Greg Hancock: To nie jest mój rok

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Unia Leszno pokonała zielonogórski Falubaz w niedzielnym szlagierze Speedway Ekstraligi 51:39. Jednym z najjaśniejszych punktów w ekipie spod znaku Myszki Miki był Greg Hancock. Amerykanin wywalczył 9 punktów i 3 bonusy.

- Unia Leszno jest bardzo silnym zespołem. Byli bardzo szybcy na starcie, zwłaszcza na początku meczu. My nie byliśmy tak dobrze dysponowani i dlatego przegraliśmy mecz. Później doszliśmy do ładu z przełożeniami, ale odskoczyli nam na zbyt dużą ilość punktów, byśmy mogli jeszcze coś zdziałać - powiedział po meczu Greg Hancock.

Przed tygodniem Amerykanin uczestniczył w bardzo niebezpiecznej sytuacji w meczu z Włókniarzem Częstochowa. - Po tym upadku czuję się już dobrze. Wciąż odczuwam ból w szyi, ale nie jest źle. Jeszcze kilka dni i będzie ok - zapewnił.

Zdaniem Hancocka przyczyny porażki jego zespołu nie leżały w problemach ze spasowaniem się do warunków przy Wrocławskiej. - Tor był dzisiaj nieco inny niż podczas meczu z Włókniarzem. Nie wydaje mi się jednak, żeby było zupełnie inaczej. Nawierzchnia była raczej normalna, dla mnie była odpowiednia - oświadczył.

Dla 39-letniego zawodnika bardziej udana była druga część zawodów. - Zdecydowanie zbyt długo zajęło mi szukanie odpowiednich przełożeń. Pod koniec zawodów postanowiłem przesiąść się na drugi motocykl i to była dobra decyzja. Łatwo się mówi po meczu, ale naprawdę, dużo pracy trzeba wkładać w to, aby osiągać dobre wyniki. Od początku sezonu mamy trudny okres i naprawdę mocno walczę, aby powrócić do dyspozycji, w jakiej z całą pewnością powinienem być - przyznał.

Sytuacja zielonogórskiego klubu w tabeli Speedway Ekstraligi - choć niebeznadziejna – nie jest najlepsza. Jakie są oczekiwania Hancocka przed kolejnymi spotkaniami w Polsce? - Falubaz broni tytułu mistrza Polski sprzed roku. Dołączyłem do tego klubu i chciałbym mu pomóc w ponownym wywalczeniu mistrzostwa. To nie jest łatwe zadanie, ale gdyby tak było, wszyscy uprawialiby żużel - zaznaczył.

W sobotę Greg startował w Grand Prix w Toruniu. Po raz kolejny Amerykanin nie spisał się najlepiej. Z dorobkiem 6 punktów zajął dopiero dwunaste miejsce. - Nie ma co o tym mówić. Kolejny zły dzień dla mnie. Nie mam wytłumaczenia. Mogę jedynie powiedzieć, że z pewnością to nie jest mój rok jeśli chodzi o Grand Prix. Chciałbym po prostu zacząć znów piąć się w górę i awansować w klasyfikacji tego cyklu tak wysoko, jak to tylko będzie możliwe przed końcem roku - zakończył były Indywidualny Mistrz Świata.

Źródło artykułu: