Trzeba uderzyć się w klatkę piersiową - wypowiedzi po meczu Speedway Wanda Kraków - Lubelski Węgiel KMŻ

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Speedway Wanda Kraków wysoko pokonała Lubelski Węgiel KMŻ w poniedziałkowym meczu II ligi. Goście zawiedli, nic więc dziwnego, że po zawodach w ich szeregach panowały minorowe nastroje. Krakowianie z kolei, mimo pewnego zwycięstwa, nie popadali w euforię.

Rafał Wilk (trener Lubelskiego Węgla KMŻ):: Tor weryfikuje plany, a nasze zweryfikował bardzo brutalnie. Paweł Miesiąc, Tyron Proctor - poza tymi dwoma zawodnikami nikt nie pojechał, może jeszcze Mateusz Łukaszewski na początku. Nie tego spodziewałem się po zawodnikach, być może mają za dobrze. Trzeba się uderzyć w klatkę piersiową, bo najłatwiej szukać winy u kogoś albo w czym innym - w torze, sprzęcie, a powinno się spojrzeć przede wszystkim na siebie. Simon Stead podjął z lekarzem decyzję, że nie pojedzie, bo nie czuje się na siłach - jego decyzja, jego zdrowie.

Paweł Miesiąc (Lubelski Węgiel KMŻ): Każdy u siebie jest mocny, zawodnicy Wandy byli bardzo dobrze spasowani. My pogubiliśmy się, szukaliśmy przełożeń, zmienialiśmy motocykle. Trzeba coś zrobić, bo tak być nie może. Szkoda, bardzo szkoda, że mecz nie był przynajmniej na styku. Były troszkę dziurki, ale nie przeszkadzały aż tak bardzo, omijało się je, tor był fajny. Nie będę patrzył na siebie, cała drużyna nie pojechała. Dałem z siebie wszystko, szkoda tylko tego upadku w ferworze walki.

Paweł Sadzikowski (prezes Speedway Wandy Kraków):: Jesteśmy tym klubem drugoligowym, który potrafi przygotować tor do zawodów po prawie dwudniowych opadach i to intensywnych, a nie po mżawce. Gdyby nie zaangażowanie osób pracujących charytatywnie na torze do północy czy nawet do 2 w nocy, to tych zawodów by nie było. Prezes rywali po meczu pogratulował, być może w Lublinie to ja będę gratulował jemu. Zespół jest dość mocny na warunki II ligi i na razie wykorzystuje w pełni swój potencjał.

Sławomir Pyszny (Speedway Wanda Kraków): Deszcz, który spadł, mnie akurat pomógł. Twardy tor, na jakim trenowaliśmy, sprawiał mi problemy w dopasowaniu sprzętu. Od zeszłego roku dużo lepiej czuje się na przyczepnej nawierzchni, a taka była w tym spotkaniu. Po słabszych pierwszych meczach, w których jechałem tylko 2 biegi, bardzo potrzebny był mi taki występ. Tylko w jednym biegu sprzęt niewłaściwie ustawiony i stąd to zero.

Mads Korneliussen (Speedway Wanda Kraków): Tor był naprawdę w porządku po tym, jak wczoraj o 11 wieczorem ludzie zaczęli ściągać z niego wodę. Odnieśliśmy wysokie zwycięstwo z bardzo silną drużyną, jakiego nikt się nie spodziewał. Trzeba było bardzo dobrze wychodzić spod taśmy, tak jak w Rawiczu i ponownie nam się to udawało. Przegrałem ostatni wyścig w poprzednim meczu, w dzisiejszym znowu, w następnym powinienem już zwyciężyć.

Kenni Larsen (Speedway Wanda Kraków): Po pierwszym meczu w Krakowie mogę powiedzieć, że tutejszy owal jest bardzo zbliżony do mojego ulubionego toru w Danii - Holstebro. Deszcz nam nie przeszkodził, tor był dobry - ja i Mads lubimy, gdy jest przyczepnie, Josef i Christian też. Nie jest w porządku, gdy przeciwnik poluje na ciebie i patrzy tylko na to, by ci zaszkodzić. Tak było dzisiaj ze mną i Madsem.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)