- Być może zbyt bardzo chciałem pokazać się z dobrej strony, bo Coventry to klub, w którym spędziłem wiele lat. W tej chwili mogę jedynie przeprosić fanów za swój słaby występ - powiedział Harris.
Co ciekawe, menadżer teamu z Manchesteru, Jim Lynch, miał zaufanie do "Bombera" do samego końca spotkania, ponieważ zdecydował się postawić na niego w ostatniej gonitwie wieczoru, która decydowała o rezultacie starcia na Belle Vue Stadium. Reprezentant Zjednoczonego Królestwa nie spełnił jednak pokładanych w nim nadziei i minął linię mety na ostatniej pozycji.
W poniedziałek honor Asów uratował zdobywca 13 oczek, Rory Schlein, który w ostatnim biegu pokonał Edwarda Kennetta i Kennetha Larsena. - Po tym meczu musimy pożegnać się z miejscem w pierwszej czwórce. Pszczoły tworzyły fantastyczny zespół, a nam się to nie udało - ocenił Jim Lynch.
Cichym bohaterem pojedynku przy Kirkmanshulme Lane był Łukasz Jankowski, który po dwóch latach przerwy ponownie przywdział kevlar Belle Vue Aces i w sześciu startach uzbierał 6 punktów i 2 bonusy. - To niedopuszczalne, że przy takiej dyspozycji Łukasza udało nam się zdobyć zaledwie jedno oczko - dodał menadżer Asów.
Przypomnijmy, że Chris Harris znalazł się w awizowanym składzie PGE Marmy Rzeszów na czwartkowy mecz Speedway Ekstraligi z Caelum Stalą Gorzów Wielkopolski.
Chris Harris nie może być zadowolony ze swojej poniedziałkowej formy