Tomasz Jędrzejak: Nie było tragedii

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Obecny sezon jest dla Tomasza Jędrzejaka chyba jednym z najcięższych w karierze. Po kilku latach startów we Wrocławiu przeniósł się do Tarnowa. Tutaj rywalizacja o miejsce w zespole jest naprawdę zażarta. W minioną niedzielę to jednak "Ogór" był jednym z tych zawodników, który pognębił swój były zespół. Przed wychowankiem Iskry Ostrów w tym tygodniu kolejne poważne wyzwanie. W rosyjskim Bałakowie powalczy o awans do półfinałów eliminacji GP 2011.

Mecz z Betardem tarnowianie wygrali 46:44, ale mimo zwycięstwa praktycznie nikt z "Jaskółczego" obozu nie miał zadowolonej miny. Wynik osiągnięty został bowiem w starciu z drużyną osłabioną brakiem wicelidera cyklu Grand Prix - Kennetha Bjerre. - Mimo absencji jednego z czołowych zawodników okazało się, że Wrocław poprzeczkę postawił nam niezwykle wysoko. Cały czas mecz był na styku, dlatego ostateczne zwycięstwo cieszy, ale nie tak do końca. Musimy w kolejnych spotkaniach zacząć wygrywać wyżej - mówi Jędrzejak.

Zawodnik Tauron Azotów po trzech swoich biegach miał tylko dwa "oczka". Potem jednak w wyścigu numer jedenaście zwyciężył zostawiając w pokonanym polu Daniela Jeleniewskiego, kolegę z drużyny - Patricka Hougaarda oraz Piotra Świderskiego. Mimo dobrej końcówki "Ogór" nie zyskał uznania w oczach trenera i nie został delegowany do biegów nominowanych. - Trudno mi ocenić czy słusznie, czy akurat niekoniecznie. Taka była decyzja i nie ma w ogóle tematu. Ja w całych zawodach chciałem pojechać jak najlepiej. Żałuję jednak jednego biegu, bo nie wyszedł mi w nim start. Reasumując, to nie było tragedii, ale rewelacji także bym się nie doszukiwał - ocenia krytycznie swoją postawę 31 - letni zawodnik.

Od początku przybycia do Tarnowa i pierwszego treningu na miejscowym torze, Jędrzejak nie mógł znaleźć odpowiednich ustawień. Czy lubiący przyczepne nawierzchnie zawodnik znajduje już receptę na tarnowski "beton"? - Jest coraz lepiej. Powiedzmy, że te ustawienia w jakimś stopniu już są. Problem polega na wyjeździe ze startu, a właściwie czasem jego braku - wyjaśnia.

27 czerwca Taruon Azoty Tarnów pojadą do Wrocławia na pojedynek rewanżowy. Dwupunktowej zaliczki z Tarnowa obronić będzie szalenie ciężko. Kluczem do sukcesu może być jednak postać właśnie Jędrzejaka, który spędził na Stadionie Olimpijskim broniąc barw Atlasu aż pięć lat. - Podpowiedzi na pewno jakieś będą, ale przecież wszyscy koledzy jeździli we Wrocławiu (śmiech). Tak na poważnie, to tor faktycznie może zmienił się trochę, może trzeba dobierać trochę inne ustawienia, ale koledzy też są na tyle doświadczeni, że raczej wiedzą jak tam jechać - odpowiada.

Po polskich eliminacjach do przyszłorocznego cyklu Grand Prix jednym z najbardziej załamanych jeźdźców był właśnie Tomasz Jędrzejak. Na domowym torze w Tarnowie zajął miejsce tuż za premiowaną szóstką i potem musiał liczyć już tylko na łut szczęścia. Ten się wydarzył. Niedawno bowiem PZM otrzymał dodatkowe miejsce na dalsze, odbywające się już w Europie eliminacje. Z tej okazji vacat postanowiono przydzielić "Ogórowi". Żeby nie było tak łatwo Jędrzejak będzie się musiał wybrać do rosyjskiego Bałakowa. - Na Bałakow mam tylko jeden cel. Awans. Mam nadzieję więc, że pojawię się szczęśliwie w kolejnej rundzie. Skoro nadarza się już taka szansa trzeba ją wykorzystać - zapowiada odważnie zawodnik, który już raz był bardzo blisko awansu do najlepszej piętnastki świata. W 2008 roku na obiekcie w Zielonej Górze uplasował się na czwartej pozycji i był pierwszym rezerwowym dla jeźdźców ścigających się w cyklu podczas sezonu 2009. Stałe uczestnictwo zapewniła sobie pierwsza trójka, w której byli wówczas: Kenneth Bjerre, Grzegorz Walasek i Sebastian Ułamek.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)