Przygotowania do sezonu powoli zmierzają ku końcowi. Już niedługo, jeśli tylko aura dopiszę usłyszymy warkot żużlowych motocykli. Zawodnicy pełną parą szlifują formę i kończą kompletowanie sprzętu na nowy sezon. Nie inaczej jest w przypadku Michała Mitki. - Treningi rozpocząłem 1 grudnia. Przez pierwszy miesiąc trenowałem z gimnastykami, ale po pewnym okresie stwierdziłem, że jednak nie tędy droga i potrzebuję czegoś innego. Obecnie trenuję wraz z chłopakami z Rybnika. Rzeczywiście, przygotowania powoli dobiegają końca i wszystko wkracza w decydującą fazę. Myślę, że w lutym bardziej skupie się już na detalach i motoryce. Najgorsze już za mną - podkreśla wychowanek rybnickiego klubu.
W minionym sezonie 22-latka nie ominęły kontuzje. Podczas spotkania przeciwko Speedway Wandzie Kraków Mitko został w ferworze walki bez pardonu staranowany przez klubowego kolegę, Igora Kononowa i w rezultacie nabawił się dokuczliwej kontuzji stawu skokowego. Uraz mimo upływu czasu cały czas daje się we znaki zawodnikowi. - Generalnie nie mam problemów z tą kontuzjowaną nogą. Muszę jednak na nią uważać, bo to czułe miejsce. Na co dzień mi nie dokucza, ale noszę na niej stabilizator. Podczas biegania, czy gry w piłkę noga odzywa się jednak i trochę pobolewa. Gdy na drugi dzień budzę się i wstaje z łóżka jest już wszystko w porządku - uspokaja.
Mitko był jednym z pierwszych zawodników, którzy na nowy sezon związali się z klubem ze stolicy polskiej piosenki. Mitko chwali sobie współpracę z Kolejarzem. - To był dla mnie dobry sezon - wspomina rybniczanin - Mogę powiedzieć, że był przełomowy w mojej karierze. Po straconym sezonie 2009 w Rybniku, gdzie praktycznie w ogóle nie jeździłem było mi bardzo ciężko. Dostałem jednak od włodarzy Kolejarza pomocną dłoń i satysfakcjonujące warunki, które pozwoliły mi się odbudować. Jestem im za to wdzięczny i dlatego zdecydowałem się szybko na pozostanie w Opolu. Długo się nie zastanawiałem - podkreśla Mitko.
Michał Mitko odbudował się w Opolu
Miniony rok długo zapadnie w pamięci wielu opolskich kibiców. Bynajmniej nie ze względu na dobrą postawę na torze podopiecznych Andrzeja Maroszka. Opolanie mogli bowiem mówić o ogromnym prześladującym pechu i to na wielu płaszczyznach. Zaczęło się od problemów zdrowotnych Adama Czechowicza i Dawida Cieślewicza, a dodatkowo rozgrywki storpedowała kapryśna aura. - Muszę przyznać, że nigdy dotąd w swojej karierze nie doświadczyłem tak wielkiej ilości pecha, jaka towarzyszyła nam rok temu. Począwszy od katastrofy smoleńskiej poprzez powódź i problemy z kontuzjami. Aż dziewięć spotkań z naszym udziałem zostało przełożonych, co odbiło się na klubowych finansach - mówi Mitko. W tym sezonie opolscy działacze postanowili dmuchać na zimne i zbudowali szeroki i wydaje się wyrównany skład. Kolejarz ponownie wymieniany jest w gronie pretendentów do walki o awans. - Już drugi rok z rzędu mamy taki cel. Miejmy nadzieję, że tym razem pech nam nie przeszkodzi. Widać, że w tym roku zależy działaczom na awansie. Aspiracje są coraz większe. Życzyłbym sobie tylko, aby współpraca między zawodnikami, a klubem była w jak najlepszym porządku i nie miała wpływu na naszą postawę na torze. Kadrowo na prawdę wyglądamy fajnie.
W ostatnich dniach szeregi Kolejarza zasilił Marcin Jędrzejewski, który już rok temu przymierzany był do startów w Opolu. Wówczas lepsze warunki zaproponowali mu jednak włodarze Orła Łódź. Teraz nic już nie stanęło na przeszkodzie i wychowanek bydgoskiej Polonii został obok Travisa McGovana, Rafała Flegera, Justina Sedgmena i Josha Grajczonka piątym nabytkiem opolskiej ekipy. - Każdy zawodnik jeżdżący na takim poziomie, to spore wzmocnienie. Marcin już rok temu pokazał w Łodzi na co go stać. Jeśli nadal będzie tak punktował, czego z całego serca mu życzę, to może okazać się na prawdę znakomitym ruchem jego zakontraktowanie - komplementuje klubowego kolegę Mitko.
Jak na razie wszystko wskazuję na to, że Mitko w tegorocznym sezonie ograniczy się do startów w naszym kraju i nie zobaczymy go w ligach zagranicznych. Rybniczanin rok temu miał ogromne zakusy związane ze startami w duńskim Holsted jednak szybko został sprowadzony na ziemie i musiał obejść się smakiem. - Rok temu miałem podpisany kontrakt w Holsted, ale okazał się on lekkim nieporozumieniem. Nie otrzymałem żadnego telefonu od tamtejszych działaczy i rozczarowałem się. Szukam startów zagranicą, ale nic na siłę. Wychodzę z założenia, że trzeba się najpierw pokazać na krajowym podwórku - podkreśla.
Mitko ma jasno określone cele na nowy sezon. - Na pewno będę się starał z całego serca. Chciałbym punktować na solidnym i równym poziomie i uniknąć wpadek i gorszych spotkań - kończy Michał Mitko.