Adrian Miedziński dla SportoweFakty.pl: Polska nie ma w składzie słabego ogniwa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Drużynowy Puchar Świata wkracza w decydującą fazę. W finale są już ekipy Danii i Polski. Turniej barażowy wyłoni kolejnych finalistów. Adrian Miedziński docenia wszystkich rywali biało-czerwonych, ale jego zdaniem złoto zdobędzie Polska.

W tym artykule dowiesz się o:

Adrian Miedziński nie jest zaskoczony rozstrzygnięciem półfinału Drużynowego Pucharu Świata w King's Lynn. - To była dominacja naszych zawodników, także gratuluje im znakomitej postawy. Anglicy chyba zbyt mocno chcieli walczyć o zwycięstwo i na początku zawodów trochę się spalili nerwowo. Odczuwali zbyt dużą presję. Trochę przeszkadzał im również ich własny tor, który niestety nie był najlepiej przygotowany. W King's Lynn zawsze jest taka nawierzchnia, ale podczas tego półfinału organizatorzy trochę "przedobrzyli". Zamiast walki, której też nie brakowało, oglądaliśmy niestety również dużo upadków - mówi Miedziński.

Wychowanek Apatora Toruń reprezentował już barwy Polski w DPŚ oraz w Grand Prix. Jego zdaniem presja i emocje towarzyszące żużlowcom w obu turniejach są inne. - W Grand Prix każdy jeździ dla siebie. Podczas Drużynowego Pucharu Świata liczy się przede wszystkim drużyna. W ostatnich dwóch turniejach, w których miałem okazję startować, wynik był "na styku" i liczył się każdy punkt. Wtedy ta presja jest ogromna, ale każdy sobie nawzajem pomaga. Do tego jest jeszcze trener Marek Cieślak, znakomity szkoleniowiec, który wie, jak zmotywować zawodników - mówi popularny Miedziak.

14 lipca w czwartek w Gorzowie Wielkopolskim odbędzie się turniej barażowy, który uzupełni stawkę finalistów DPŚ. Zdaniem Miedzińskiego będą to Australijczycy i Szwedzi. To są dwie, najbardziej wyrównane drużyny spośród tych, które nie awansowały do finału. Niespodziankę może sprawić również Rosja, jeśli w jej barwach wystartują Emil Sajfutdinow i bracia Łaguta. Ale tego jeszcze nie wiemy, więc póki co stawiam na Australię i Szwecję - mówi żużlowiec Unibaksu Toruń.

Za to w finale Miedziński stawia na Polskę. - Nasza drużyna ma najbardziej wyrównany skład, w którym praktycznie nie ma słabego ogniwa. Natomiast każda inna ekipa ma jednego zawodnika, który może zdobywać mniej punktów. Poza tym wszyscy zawodnicy znają tor. Owszem, Duńczycy również mają okazję do jazdy w Gorzowie, ale my mamy Tomasza Golloba. Nikt nie zna lepiej gorzowskiego owalu jak on. Z resztą Gollob wszędzie tam, gdzie startuje potrafi się tak spasować z nawierzchnią w taki sposób, że jest praktycznie nieuchwytny - podsumowuje Miedziński.

Źródło artykułu: