List Roberta Dowhana do kibiców Falubazu:
Zielona Góra, 03.06.2011
Drodzy kibice Stelmetu Falubazu Zielona Góra,
Pojutrze, w niedzielny wieczór 5 czerwca mieliśmy zaplanowany mecz ligowy z rzeszowską Stalą. Kilka dni temu widząc, że powtarza się sytuacja sprzed meczu z Unią Leszno, poprosiłem rzeszowski klub o zmianę terminu tego spotkania. Nie chciałem Was po raz kolejny narażać na spektakl medialny: kto i kiedy otworzy lub zamknie trybunę "K", czy zrobi to w świetle prawa, czy wyłącznie w blasku fleszy?
Przygotowanie takiego widowiska, jak ekstraligowy mecz żużlowy dla kilkunastu tysięcy osób to ogromne przedsięwzięcie organizacyjne. Gorzowska Stal sprzedaż biletów na pierwsze w tym sezonie Derby Lubuskie rozpoczęła 12 dni przed meczem. Zielonogórski Klub Żużlowy bilety na mecz z Unią Leszno, z przyczyn od nas niezależnych, bo nie mieliśmy zgody na udostępnienie trybuny "K", wprowadził do sprzedaży na dzień przed meczem. Zrozumiałe było zmęczenie kibiców dezinformacjami na temat zgody lub jej braku na zasiadanie na trybunie "K". W związku z zamieszaniem medialnym te znakomite zawody obejrzało 25 % kibiców mniej niż w poprzednich latach. Biorąc pod uwagę niezwykle trudną sytuację finansową klubu, związaną z brakiem wsparcia Miasta Zielona Góra, to bardzo poważny uszczerbek w budżecie. Nie mogę sobie pozwolić na kolejne zamieszanie medialne na ten sam temat i kolejne straty finansowe.
Wyobraźcie sobie, że na pojutrze zaplanowany mieliśmy mecz ligowy, a nadal nie mamy zgody na użytkowanie trybuny na I łuku. Co więcej, nie otrzymaliśmy żadnej informacji o tym, czy i kiedy jakakolwiek decyzja w tej sprawie będzie. Jak w takiej sytuacji zaplanować sprzedaż i ceny biletów, wynająć zgodną z ustawą liczbę ochroniarzy, czy ustalić zakres udostępnienia sektora kibicom gości? Takich pytań rodzą się mnóstwo, stąd też taka, a nie inna decyzja odnośnie meczu z PGE Marmą Rzeszów. Nie zamierzam Was zanudzać opisywaniem dziesiątek problemów organizacyjnych, przed którymi w takiej sytuacji stajemy. Klubu nie stać na kolejne przepychanki medialne związane ze zgodą lub jej brakiem na organizację imprezy masowej, brakiem możliwości udostępnienia trybuny i sprzedawania biletów itd.
W klubie pracują bardzo dobrzy fachowcy, mamy świetną drużynę, która walczy o kolejne złoto w najsilniejszej żużlowej lidze świata, ale nie da się prowadzić klubu na takim poziomie bez wsparcia naturalnego partnera, czyli rodzinnego Miasta. W przypadku najlepszego aktualnie klubu w polskiej lidze: Stelmetu Falubazu Zielona Góra, który występuje na "modernizowanym" stadionie sprzed II wojny światowej, coraz bardziej przypominającym karykaturę obiektu sportowego, o wparciu na jakiejkolwiek płaszczyźnie w tym roku nie da się mówić.
29 kwietnia zmuszony byłem podjąć decyzję o wyłączeniu trybuny "K" z użytkowania podczas meczu z Włókniarzem Częstochowa. Zrobiłem to natychmiast po otrzymaniu sygnału, że zagrożone zostało bezpieczeństwo zasiadania na trybunie "K". Organy, które powinny to zrobić, potwierdziły słuszność mojej decyzji. Właściciel stadionu wiedzę, iż zasiadanie na trybunie jest niebezpieczne, posiadał wiele miesięcy wcześniej, ale ze względu na sobie tylko znane powody nie informował o tym opinii publicznej. Żadnego interesu nie można było stawiać ponad bezpieczeństwo kibiców, a już z całą pewnością mieszkańcom Zielonej Góry należała się rzetelna informacja.
Takiej informacji nadal nie ma. Ciągle pozostawieni jesteśmy sami sobie, mimo pytań, mimo pism wysyłanych do MOSiR-u oraz Prezydenta Miasta Zielona Góra. Jeśli jest to bezpieczne, to żądam prawomocnej decyzji administracyjnej pozwalającej na korzystanie z trybuny "K" w tym sezonie. Jeśli jest niebezpiecznie, to wymagam od osób za to odpowiedzialnych odwagi cywilnej i jasnego sformułowania, że zasiadanie na trybunie "K" wiąże się z narażaniem życia kibiców i w związku z tym nie będzie takiego dokumentu. Żądam konkretów, a nie dalszego ciągu spychologii, przekładania terminów udzielenia odpowiedzi, odsuwających tylko decyzję w czasie, co powoduje dodatkowy chaos.
Nie chodzi o moje "widzimisie" tylko o to, że nam wszystkim należy się pełna informacja, niezależnie od tego, czy będzie ona dobra, czy zła.
Robert Dowhan