Nie powiodło mu się także na wypożyczeniu w Rawiczu, gdzie występował sporadycznie. Wydaje się, że lepiej z formą Macieja Fajfera było dopiero pod koniec tego sezonu, który zakończył trzecim miejscem w przyzwoicie obsadzonym turnieju indywidualnym dla młodzieżowców. Mimo wszystko pojawia się pytanie, co dalej z karierą najstarszego syna Tomasza Fajfera?
Mateusz Klejborowski: Pierwsze myśli, które przychodzą ci do głowy, kiedy wspominasz sezon 2010?
Maciej Fajfer: Przede wszystkim miałem bardzo mało jazdy, co przekładało się na moje wyniki w różnych zawodach. Odjechałem kilka biegów, z których jestem zadowolony. Jednak zdarzały się też takie, o których chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Wiem, że stać mnie na więcej, ale niestety ciągle brakuje mi jazdy. Dopiero końcówka sezonu była w moim wykonaniu lepsza, gdyż miałem okazję startować w wielu zawodach młodzieżowych.
W ostatnich sezonach tych występów, szczególnie jeśli chodzi o ligę, rzeczywiście było bardzo mało. Wielu zawodników, będąc na twoim miejscu, już dawno dałoby sobie spokój. Ty jednak jesteś uparty i kontynuujesz żużlową karierę.
- Masz rację, tej jazdy ciągle mi brakuje. Myślisz, że jestem uparty? Zgadzam się, jestem wyjątkowo uparty! Chcę dalej jeździć na żużlu, gdyż mam sobie coś do udowodnienia. Nie poddam się tak łatwo, jak mogłoby się niektórym wydawać!
Ale chyba nie powiesz mi, że podczas ostatnich miesięcy nie miałeś ani chwili zwątpienia, czy może dać sobie spokój?
- Były takie chwile, szczególnie na początku sezonu. Wynikało to z totalnego braku sprzętu! Ciężko było mi wiązać koniec z końcem. Mogłem liczyć jedynie na tatę, że coś mi kupi i będę mógł dalej startować. Żużel jest sportem drogim i utrzymanie dwóch zawodników z jednej pensji jest praktycznie niemożliwe. Na szczęście w moim otoczeniu pojawił się sponsor, pan Robert Łukasik z Trzemeszna, który w niesamowity sposób wspiera mnie i Oskara (Fajfera, brata Macieja - przyp. MK). Dzięki niemu mogę kontynuować żużlową karierę. Nie mogę nie wspomnieć też o tacie, który dba o moje silniki i udziela cennych wskazówek.
Maciej Fajfer przygotowujący się do zawodów
W maju, ze względu na brak możliwości przebicia się do składu Startu Gniezno, zostałeś wypożyczony do Kolejarza Rawicz. Tam jednak też nie występowałeś zbyt często. Jaka była tego przyczyna?
- Odjechałem tylko dwa mecze, w Łodzi i Krośnie. Do tego na ciężkich i dziurawych torach. Muszę przyznać, że zawaliłem te spotkania. Jednak przejście z twardego i równego toru w Gnieźnie, na którym trenowałem, na falisty i dziurawy jak ser szwajcarski - tor, który zastałem w Krośnie, nie było łatwe. Niestety, nie poradziłem sobie z tym.
Jednak muszę przyznać, że Maciej Fajfer z początków kariery i teraz, to dwa różne style i sposoby jazdy. Zdecydowanie na plus na korzyść Macieja z tego sezonu!
- Rzeczywiście, kiedy ocenia się moją sylwetkę z poprzednich sezonów i teraz, to różnica jest widoczna. Przede wszystkim udało mi się wprowadzić do mojej jazdy spokój i opanowanie. To jednak ciągle nie jest to, czego oczekuję. W przyszłym sezonie będę się starał, żeby było jeszcze lepiej.
W trakcie sezonu twój team wzbogacił się o osobę Adama Fajfera, byłego zawodnika Startu, a prywatnie, twojego wujka.
- Dokładnie. Wujek, wspólnie z tatą, służyli mi radą, wskazywali błędy. W sezonie wyglądało to tak, że jak mieliśmy z Oskarem zawody w dwóch różnych miastach, to wujek jechał ze mną, a tata z Oskarem. Ich wskazówki są bardzo cenne!
Co dalej? Zostajesz w Gnieźnie czy może szukasz klubu, w którym będziesz mógł częściej występować, a co za tym idzie, dalej się rozwijać?
- Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Stadion mam praktycznie pod nosem, dlatego można mnie na nim spotkać praktycznie codziennie. W Gnieźnie kręciłem pierwsze kółka, mam tutaj wielu znajomych. Jednak to nie wszystko. Ja potrzebuję jazdy. Na ławce rezerwowych siedzę zdecydowanie za długo, dlatego najprawdopodobniej będę zmuszony poszukać innego klubu. Chcę dużo jeździć, żeby się rozwijać. To jest w tej chwili dla mnie najważniejsze.
Maciej (z lewej) ze swoim młodszym bratem - Oskarem
Jak zapatrujesz się na występy swojego młodszego brata Oskara, który w tym sezonie przebojem wdarł się do podstawowego składu Startu?
- Mimo, że jest to jego pierwszy sezon, to w co najmniej kilku zawodach pokazał się z bardzo dobrej strony. Przypomnę tylko, że zajął trzecie miejsce w Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostwach Wielkopolski, tuż za zawodnikami z ekstraligi. W lidze też potrafił zapunktować. Szczególnie mam tu na myśli mecze na Łotwie i w Gdańsku. W tym drugim spotkaniu stoczył piękny bój ze stałym uczestnikiem cyklu Gdand Prix - Magnusem Zetterstroemem. Oskar dał się zapamiętać jako ambitny i waleczny zawodnik, co mnie bardzo cieszy!
Wielokrotnie można było spotkać cię w parkingu obok brata, kiedy pomagałeś mu w czasie zawodów.
- Staram się mu pomagać, jak tylko umiem. Zresztą on ma podobnie. Jeśli jednemu z nas rozsypie się silnik, to drugi służy mu swoim sprzętem. Podczas zawodów motywujemy się, pomagamy sobie. Przyznam się, że za Oskarem skoczyłbym nawet w ogień!
Czy w czasie zawodów dochodzi między wami do wewnętrznej rywalizacji?
- Oczywiście. Dzięki temu podnosimy swoje umiejętności. Jeden od drugiego chce być lepszy. Przyznaję jednak, że Oskarowi wszystko przychodzi łatwiej. Ja muszę więcej pracować, żeby osiągać podobne wyniki. Marzy mi się, żebyśmy kiedyś występowali w jednej parze i wygrywali ważne biegi, najlepiej po 5:1.
Kiedy planujesz zacząć przygotowania do nowego sezonu i jak będą one wyglądały?
- Prawdopodobnie 1 listopada. Przygotowania będą zbliżone do tych z ubiegłych lat. Mam tu na myśli zajęcia na motocrossie, w hali, siłowni i na basenie. Do tego aerobic, aeroboxing, spinning. Na brak czasu na pewno nie będę narzekać!
Maciej Fajfer (Ż) w pogoni za Igorem Kononowem z Kolejarza Opole
Chciałbyś coś dopowiedzieć?
- Wykorzystując popularność waszego portalu, w pierwszej kolejności chciałbym podziękować moim wspaniałym rodzicom. Ponadto podziękowania kieruję też na rzecz moich wychowawców z ZSP2 w Gnieźnie. Nie mogę nie wspomnieć też o moich sponsorach i współpracownikach: państwie Łukasik z Trzemeszna, prowadzących Zakład Usług Budowlanych, Tadeuszu Szabli, Krzysztofie Lewandowskim, Eryku Wolniewińskim z firmy Erbrux, Januszu Zybale z firmy Serv-Net, Januszu Lesińskim i Macieju Duszczaku. Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję!