga znajdzie powód, żeby wykluczyć Stal Gorzów z rozgrywek, jeżeli wszystko będzie spłacone wobec zawodników - zastanawiał się w "Kolegium Żużlowym" Mateusz Puka.
ZOBACZ WIDEO: Jest stanowczym zwolennikiem KSM. "Moim zdaniem już się o tym rozmawia"
Przed Stalą zatem bardzo ważne tygodnie. Najpierw trzeba przypieczętować utrzymanie w rewanżowym meczu barażowym przeciwko Abramczyk Polonii Bydgoszcz, natomiast później wyprowadzić klub na prostą. W przeciwnym razie zaproszenie do PGE Ekstraligi otrzyma tegoroczny spadkowicz, Innpro ROW Rybnik.
- Alternatywą dla Stali jest jazda w Metalkas 2. Ekstralidze składem fajnym, rokującym, ale raczej bez szans na walkę o PGE Ekstraligę w najbliższych latach. Bo to jest ta jedna rzecz, której my, patrząc z zewnątrz, nie doceniamy. Nie jeżdżąc w Ekstralidze, spłacać dług będzie coraz trudniej, tak samo jak przyciągnąć kibiców, sponsorów, zachęcić miasto. No i nie będzie pieniędzy z telewizji. Będzie milion zamiast siedmiu i pół. Mówimy o naprawdę dużych kłopotach. Znalezienie wizji, awans do Ekstraligi, bo wiemy, że awans może być droższy niż jazda w Ekstralidze - wymieniał Puka na antenie Canal Plus.
Jazda szczebel niżej może być jednak jedynym rozwiązaniem. Wiadomo już, że klub nie może liczyć na pomoc miasta, które i tak w znacznym stopniu zaangażowało się już w jego ratowanie . Najlepszym wariantem byłaby jeszcze większa pomoc ze strony sponsorów.
- Trzeba powiedzieć obiektywnie. Chwała dla tych ludzi, dla prezesa Wróbla, którzy próbują posprzątać ten bałagan, bo oni tego piwa nie nawarzyli. Ale wiadomo, że teraz wyszli na pierwszy front. Jeżeli miasto nie dostaje zgody na zabezpieczenie tego kredytu, to rozwiązanie niestety jest jedno, czyli w klubie grupa Gezet, sponsorzy, prywatni ludzie, którym leży na sercu dobro gorzowskiego klubu, to tak naprawdę na nich spada jego być albo nie być. To oni muszą wygenerować te środki i zrobić jakąś zrzutkę. Ale czy oni będą mieli wolę, środki, bo to jest dziewięć milionów, żeby zasypać ten dług? Nie ma tej zgody od miasta i sytuacja robi się bardzo trudna, bo wiemy, że Ekstraliga nie będzie pobłażała - wytłumaczył obecny w studiu Łukasz Benz.
Pytanie, jakie "widełki" ewentualnych niedociągnięć zaakceptuje Ekstraliga. Wiadomo, że priorytetem do uzyskania licencji będzie spłacenie zaległości wobec zawodników.
- Tam jest już jeden kredyt. Można wziąć drugi, trzeci i ta Stal pewnie będzie łatała. Może prezydent skorzysta z podżyrowania kredytu na mniejszą kwotę. To będzie też jakaś pomoc. Jeżeli będzie wszystko spłacone za ten rok, to jestem ciekawy, co zrobią władze Ekstraligi. Wydaje mi się, że jeżeli zarząd Stali spłaci, co mają do spłacenia wobec zawodników, to będzie to trudno uzasadnić - zakończył Puka.
Między innymi wobec zawodników. Po tym terminie nie okaz Czytaj całość