Podsumowanie okienka transferowego w Rzeszowie, czyli personalia bardzo ważne cz.1

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W pierwszej części naszego artykułu, chcemy zaprezentować sylwetki zawodników, którzy w nowym sezonie założą plastron klubu z Rzeszowa. Ale to nie wszystko. Sezon transferowy w stolicy Podkarpacia był bardzo gorący i przyniósł wiele zaskoczeń. W pierwszej części podsumowujemy całokształt kadry rzeszowian. Co nowi żużlowcy mówią o swoich transferach, jakie mają zamiary i cele na ten sezon?

W tym artykule dowiesz się o:

Zeszły sezon, uwieńczony trzecim miejscem, był z jednej strony sukcesem, zaś z drugiej pozostawił po sobie drobny niesmak. Rzeszowianie walczyli do samego końca, jednak starczyło sił jedynie na najniższy stopień podium I ligi. Teraz jednak przed "Żurawiami" postawiono jasny cel - awans do ekstraligi. Realizację rozpoczęto od zbudowania silnego zespołu, który miałby być gwarantem walki o najwyższy laur. - Tamten rok przyniósł takie rezultaty jak widzieliśmy. Nie oglądamy się za siebie, teraz przed nami nowe wyzwania. Chcemy wrócić do ekstraligi - mówi prezes Marmy Hadykówki, Marta Półtorak.

Transferowa karuzela

Od początku tzw. sezonu "ogórkowego" z rzeszowskim zespołem łączono wielu zawodników. Peter Karlsson, Daniel Nermark, Karol Ząbik, czy nawet sam Greg Hancock, to tylko niektóre nazwiska, które przejawiały się w kontekście jazdy w stolicy Podkarpacia. - Nie będę mówiła o personaliach aż do czasu otwarcia okienka transferowego - mówiła prezes Półtorak. I w końcu nadszedł ten wyczekiwany czas…

Szesnaście lat w Rzeszowie

Pierwszym, który zdecydował się pozostać w Rzeszowie był Maciej Kuciapa. - Bardzo się cieszę, że zostaje nad Wisłokiem przez kolejny rok. Nasze rozmowy z włodarzami nie trwały długo, doszliśmy szybko do porozumienia i sfinalizowaliśmy kontrakt - twierdził tuż po podpisaniu umowy. Dla Kuciapy będzie to szesnasty sezon, w którym założy plastron „Żurawi”. Stolicę Podkarpacia opuszczał dwukrotnie, reprezentując ZKŻ Zieloną Górę i RKM Rybnik. - Bardzo chciałem zostać w Rzeszowie. Przed nami walka o ekstraligę, jednak wierzę, że może to się nam udać. Teraz musimy dobrze przygotować się do sezonu, bo na błędy nie może być miejsca - zakomunikował popularny "Mały".

"Rybka" dalej na pokładzie

W tym samym czasie co Kuciapa, włodarze Marmy Hadykówki przedłużyli umowę z trenerem Dariuszem Śledziem. - Znowu mi zaufano i powierzono rolę trenera. Chcę wykorzystać daną szansę, by za rok świętować awans. Łatwo jednak nie będzie. Mamy silną ekipę, która jest w stanie wywalczyć Ekstraligę. Największych rywali upatruje w Grudziądzu, Gnieźnie i Rybniku. Wierzę jednak, że sobie poradzimy - mówił Śledź. Zeszłoroczna praca "Rybki" została doceniona, co zaowocowało nową umową. - Współpraca z Darkiem układała się bardzo dobrze.W tym roku razem staraliśmy się zbudować silną drużynę, jeśli chodzi o personalia. Czeka nas sporo pracy, ale znam umiejętności Darka i wiem, że poradzi sobie z powierzonym zadaniem - komplementowała trenera Marta Półtorak. - Jeśli będzie trzeba to ja wskoczę na motocykl i będę jechał. Może nawet odnowię licencję - żartował Śledź, pytany o wąską kadrę na sezon 2010. Czy wspólnie z "Rybką" na pokładzie rzeszowianie osiągną zamierzony cel? Czas pokaże.

Rzeszowski tygrys

- To bardzo dobry materiał na żużlowca, musi jednak sporo pracować- tak Dawida Lamparta rekomendował trener kadry Marek Cieślak. "Lampcio" zdecydował się przedłużyć umowę z Marmą Hadykówką o kolejne dwa lata. Ostatni sezon był dla niego najlepszym w karierze, przyniósł sukcesy na arenie krajowej i międzynarodowej. Został złotym medalistą Drużynowych Mistrzostw Świata i Europy. Do wychowanka rzeszowian należy także nowy rekord toru, również pobity w 2009 r. W mieście nad Wisłokiem mocno zabiegano, aby najlepszy polski junior I ligi w ubiegłym roku, pozostał w zespole. - Owszem, prowadziłem rozmowy z innymi klubami, ale bardzo chciałem pozostać w Rzeszowie. Dosyć szybko osiągnęliśmy z Panią Prezes porozumienie dotyczące kontraktu. Będę zarabiał bardzo dobre pieniądze, więc zdecydowałem się podpisać 2-letni kontrakt - powiedział młodzieżowiec Marmy Hadykówki na prezentacji drużyny. - Wiem, że ciąży na mnie spora presja, jednak wierzę, że sobie poradzę. Chcę udowodnić, że zeszłoroczna forma nie była przypadkiem - zakończył Lampart.

Waleczne serce

Skład juniorskiej strony Marmy Hadykówki uzupełni Łukasz Kret. Ciężko cokolwiek mówić o tym zawodniku, bowiem okazji do startów miał bardzo niewiele. Sam jednak nie składa broni i zapowiada walkę o skład: - Liczę na to, że ten rok pozwoli mi zadebiutować w I lidze. Będę się usilnie starał, by wygrać rywalizację o skład z Ludvigiem Lindgrenem i móc, być tym drugim za Dawidem Lampartem. Kreta chwalą sternicy z Rzeszowa, przede wszystkim za sumienność i ogrom wysiłku, który wkłada w żużel. Dla "Żurawi" najważniejsze, by zaprocentowało to w przyszłości.

Czas na lidera

- Musimy mieć lidera w zespole, zawodnika, który pociągnie drużynę ku górze, gdy taka będzie potrzeba. Ma to być gwarant punktów dla naszej ekipy. Patrząc przez pryzmat ostatnich lat, wiem, że drużynie potrzebny jest lider - mówiła Marta Półtorak. Rzeszowscy fani zastanawiali się komu takowa rola może zostać powierzona. I wydarzyło się, transferowy hit w I lidze stał się faktem.Lee Richardson podpisał z Marmą Hadykówką 2-letni kontrakt. - Lee ma być naszym liderem, to świetny zawodnik. Negocjacje nie były łatwe, gdyż Lee przedstawia swoje warunki w sposób bardzo twardy. Anglik od pewnego czasu utrzymuje stabilną, wysoką formę. Miał okazję startować w ekstralidze, toteż zadanie miał o wiele trudniejsze niż w lidze niżej. Wierzę, że zostanie w Rzeszowie na dłużej, gdyż jak sam mówi, lubi stabilizację klubową - tak o Angliku mówi szefowa rzeszowskiego speedwaya, Marta Półtorak. Sam zawodnik nie krył zadowolenia z transferu do Rzeszowa. - Marma Hadykówka to klub stabilny finansowo, a ostatnie wydarzenia w Częstochowie nauczyły mnie, że to bardzo istotna sprawa. Jest tutaj lotnisko, więc nie będzie problemu z połączeniami z Anglią, a logistyka to także ważna rzecz. Negocjacje prowadzone z Martą Półtorak uwidoczniły , że klub jest prowadzony bardzo dobrze. Bardzo się cieszę, że tutaj trafiłem i mam nadzieję, że oczekiwania stawiane przede mną nie będą zbyt wygórowane i sobie poradzę - mówi Anglik, który w tym roku zrezygnował ze startów w lidze angielskiej.

Bombowy Wyspiarz

Jak widać, Rzeszów Wyspami stoi. Czemu? Kolejnym jeźdźcem, z którym podpisano umowę jest Chris Harris. Anglik długo nie mógł określić swojej przynależności klubowej, jednak w końcu rozmowy z rzeszowskimi działaczami zostały sfinalizowane. Wraz z transferem Brytyjczyka, przyszła możliwość sponsorowania jego startów w cyklu Grand Prix, przez jednego z tytularnych sponsorów klubu znad Wisłoka. Harris ma za sobą dwa słabsze sezony, w których dobre mecze przeplatał z blamażami. Teraz zapowiada, że na słabsze występy nie będzie miejsca. - Zastanawiałem się nad jazdą w ekstralidze. Podjąłem jednak decyzję, że wystartuje klasę niżej. Nie sądzę, że może to wpłynąć negatywnie na moją formę, a wręcz przeciwnie. Chce w końcu dojść do bardzo dobrej dyspozycji i ją ustabilizować. Myślę, że uda mi się to osiągnąć w Rzeszowie. Co bardzo ważne, zyskałem także świetnego sponsora, co z pewnością ułatwi mi starty w GP - stwierdził Harris.

Brat znanego brata

Gdy słyszy się nazwisko Lindgren, pierwszym skojarzeniem w żużlowym światku jest Fredrik. To jednak nie on zasilił Marmę Hadykówkę, a jego młodszy brat Ludvig. Młody Skandynaw ma tworzyć wraz z Dawidem Lampartem monolit siły juniorskiej przez najbliższe dwa lata. Sięgnięcie po Szweda było sporym zaskoczeniem, bowiem liczono, że uda się sprowadzić kogoś z uznaną marką. Mało jednak który żużlowiec, zdecydowałby się na jazdę jako drugi junior, wiedząc jaką pozycję w klubie ma wspomniany Lampart. Ludvig Lindgren podjął rękawicę i chce pomóc drużynie w awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej. - Znam swoje możliwości i możliwości moich kolegów z drużyny, więc zrobimy wszystko, co w naszej mocy aby wywalczyć awans. Właśnie po to tutaj jesteśmy - obiecywał Lindgren. Czy zapowiedzi Szweda się spełnią? To zweryfikuje już tor.

Szansa na odbudowę

Gdy w Rzeszowie czekano na seniora z polską licencją, nazwisk przewijało się wiele. Postawiono na weterana ze sporym doświadczeniem ligowym. Rafał Okoniewski, bo o nim mowa, ma pomóc drużynie w awansie. Analogia dosyć prosta, udało się z Zieloną Górą, Bydgoszczą, teraz może uda się z "Żurawiami". - Miałem ciężki rok w Gorzowie, nie dane mi było odjechać wielu spotkań. Nie patrzę jednak w przeszłość, bowiem nadchodzi kolejny nowy sezon. Mam nadzieję, że w Rzeszowie uda mi się odbudować formę, może poniekąd odrodzić się i znów poczuć ten "głód" jazdy. W Gorzowie zatraciłem tą radość, a tutaj chciałbym ją odzyskać na nowo -mówił z wiarą popularny „Okoń”.

Prawie awansował

Rok 2005. W Rzeszowie, żużlowi fani mają jedno nazwisko na ustach – Max. Wielki „Cyber Mike” zdobywał komplet za kompletem. A jednak… Później przyszedł wypadek i jego straszne skutki. Szwed nie mógł już pomóc kolegom w walce o awans, gdyż doznał bardzo poważnego złamania nogi. Gdy rzeszowski zespół, po fantastycznym finale z Intarem Ostrów Wlkp. wywalczył upragnioną promocję do ekstraligi, Max mówił: - Prawie awansowałem, bardzo żałuję, że zabrakło mnie w tych najważniejszych spotkaniach. Historia lubi się jednak powtarzać. Mikael Max przedłużył kontrakt z Marmą Hadykówką o kolejny rok i chce, tym razem na torze, świętować awans do ekstraligi. - Rozmowy z Mikaelem do łatwych nie należały, jednak bardzo się cieszę, że zdecydował się pozostać. Drzemie w nim jeszcze spory potencjał, który może przynieść wiele korzyści - mówił o Skandynawie, Dariusz Śledź. Czy rzeczywiście Szwed znów będzie jednym z ojców sukcesu rzeszowian?

Dwie niewiadome

Gdy wydawało się, że kadra Marmy Hadykówki będzie liczyć 8 zawodników, działacze zdecydowali, by mieć w zanadrzu rezerwę. Umowy z zespołem podpisali Ryan Fisher i Hugh Skidmore. Ani jeden, ani drugi nie występowali dotychczas w Polsce, toteż ich dyspozycja jest sporą niewiadomą. Fisher ma za sobą bardzo dobry sezon w lidze brytyjskiej, co zaowocowało także w rozmowach z rzeszowskimi sternikami. Skidmore to 19-letni Australijczyk, który ma być alternatywą, wobec kontuzji lub słabszej formy któregoś z podstawowych jeźdźców. Obaj zawodnicy nie mają gwarancji startowych, a w Rzeszowie będą pełnić rolę zawodników oczekujących. Czas pokaże czy doczekają się swojej szansy. - Musimy pamiętać, że żużel to sport bardzo "kontuzjogenny". Jeden wypadek może przekreślić wszystkie plany, dlatego zdecydowaliśmy się na takie kroki. Ryan bardzo chciał spróbować swoich sił w Polsce, a my dajemy mu taką szansę. Miejmy nadzieję, że nasza współpraca będzie układać się znakomicie i obie strony będą z niej zadowolone - mówi o Amerykaninie, Marta Półtorak.

Kadra Marmy Hadykówki Rzeszów liczy 10 zawodników. Cel określony jest jasno - awans. Wielokrotnie jednak powtarzano, że "nazwiska nie jeżdżą". Do tych nazwisk musi dojść znakomita forma fizyczna i jeszcze lepsze przygotowanie sprzętowe. O przygotowaniach rzeszowian do nowego sezonu, planowanym obozie i kilku innych ciekawych aspektach, będą mogli Państwo przeczytać w kolejnej odsłonie tegoż artykułu. Zachęcamy do lektury!

Źródło artykułu: