Momentami przykro było patrzeć - wypowiedzi po meczu w Bydgoszczy

Kłopoty finansowe, brak odpowiedniego sprzętu i klasowy rywal. To w głównej mierze przyczyny wysokiej porażki rawickiej ekipy w Bydgoszczy. Tak przynajmniej swoją klęskę tłumaczyli przedstawiciele wielkopolskiej drużyny.

Henryk Jasek (Kolejarz Rawicz): Polonia jest bardzo wymagającym przeciwnikiem, co niestety potwierdziło się w ostatnim meczu. Nasi zawodnicy w dziecinny sposób byli objeżdżani przez gospodarzy, a to przez to, że bydgoszczanie byli lepiej spasowani ze swoją nawierzchnią. Ciężko mówi się o takim pojedynku, bo momentami przykro było patrzeć na to, co się dzieje aktualnie na torze.

Zenon Plech (Polonia Bydgoszcz):. Nasze zwycięstwo mogłoby być zdecydowanie wyższe, gdyby w jednym z biegów Łopaczewski nie wjechał w taśmę. Podczas meczu z Kolejarzem chciałem zobaczyć w jakiej dyspozycji jest nasza młodzież, ale przed zawodami Adamczyk powiedział, że nie jest jeszcze gotowy do jazdy. Mimo wysokiej przewagi, nie staraliśmy się lekceważyć naszego przeciwnika, bo Rawicz już tydzień temu pokazał, że nie jest słabym zespołem.

Piotr Dym (Kolejarz Rawicz): Tor w Rawiczu jest zdecydowanie inny niż w Bydgoszczy i być może stąd wynika tak wysoka porażka. Dodatkowo dochodzą także kłopoty ze sprzętem, bo wiadomo, że w naszym mieście nie ma aż tak dużo sponsorów, jak tutaj w Bydgoszczy. Obecnie na własnym torze jeżdżę na pożyczonym motocyklu od Piotra Świderskiego i wtedy w miarę wszystko funkcjonuje. Nad Brdę przyjechałem z własnym sprzętem i nie skończyło się to najlepiej. Polonia jest znakomitą drużyną, zwłaszcza jeśli odpowiednio spasuje się ze swoją nawierzchnią.

Rafał Okoniewski (Polonia Bydgoszcz): Z całego serca życzyłbym sobie, aby mój sprzęt spisywał się tak jak w ostatnim meczu z Rawiczem. W niedzielę doskonale było widać, że powoli wracam do swojej optymalnej dyspozycji, wszak odpowiednio funkcjonował moment startowy, jak i walka na dystansie. Złe momenty chyba wreszcie się skończyły.

Dariusz Cieślak (prezes Kolejarza Rawicz): Praktycznie nie istnieliśmy w dzisiejszym meczu, bo gdyby nie taśma Michała Łopaczewskiego, to byłoby pewnie 75:15. Wypada mi podziękować Michałowi, że tak się stało i dzięki temu zdobyliśmy te 17 punktów. Na pewno nie wyobrażaliśmy sobie aż tak wysokiej porażki, myślałem, że zdobędziemy ok. 25 punktów. Niestety nie udało się. Wiadomo, że każdy jest silny na własnym torze, szczególnie w Bydgoszczy, gdzie tor jest specyficzny. Szkoda, że właśnie w zeszłym tygodniu nie udało nam się wygrać, bo byliśmy bardzo bliscy tego zwycięstwa. Jednak nie poddajemy się i próbujemy dalej walczyć. Zawodnicy Polonii to są praktycznie żużlowcy ekstraligowi, bo w zespole po spadku wymieniono tylko Krystiana Klechę na Christiana Hefenbrocka. Tym składem Polonia wygrywała w zeszłym roku niektóre mecze w ekstralidze, a mało brakowało, żeby się utrzymała w gronie najlepszych drużyn w Polsce. Dzisiaj widać było i przewagę sprzętową, nawet jeśli chodzi o doświadczenie zawodników, Poloniści przewyższali nas pod każdym względem. Na pewno będziemy chcieli wygrywać kolejne mecze, przede wszystkim u siebie. Potem jest runda finałowa, w której tez nie stoimy na straconej pozycji. Ja powiem, że wspólnie z kolegami wierzymy, że tą pierwszą ligę obronimy, bo tak naprawdę nie jesteśmy aż tacy słabi. Mamy ogromnego pecha jeśli chodzi o kontuzje, bo przecież i Jernej Kolenko, i Semen Własow, Casper Wortmann - wszyscy byli już w tym sezonie porozbijani. Śmiem twierdzić, że gdyby nie te kontuzje, to nasz wynik byłby całkiem inny!

Krzysztof Buczkowski (Polonia Bydgoszcz): Jechaliśmy skutecznie do końca, mieliśmy atut własnego toru, a do tego rywal nie był zbyt wymagający. Wygraliśmy praktycznie wszystkie biegi, tylko w jednym z nich Michał dotknął taśmy. Sam mecz może do bardzo łatwych nie należał, ale na pewno do tych przyjemniejszych. Wygraliśmy wysoko i cóż - jedziemy dalej! Teraz jedziemy do Daugavpils, mam nadzieję, że tam będzie może nie aż tak wysoka wygrana, ale postaramy się o zwycięstwo. Z czwartego toru dwa razy nie wyjechałem tak, jak powinienem. Na treningu było trochę bardziej przyczepnie na starcie niż dzisiaj. Na szczęście mogłem przycinać na pierwszym łuku i jechać później do przodu, z czego się bardzo cieszę. Zaczęło w końcu wszystko grać - zakupiłem nowy silnik, dzisiaj na nim jechałem i spisał się dobrze, mam nadzieję, że z bardziej wymagającym rywalem też się sprawdzi. Myślę, że często wykorzystywaliśmy atut własnego toru. Goście w niektórych biegach wychodzili lepiej ze startu, ale gubili się na naszym torze. Wiadomo, że bydgoski tor jest specyficzny, inny niż wszystkie, bardzo szeroki - przyjeżdżając z Rawicza jest naprawdę ciężko się tu dopasować, a do tego odpowiednio przejechać cztery okrążenia.

Źródło artykułu: