Jeszcze dwa lata temu wydawało się, że Dominik Kubera jest na bardzo dobrej drodze do bycia numerem dwa wśród polskich zawodników i podłączenia się do walki o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata. To właśnie w 2023 roku otrzymał stałą dziką kartę, umożliwiającą rywalizację w Grand Prix. W kolejnym sezonie coś się jednak ewidentnie zacięło, na co wskazują same liczby.
Leszczynianin sezon 2023 zakończył ze średnią 2,197 punktu na jeden bieg w PGE Ekstralidze. Był wówczas siódmym zawodnikiem rozgrywek. W kolejnym roku zdobywał już 2,095 "oczka" na jeden wyścig. W niedawno zakończonych zmaganiach nie przekroczył nawet dwóch punktów.
ZOBACZ WIDEO: W Toruniu już myślą o... składzie drużyny na 2028 rok
W zawodach indywidualnych nie było wcale lepiej. Co prawda wywalczył w sezonie 2025 brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Polski, a przed rokiem wygrał Złoty Kask, ale to by było na tyle. Udało mu się jeszcze tryumfować w Grand Prix Challenge w sezonie 2025, ale w samych IMŚ przez dwa lata ani razu nie zameldował się na podium pojedynczej rundy. W obecnym sezonie zainkasował najwięcej zer ze wszystkich stałych uczestników.
- Dominik nawet nie stanął, a się cofnął w rozwoju. Mam nadzieję, że to jest tylko przejściowy kłopot. Zawodnikom często się zdarza, szczególnie młodym, że dochodzą do jakiegoś poziomu i się nagle zatrzymują, jednakże po jakimś czasie idą do przodu. Nie można go krytykować, tylko trzeba mu pomóc. Nawet tak psychologicznie. Warto być z nim, bo nie zawsze idzie tak, jakby człowiek chciał. Całą sztuką jest podnieść się z problemu. To jest inteligentny chłopak i przypuszczam, że sobie poradzi - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Marek Cieślak.
Jednocześnie zaznacza, że za słabszą dyspozycję Kubery nie odpowiada pamiętny upadek podczas kwalifikacji do Grand Prix na PGE Narodowym. Szczególnie że później odjechał kilka bardzo dobrych spotkań i miewał przebłyski, jak we wcześniej wspomnianych Indywidualnych Mistrzostwach Polski czy GP Challenge.
- Był bardzo dobrym startowcem, a dziś nie zawsze mu wychodzą idealnie. Być może z tym lub w sprzęcie jest problem. Skoro ma średnią poniżej dwóch punktów, musi zrobić analizę całego sezonu i szukać przyczyny. W ostatnim meczu było również widać, że nie do końca trzyma ciśnienia. Przecież już mijał Patryka Dudka i wcale nie musiał się wynosić. To pokazuje, że bardzo chce, ale nie do końca w siebie wierzy. Gdyby było inaczej, spokojnie przejechałby przy krawężniku i minął rywala - przekonuje nasz rozmówca.
Powodów lekkiej zadyszki 26-latka może być więcej. Cieślak wymienia jeszcze dwa. Jednym z nich jest jazda w Grand Prix, które potrafi niektórych zbudować, jak Andrzeja Lebiediewa, który w opinii byłego selekcjonera naszej reprezentacji jest obecnie zupełnie innym żużlowcem. Zajmowanie odległych miejsc jednakże nie pomaga. A tak jest przecież w przypadku Dominika Kubery. Drugim za to może być kontrakt z Orlen Oil Motorem.
- Jazda w takim zespole gwiazd też potrafi zahamować. Cały czas ma przynajmniej dwóch, jak nie trzech, bardzo dobrych zawodników obok siebie. Trudno w takiej sytuacji robić regularnie dwucyfrówki. Teraz Dominik przejdzie do drużyny (Stelmet Falubazu - dop.red.), gdzie tych gwiazd tylu nie będzie i może to mu pomoże. Według mnie obrał dobry kierunek. Do rozwoju potrzeba zmieniać otoczenie co 3-4 lata maksymalnie. Razem z tym przychodzą nowe wyzwania, ludzie i tor - wyjaśnia nasz ekspert.