Będę się starał dostać do ligi - rozmowa z Łukaszem Stogowskim, nowym juniorem Unibaksu Toruń

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Tuż po zdaniu licencji żużlowej Łukasz Stogowski wziął udział w kilku treningach Unibaksu Toruń. Niestety podczas jednego z nich doznał złamania obojczyka. Prezentujemy rozmowę z żużlowcem na temat upadku, a także dalszych sportowych planów.

Radek Kolenderski: Kilka godzin temu złamałeś obojczyk, jak to się stało? To twoja wina, czy któryś z kolegow zawinił?

Łukasz Stogowski: No tak pech chciał, że złamałem obojczyk dziś na treningu i była to moja wina, ponieważ jechałem za Damianem Celmerem i postawiło go na łuku, a ja nie chciałem w niego uderzyć, obróciło mnie i spadłem z motoru prosto na obojczyk.

Golub-Dobrzyń - miejscowość z którego pochodzisz to małe miasteczko, ale jednak jest tam sporo kibiców toruńskich Aniołów. Jak to wyglądało u ciebie w dzieciństwie?

- Pierwszy raz na meczu żużlowym byłem w 2005 roku z wujkiem i w tamtym momencie nie wyobrażałem ze będę jeździł na żużlu. Jazda na żużlu była moim marzeniem, ale nie sądziłem, że to marzenie się spełni.

Twoja kariera w sportach motorowych zaczęła się od gokarta. Jeździłeś nim często na miejskim stadionie w Golubiu-Dobrzyniu. Dlaczego nagły przeskok na żużel?

- Jeździłem 7 lat na gokartach chciałem zdać licencje i zostać zawodnikiem lecz brakowało na to funduszy, a moja przygoda z żużlem zaczęła się od tego, że dostałem motor mini żużlowy od kolegi mojego taty i jeździłem nim na miejskim stadionie w Golubiu-Dobrzyniu, a potem po dwóch latach w sierpniu 2005 roku zapisałem się do szkółki żużlowej w Toruniu i dzięki panu Janowi Ząbikowi zacząłem jazdę na dużym motorze żużlowym.

Czy wśród Twoich kolegów są również chłopacy, którzy chcą zainwestować swój czas i pieniądze w żużel i spróbować swoich sił na torze? Czy w Golubiu jesteś osamotniony?

- Nie nie spotkałem się z tym żeby któryś z moich kolegów chciał jeździć na żużlu. Z Golubia-Dobrzynia jestem jedynym "początkującym" żużlowcem.

Twój tata jest mechanikiem, czy już "szpera" przy sprzęcie na którym się ścigasz w Toruniu? Czy jednak woli pozostać przy czterokołowych maszynach ?

- Mój tata od zawsze pomagał mi przy sprzęcie. Właśnie dzięki niemu zacząłem to wszystko. Tata jest wielkim kibicem tego sportu, w związku z tym bardzo angażuje się w dalszy rozwój mojej kariery.

Egzamin na licencję "Ż" już za Tobą, jak widzisz swoją przyszłość jako kolejny Anioł, bo jak wiadomo konkurencja w Twoim roczniku jest spora.

- Zgadza się konkurencja jest bardzo duża. Cenię moich konkurentów, ale traktuję ich jako kolegów i cały czas dążę do tego aby być od nich lepszym. To jak będę jeździł w przyszłości to czas pokaże, ale bardzo chciałbym jak najlepiej prezentować się przed wszystkim kibicami żużla i będę się starał dostać do ligi, aby móc jeździć dla nich.

Razem z Tobą i braćmi Pulczyńskimi egzamin zdawał nowy nabytek Unibaksu - Robert Księżak. Jak oceniasz jego umiejętności jazdy na toruńskim torze, bo w Anglii radzi sobie bardzo dobrze.

- Nie chcę się wypowiadać na temat jego jazdy, ponieważ nie mam takiego doświadczenia, aby kogokolwiek oceniać. Z własnej perspektywy też nie mogę wiele powiedzieć bo widziałem zaledwie kilka występów Roberta.

Co chciałbyś przekazać kibicom i tym z Torunia, i z Golubia-Dobrzynia?

- Chciałbym, aby kibice wspierali mnie duchowo i chciałbym im przekazać, że będę się starał powrócić jak najszybciej na tor i trenować ile się da. Moim celem jest jak najczęstsza jazda w zawodach, żeby zdobyć jak największe doświadczenie i zaprezentować się w najbliższym czasie w lidze, a kiedy to będzie to czas pokaże.

Jak oceniasz szanse Unibaksu w sezonie 2008?

- Moim zdaniem nasza drużyna jest głównym kandydatem na mistrza Polski.

Życzę powrotu do zdrowia. Dzięki za wywiad

- Również dziękuję za wywiad, pozdrawiam wszystkich kibiców żużla i dziękuję za pomoc w zdaniu licencji : prezesom klubu Unibax, trenerom Janowi Ząbikowi i Zbigniewowi Wójtowiczowi, mechanikowi klubowemu, a w szczególności sponsorowi panu Krzysztofowi Izdebskiemu.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)