Opolanie pięćdziesiąty jubileusz swego istnienia chcieli uczcić sukcesem. Po cichu mówiono nawet o awansie. Były ku temu podstawy, bo w okresie transferowym Kolejarz dokonał solidnych wzmocnień. Hitem uznano sprowadzenie ze Startu Gniezno Dawida Cieślewicza. - Działacze rywali dziwili się, jak udało nam się ściągnąć tak dobrego zawodnika - przyznaje prezes klubu Jerzy Drozd. - Podpisanie kontraktu poprzedziły długie negocjacje. Zaproponowaliśmy jednak tak dobre warunki, że w końcu Dawid złożył parafkę. Wiązaliśmy z nim ogromne nadzieje. Niebezpodstawnie kreowaliśmy go na lidera zespołu.
Oprócz Cieślewicza do Opola przybyli obiecujący Michał Mitko, wciąż niespełniona nadzieja Marcin Piekarski oraz Ricky Kling, namaszczony niegdyś przez Tony Rickardssona na swego następcę. Sukcesem było zatrzymanie również kuszonego lukratywną propozycją z Łodzi Adama Czechowicza i Duńczyka Ulricha Oestergaarda. Ci zawodnicy plus Christian Ago i Igor Kononow mieli zapewnić Kolejarzowi awans: jeśli nie do wyższej klasy, to przynajmniej rundy finałowej drugiej ligi.
Szok przed sezonem
Nieszczęście Kolejarza rozpoczęło się przed startem rozgrywek. W trakcie zimowych przygotowań kłopoty zdrowotne dopadły Adama Czechowicza. „Czesiu” od stycznia zwiedzał szpitale w poszukiwaniu trafnej diagnozy, lecz lekarze rozkładali bezradnie ręce. Mimo osłabionego organizmu, kapitan opolan odbył na torze jeden trening. - Teraz wiem, że była to zła decyzja - tłumaczył po kilku miesiącach. - Po zajęciach czułem się fatalnie. Jednak głód jazdy był tak duży, że musiałem przejechać chociaż kilka okrążeń. Dzisiaj tego żałuję. Powinien wtedy poczekać.
Pod koniec marca opolscy kibice przeżyli drugi szok. Na pierwszym pozimowym treningu uślizg zanotował Dawid Cieślewicz. Po upadku "Cielak" odczuwał ból w kręgosłupie, który złamał w 1998 roku. Teraz kontuzja się odnowiła, a lekarze ostrzegali, że kontynuowanie kariery może grozić pogłębieniem urazu i wózkiem inwalidzkim dla zawodnika. Cieślewicz został zmuszony do zakończenia startów.
Od prawej nabytki Kolejarza przed sezonem: Marcin Piekarski, Michał Mitko, Dawid Cieślewicz i przedłużający umowę Adam Czechowicz
Miłe złego początki
W związku z fatalną pogodą i żałobą po katastrofie smoleńskiej Kolejarz rozpoczął rozgrywki dopiero 23. kwietnia. Start okazał się wymarzony. Podopieczni Andrzeja Maroszka pokonali na własnym torze KMŻ Lublin, a dwa dni później wygrali po dramatycznym pojedynku z Ostrovią Ostrów. Bohaterem obu spotkań był Adam Pawliczek. 46-letni weteran powrócił do Opola po rocznej przerwie na prośbę działaczy, łatających dziury po Czechowiczu i Cieślewiczu. Mający pełnić funkcję rezerwowego Pawliczek stał się rewelacją. Z Ostrovią zdobył komplet punktów, nie kryjąc po meczu euforii. - Jeśli dostanę lepszy sprzęt, to za dwa lata powalczę o Grand Prix - mówił z entuzjazmem.
Niewypałem okazał się za to Mariusz Franków, który dołączył do zespołu również w trakcie rozgrywek. Wychowanek Polonii Piła od początku spisywał się fatalnie, będąc cieniem siebie z poprzedniego sezonu. Po kolejnych nieudanych występach został odsunięty od składu, a przed meczem w Lublinie odmówił startu, za co otrzymał finansową karę. Postanowił zakończyć karierę, a motocykle wystawić na sprzedaż.
Adam Pawliczek niespodziewanie wyrósł na lidera zespołu
Po równi pochyłej
Po udanym początku opolanie zaczęli spisywać się coraz gorzej. O ile porażka w Łodzi była wkalkulowana, o tyle z przegraną u siebie z Kolejarzem Rawicz nikt się nie liczył. Ten mecz obnażył wszystkiego słabości opolskiej drużyny - brak lidera, fatalną formę Rosjan oraz bezbarwnych juniorów. - Najbardziej irytuje postawa Rosjan, których wszystkie zachcianki spełniał klub - komentował wówczas Drozd. W efekcie postanowiono podziękować Ilji Bondarence, a Kononowowi dać ostatnią szansę.
Pogrążającemu się w kryzysie Kolejarzowi miały pomóc wzmocnienia. Za hit uznano sprowadzenie Anglika Bena Barkera. 22-latek w pierwszych meczach robił furorę. Był skuteczny w Pile i Krośnie, ale nie zapobiegł porażkom zespołu. Dobrze spisał się u siebie z Polonią Piłą, wtedy opolanie zwyciężyli, ale nie zdobyli bonusa, mimo znacznych osłabień rywala.
762 dni oczekiwania, 1 dzień radości
Dzięki potknięciom przeciwnika Kolejarz utrzymywał szanse na rundę finałową. Kluczowy miał być przedostatni weekend czerwca. W sobotę podopieczni Maroszka jechali na mecz z czerwoną latarnią do Krakowa. Występując w najmocniejszym składzie opolanie pokonali Wandę, a do sukcesu poprowadził ich tercet: Barker - Oestergaard - Kling. Była to pierwsza wyjazdowa wygrana Kolejarza od ponad dwóch lat (dokładnie 762 dni).
Po spotkaniu wśród opolan zapanowała euforia, która już na następny dzień została ostudzona. W Rawiczu zawodnicy ze stolicy polskiej piosenki zapowiadali walkę o trzy punkty. Spotkanie miało przedziwny przebieg. Na trudnym torze od początku dominowali gospodarze. Wściekłość gości wywołana brakiem reakcji sędziego na prośby o kosmetykę toru została spotęgowana przez niesłuszne wykluczenie Ulricha Oestergaarda. Podrażnieni opolanie podjęli po ósmym wyścigu decyzję o niewyjeżdżaniu na tor. W parkingu i na trybunach zrobiło się gorąco, na szczęście nie doszło do rękoczynów. Wynik poszedł w świat, a kibice rywali nazwali opolan tchórzami.
Jerzy Drozd (z lewej) miał rzadko powody do radości. Tu wspólnie z dr Tadeuszem Pokusą triumfuje po wygranej w Krakowie
Koniec z 1 sierpnia
Mimo kolejnych wpadek opolanie wciąż mogli awansować do pierwszej czwórki. Ich szanse spadły prawie do zera po rewanżu z Wandą Kraków na własnym obiekcie. Mecz dał obraz nieudolności opolan, którzy nie uporali się z rozbitymi i zadłużonymi przyjezdnymi, remis ratując w ostatniej gonitwie. Katastrofalnie wypadli Marcin Piekarski i Christian Ago, a Igor Kononow spowodował upadek Michała Mitko, który w efekcie skręcił kostkę i został odwieziony do szpitala.
Najgorsze miało dopiero nadejść. Na niedzielne spotkanie przyjazdu odmówili Ben Barker i Mariusz Franków. Obaj zostali zawieszeni i w Kolejarzu już nie wystąpili. Opolanie doznali w Lublinie klęski, przegrywając 20:70. Uratować mógł ich pojedynek z liderem rozgrywek Orłem Łódź. Na mecz w pierwszym terminie nie dotarli Oestergaard i Kling, tłumacząc się... grypą żołądkową. - Czy naprawdę byli chorzy, tego się nie dowiemy - tłumaczył Jerzy Drozd. - Wobec obu mieliśmy zaległości, ale były one niewielkie. Zresztą, żaden z nich nie zgłaszał z tego powodu zastrzeżeń, bo pieniądze choć z opóźnieniem, docierały na ich konta.
Opolanie po walce ulegli łodzianom i stracili choćby matematyczne szanse na rundę finałową. Sezon zakończyli meczem o pietruszkę w Ostrowie 1. sierpnia. - W najczarniejszych snach nie spodziewałem się tak fatalnego wyniku - przyznawał Drozd.
Sukcesem zakończył się za to rozgrywany w Opolu półfinał Mistrzostw Europy Par. Była to pierwsza żużlowa impreza rangi europejskiej na Opolszczyźnie. Została na tyle dobrze zorganizowana, że w przyszłym roku (6. sierpnia) na opolskim torze zawody zostaną powtórzone, tym razem w wersji indywidualnej.
Ulrich Oestergaard jeździł zazwyczaj poniżej oczekiwań
Kontuzje, deszcz, kontuzje...
Kolejarz został w poprzednim sezonie 20. drużyną (nie licząc zespołów zagranicznych) w Polsce. Równie słaby wynik zanotował siedem lat temu. Teraz rozgoryczenie było większe, bo ambicje opolan sięgały wyżej. Na fatalny wynik wpływ miały kontuzje, które prześladowały podopiecznych Andrzeja Maroszka od początku do końca. Do Czechowicza i Cieślewicza dołączyli w trakcie sezonu Pawliczek, Mitko, Kononow, Kling, Oestergaard i Wallner. Najdotkliwiej ucierpiał Pawliczek, który kilka dni utrzymywany był w śpiączce. - Takiego bólu w swojej długiej karierze nie doświadczyłem - przyznawał wychowanek ROW-u Rybnik, który po rehabilitacji wraca do zdrowia. - Od wyjazdu na tor powstrzymuje mnie jednak żona - powiedział "Paweł".
Opolanie nie mieli również szczęścia do pogody. Odwołano aż dziewięć zawodów na stadionie przy Wschodniej, co stanowi rekord w całej lidze. Przekładano także mecze wyjazdowe Kolejarza, który trzykrotnie udawał się do Krosna. Pogodowe fatum wpłynęło na finanse klubu. - Z powodu odwołanych zawodów straciliśmy 80 tysięcy złotych - wyjaśniał prezes Drozd. - A to nie koniec. W porównaniu z ubiegłym sezonem wpływy z biletów były o 120 tysięcy mniejsze. Publiczność skutecznie odstraszała niepewna pogoda.
Opolanie mieli sporo problemów z pogodą. Tu prace porządkowe podczas spotkanie z Polonią Piła
... i nieudolność
Nie tylko pech zaważył o katastrofie Kolejarza. Najbardziej zawinili sami żużlowcy, wśród których trudno kogoś wyróżnić. Zaskoczył jedynie Adam Czechowicz. Wydawało się, że "Czesiu" nie powróci na tor. A powrócił, i to prędzej niż ktokolwiek się spodziewał, bo już na czerwcowy pojedynek z KSM-em Krosno. Mimo półrocznej przerwy i osłabienia kapitan opolan spisywał się świetnie, stając się liderem drużyny. - Lekarze odradzali rychły powrót, ale musiałem wspomóc słabo jadących kolegów - mówił Czechowicz. - Mieć takiego kapitan to skarb - komplementował Drozd.
Najskuteczniejszym zawodnikiem Kolejarza okazał się Ben Barker, z którego usług szybko zrezygnowano. Anglik stał się ulubieńcem kibiców; sylwetką przypominał Seana Wilsona. W najważniejszym momencie nie pomógł jednak zespołowi. - Barker to niepoważna osoba, dla której najważniejszą wartością są pieniądze - powiedział prezes opolan. - Jako pierwszy otrzymywał wynagrodzenie. Czasami szukaliśmy dodatkowych środków, by tylko spełnić jego żądania. Mimo to zostawił nas na pastwę losu. Lecz przyznaję, że do jego postawy sportowej nie mamy zastrzeżeń.
Różnie ocenia się jazdę Ricky Klinga, który dobre występy przeplatał fatalnymi. Opolscy działacze zamierzają ze Szwedem kontynuować współpracę. Podobnie jak z Michałem Mitko i Igorem Kononowem. Z Opola na pewno odejdą nie spełniający oczekiwań Marcin Piekarski (skonfliktowany z klubem), Max Dilger, Christian Ago, Roman Iwanow i Friedrich Wallner.
Drużynie brakowało lidera, a wszystkim - trenerowi, działaczom, żużlowcom - charakteru. Andrzej Maroszek nie potrafił wstrząsnąć zespołem, a po niepowodzeniach spuszczał głowę. Działacze za porażki obwiniali wszystkich dookoła, rzadko przyznając się do błędów, a takim było oparcie drużyny na obcokrajowców. Ci nie identyfikowali się z klubem i zawodzili w decydujących meczach.
Ben Barker stał się ulubieńcem kibiców. Zawiódł jednak w najważniejszym momencie
Przyszłość niejasna
Po sezonie prezes Jerzy Drozd zapowiedział dymisję. - Odchodzę, bo jestem zmęczony żużlem, a władze samorządowe traktuję mnie jak ubogiego krewnego - żalił się Drozd, który w poprzednich latach też mówił o rezygnacji, lecz pozostawał na stanowisku. Teraz miało być inaczej i wydawało się, że będzie, bo Drozd zarzekał, że jest poważnym człowiekiem i słowa dotrzyma. Minęły dwa miesiące i odejście prezesa nie jest już pewne. Przeciwnie - Drozd rozmawia o następnym sezonie i przeprowadza negocjacje z zawodnikami. Doszedł też do porozumienia z trenerem Maroszkiem, który kolejny rok spędzi w Opolu. Nie wiadomo, którzy z zawodników przedłużą kontrakty. Umowy posiadają jedynie świeżo upieczeni wychowankowie: Kamil Lisoń i Piotr Czerwiński. Na nich w przyszłości ma być oparty skład opolan. Jednak przykład z poprzednich lat pokazuje, że niełatwo rodowitym opolanom zrobić karierę w macierzystym klubie.
Dymisja Drozda jest mało prawdopodobna, tym bardziej że zawsze brakowało chętnych na przejęcie schedy. Czy teraz następca się pojawi, okaże się po walnym zebraniu członków klubu planowanym na przełomie listopada i grudnia. Na razie włodarze łatają dziurę w budżecie. Obecnie dług szacuje się na 100 tysięcy złotych, ale jak mówi Drozd, zaległości mają zostać wkrótce uregulowane. Jest to podstawą do uzyskania licencji na następny sezon.
Kolejarz Opole w statystyce:
Liczba meczów: 14
Zwycięstw: 5 (w tym cztery na własnym torze)
Remisów: 1
Porażek: 8
Punkty zdobyte: 537
Punkty stracone: 648
Najwyższa średnia biegowa w zespole: Adam Czechowicz - 2,389
Najwyższa średnia biegowa u siebie: Ben Barker - 2,875
Najwyższa średnia biegowa na wyjeździe: Adam Czechowicz - 2,000
Najwięcej punktów: Igor Kononow - 90
Najwięcej bonusów: Michał Mitko i Marcin Piekarski - po 6
Najwięcej biegów: Igor Kononow - 64
Najwięcej zwycięstw biegowych: Ricky Kling i Igor Kononow - po 16
Najwięcej 2. miejsc: Michał Mitko i Ricky Kling - po 12
Najwięcej 3. miejsc: Igor Kononow - 20
Najwięcej 4. miejsc: Marcin Piekarski - 15
Najwięcej defektów: Marcin Piekarski i Ricky Kling - po 7
Najwięcej upadków: Christian Ago - 1
Najwięcej wykluczeń: Łukasz Piecha - 5
Najwięcej taśm: Kling, Czechowicz, Kononow, Oestergaard, Franków, Ago - po 1