Daniel Pytel: Pan polewaczkowy trochę przesadził

Po dwóch pierwszych meczach w Ostrowie Daniel Pytel legitymował się średnią 3.000 na swoim torze. Po kolejnych trzech wyścigach meczu ze Speedway Polonią Piła taki stan rzeczy się utrzymał. Dopiero w czwartej serii startów sposób na Daniela Pytela znalazł Simon Stead. Anglik wspólnie z Piotrem Świstem pokonali lidera Holdikomu Ostrovia także w ostatnim decydującym wyścigu. Ale to nie postawa Daniela Pytela przesądziła o porażce ostrowian. Zabrakło przede wszystkim punktów Adama Kajocha i pozostałych liderów Holdikomu Ostrovia.

Czy były jakieś ustalenia taktyczne na piętnasty wyścig czy też może wszystko wzięło w łeb po przegranym starcie? - zapytaliśmy Daniela Pytela. - Nie zaskoczył mnie sam start w biegu 15. Mnie osobiście zaskoczył fakt, że na torze było bardzo dużo wody. Trochę dziwna to sytuacja, kiedy na ostatni wyścig jest tak mokry tor. Nie przypominam sobie, kiedy spotkałem się z czymś podobnym. Chyba pan polewaczkowy trochę przesadził przed wyścigami nominowanymi. Nie traktuję jednak tego jako wymówki i szukania przyczyn naszej porażki w torze. Jesteśmy zawodowcami i powinniśmy być przygotowani na każdą sytuację - powiedział Pytel.

23-letni żużlowiec docenia klasę rywala, który w tym sezonie spisuje się bardzo dobrze. - Goście przyjechali w bardzo mocnym składzie. Simon Stead czy Piotr Świst to żużlowcy ze sporym doświadczeniem. Na pewno porażka nie przynosi nam wielkiej ujmy, aczkolwiek ja z Mariuszem Staszewskim jako liderzy Holdikomu Ostrovii nie powinniśmy dać sobie dmuchać w kaszę. Jechaliśmy na swoim torze. Znamy go dużo lepiej niż przyjezdni. W niedzielę tor był jednak trochę inny niż zazwyczaj. Mimo tego, że tutaj trenujemy, przyznam się, iż trochę zaskoczył nasz tor i na takiej nawierzchni jeszcze w Ostrowie nie jeździłem - przyznał Pytel.

Deszczowa aura w poprzednim tygodniu pokrzyżowała mocno plany treningowe ostrowian. Tym również przyczyn porażki upatrywał Daniel Pytel. - Na domiar złego pogoda nam popsuła szyki i nie mieliśmy okazji potrenować przed niedzielnym meczem na swoim torze. To niestety wyszło w pojedynku z Polonią Piła. Trzeba mieć objeżdżenie i jeździć jak najczęściej, by utrzymywać wysoką formę. Każda pauza - tak jak w minionym tygodniu - oddala nas od optymalnej formy i zwycięstw. Bardzo szkoda tej porażki z Piłą. Zapowiadałem, że zrobimy wszystko, by na naszym torze nie przegrać meczu w tym sezonie. Niestety, sztuka ta się nam nie uda - dodaje.

- Każdy z nas ma sobie coś do zarzucenia w tym meczu. Ja również. Pomimo tego, że byłem najskuteczniejszy, to w dwóch wyścigach pojechałem bardzo słabo. Jestem na siebie okropnie zły. Nie nadążyłem z korektami w motocyklach i to jest tylko i wyłącznie moja wina. Motocykle mam bardzo szybkie i dobrze przygotowane. Sam zepsułem ostatnie wyścigi. W czwartym moim biegu lepiej ode mnie wyszedł ze startu Simon Stead. Miał lepsze pole startowe, a ja na dystansie nie bardzo mogłem już coś zrobić. W ostatnim wyścigu dobrze wyszedłem spod taśmy, ale byłem na tyle źle przełożony, że nie mogłem utrzymać krawężnika. Wykorzystali to rywale, którzy uciekli daleko do przodu, a na torze z dużą ilością wody ciężko wyprzedzać na dystansie. Zdecydowanie łatwiej jest bronić wywalczonych po starcie pozycji. Tak też zrobili Piotr Świst i Simon Stead, którzy dowieźli zwycięstwo do mety - skomentował Daniel Pytel.

Pomimo pierwszej porażki na swoim torze Holdikomu Ostrovii nie opuścił bojowy nastrój. - Obiecujemy, że ta porażka nas nie zdemobilizuje, a wręcz przeciwnie. Dokonamy wszelkim starań, by już więcej w tym sezonie tak sytuacja na naszym torze nie miała miejsca. Potrzebujemy jeszcze więcej jazdy. Każdy z nas - poza Mariuszem Staszewskim - w Ostrowie startuje pierwszy sezon. Musimy jeszcze sporo trenować na miejscowym torze. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, by idealnie spasować się do tej nawierzchni w każdych warunkach. To jest kwestia kilku tygodni i wierzę, że nie znajdziemy już pogromców - dodaje żużlowiec.

W następną niedzielę podopiecznych trenera Janusza Stachyry czeka drugi mecz wyjazdowy w tym sezonie, tym razem do Lublina. - Będziemy pewnie trenować w Ostrowie. Postaramy się przygotować taką nawierzchnię jaka jest w Lublinie. Wiemy, że tam jest bardzo dziurawy tor. Z tym, że te dziury są jednakowo odczuwalne dla zawodników obu zespołów. Z drugiej strony takie nasze żużlowe porzekadło mówi, że dziury w torze bardziej kąsają przyjezdnych niż miejscowych zawodników. Podchodzimy do tego meczu jak do każdego innego. Jedziemy oczywiście walczyć. Nikt nie podda się przecież przed meczem. Mam nadzieję, że uda nam się z Lublina wywieźć cenne dwa punkty - kończy lider ostrowskiej drużyny.

Komentarze (0)