Adrian Miedziński: W rewanżu trzeba walczyć do końca

W najbliższą niedzielę żużlowców Unibaksu Toruń czeka niezwykle trudny pojedynek z Unią Leszno o awans do finału Ekstraligi. Zdaniem Adriana Miedzińskiego toruńska drużyna nie stoi na straconej pozycji przed rewanżem na MotoArenie.

Robert Chruściński
Robert Chruściński

Kiedy żużlowiec Unibaksu Toruń wróci na tor? - Jak mi pozwoli zdrowie. Już zacząłem rehabilitację. Mam nadzieję, że nic niedobrego się już nie przytrafi. Czekam, aż minie ból. Muszą się zabliźnić pooperacyjne rany, bo obojczyk jest "skręcony" i nic mu już nie grozi. W każdym razie w rewanżu trzeba walczyć do końca, różne rzeczy się mogą zdarzyć. Jestem do dyspozycji klubu. Trudno mi liczyć na to, że wrócę na tor już w niedzielę, ale w razie czego moje motocykle mogą być wykorzystane przez kolegów z zespołu - powiedział po operacji w toruńskim szpitalu Adrian Miedziński.

Torunianin twierdzi, że tor w Lesznie był niebezpieczny. - Wiadomo, jeździć można na wszystkim, ale taki tor jest niebezpieczny. Powoduje groźne sytuacje. Nie chciałem po minięciu mety uderzyć w Damiana Balińskiego, próbowałem wyhamować motocykl, a trafiłem na jakąś nierówność i upadłem. Rzadko się zdarza, by już po wyścigu kogoś tak "zawinęło". Powiem szczerze, że nawet nie widziałem powtórki tego upadku - stwierdził.

Źródło: Nowości

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×