W drodze po mistrzostwo? - czyli Stelmet Falubaz Zielona Góra na półmetku rundy zasadniczej

Kiedy działacze zielonogórskiego klubu w przerwie zimowej w miejsce Fredrika Lindgrena i Nielsa Kristiana Iversena ściągnęli Andreasa Jonssona i Jonasa Davidssona, a nowy trener, Marek Cieślak, po pierwszych treningach zapowiadał, że to będzie sezon Piotra Protasiewicza, sceptycy stukali się w czoła. Tymczasem Stelmet Falubaz z siedmioma zwycięstwami w ośmiu meczach pewnie zmierza po kolejny, czwarty już z rzędu, medal Drużynowych Mistrzostw Polski.

Transferowy strzał w dziesiątkę

- Zawsze marzyłem, żeby mieć takiego zawodnika w Zielonej Górze. Mam nadzieję, że jego przyjście wprowadzi do naszego klubu dużo dobrego i sporo świeżości - mówił na początku grudnia prezes ZKŻ SSA, Robert Dowhan. Miał na myśli oczywiście Andreasa Jonssona, który zajął miejsce swojego rodaka, Fredrika Lindgrena. Kibice Falubazu wieść o przybyciu "AJ-a" przyjęli w różny sposób. Jedni się zmartwili, drudzy zdenerwowali, a jeszcze inni nieśmiało ucieszyli. Okazało się, że jedyną słuszną reakcją powinna być… wielka radość. Jonsson, który ostatnie sezony miał co najwyżej niezłe, w Stelmet Falubazie radzi sobie fantastycznie, na półmetku rundy zasadniczej legitymując się piątą średnią biegową w lidze.

Andreas Jonsson świetnie odnalazł się w drużynie Stelmet Falubazu

31-letni Szwed nie był jedynym wzmocnieniem Stelmet Falubazu przed sezonem 2011. W miejsce trenera Piotra Żyto przyszedł Marek Cieślak, do którego jak dotąd nie można mieć żadnych zastrzeżeń co do przygotowania toru, meczowej taktyki i mobilizacji zespołu, a Nielsa Kristiana Iversena zastąpił Jonas Davidsson. Ten ostatni nie radzi sobie na razie oszałamiająco, ale zazwyczaj bez większych trudów objeżdża drugą linię rywali, na co nie zawsze można było liczyć w przypadku Duńczyka. Pierwsza część sezonu pozwala stwierdzić, że Robert Dowhan z transferami trafił w dziesiątkę.

Mocni jak nigdy?

Dawno nie zdarzyło się aby zielonogórscy żużlowcy tak dobrze rozpoczęli sezon. Stelmet Falubaz wygrał siedem z ośmiu spotkań (rewanżowy mecz z Włókniarzem Częstochowa został rozegrany awansem) i w większości przypadków były to mecze bez historii, w których podopieczni Marka Cieślaka albo na samym początku odjeżdżali rywalom, albo przez cały czas kontrolowali przebieg pojedynku. Co warte podkreślenia, jeźdźcy spod znaku Myszki Miki dzielili i rządzili nie tylko na własnym torze. Ba! Na wyjazdach wygrywali wyżej niż u siebie! Zwycięstwa 58:32 w Częstochowie, 55:34 we Wrocławiu, czy 51:39 w Rzeszowie naprawdę robią wrażenie!

Para Stelmet Falubazu na dwóch pierwszych pozycjach to częsty widok w sezonie 2011

Dramat w Gorzowie

Na tym krystalicznie czystym obrazie zielonogórskiej drużyny jest jednak pewna dość mocno rzucająca się w oczy rysa. To tęgie lanie, jakie w derbach Ziemi Lubuskiej podopiecznym Marka Cieślaka spuściła Caelum Stal Gorzów. Tomasz Gollob i spółka wygrali ten niezwykle prestiżowy pojedynek, będący w tym roku również spotkaniem na szczycie Speedway Ekstraligi, aż 56:33. W dodatku bardzo poważniej kontuzji doznał Rafał Dobrucki. Wychowanek pilskiej Polonii po swoim błędzie w szóstym biegu zaczepił o dmuchaną bandę, po czym został przewieziony karetką do szpitala. Koledzy z drużyny przejęci jego losem odpuścili nieco dalszą walkę w tym meczu. Ich obawy okazały się niestety słuszne; Dobrucki doznał bardzo poważnej kontuzji kręgosłupa i niewykluczone, że nigdy nie wróci już do ścigania. Na szczęście jeden z najlepszych polskich żużlowców ostatnich lat po rehabilitacji będzie chodził o własnych siłach.

Rafał Dobrucki tuż po upadku w derbach Ziemi Lubuskiej

Trzech muszkieterów

Stelmet Falubaz mimo braku Rafała Dobruckiego nie zwolnił tempa i po porażce w Gorzowie bardzo przekonująco wygrał dwa pozostałe mecze - na swoim torze z Unią Leszno i w Rzeszowie z PGE Marmą. Stało się tak dlatego, że klub spod znaku Myszki Miki najzwyczajniej w świecie ma... piekielnie mocny skład. W dodatku jego liderzy są w znakomitej formie. Piotr Protasiewicz może się pochwalić czwartą średnią biegową w lidze i potrafi zdobyć na torze Jasona Crumpa 17 punktów. Andreas Jonsson imponuje swoją świetną dyspozycją i walecznością, a Greg Hancock, mimo wpadki w Gorzowie, bywa nieprawdopodobnie wręcz szybki. Poza tym doświadczony Amerykanin lideruje w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix, a to o czymś świadczy. Jeśli dodać do tego solidnie punktującego Jonasa Davidssona, rozkręcającego się z meczu na mecz byłego Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski Patryka Dudka i utalentowanego Adama Strzelca, szkolonego przez legendę polskiego żużla, Andrzeja Huszczę, wyraźnie widać, że Stelmet Falubaz to drużyna, która nawet mimo braku Dobruckiego jest w stanie powalczyć w tym roku o najwyższe cele. Tym bardziej, że w drugiej części sezonu do składu powróci kontuzjowany na początku roku Grzegorz Zengota.

Piotr Protasiewicz jest jak dotąd najskuteczniejszym jeźdźcem zielonogórskiego klubu

Po ostatnim meczu w Rzeszowie, jeden z tamtejszych kibiców tłumacząc powody porażki swojej drużyny stwierdził, że w składzie PGE Marmy jest Crump, za to w Stelmet Falubazie takich "Crumpów" jest trzech. Patrząc na dotychczasowe rozstrzygnięcia, trudno się z tą opinią nie zgodzić!

Stelmet Falubaz Zielona Góra w statystykach (średnia biegowa po VII kolejce* Speedway Ekstraligi)

1. Piotr Protasiewicz - 2,333

2. Andreas Jonsson - 2,326

3. Greg Hancock - 2,146

4. Rafał Dobrucki - 1,885

5. Jonas Davidsson - 1,472

6. Patryk Dudek - 1,185

7. Adam Strzelec - 0,917

8. Kacper Rogowski - 1,000 (niesklasyfikowany)

*Stelmet Falubaz ma za sobą 8 spotkań, gdyż mecz XI rundy z Włókniarzem Częstochowa rozegrano awansem.

Lider Speedway Ekstraligi na półmetku rundy zasadniczej - Stelmet Falubaz Zielona Góra

Źródło artykułu: