Jerzy Kanclerz twierdzi, że zawodnicy Polonii w pełni wykonali cel, jaki postawiono przed nimi na początku sezonu. - Na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek mamy awans zapewniony. Tak więc cel, jaki sobie założyliśmy został w pełni zrealizowany. Na szczegółowe podsumowanie sezonu na pewno przyjdzie jeszcze czas. Mogę powiedzieć, że na pewno zawiódł nas Denis Gizatullin. Występy Rosjanina były poniżej naszych oczekiwań. Bydgoscy młodzieżowcy zaś jeździli w kratkę. Jeden mecz to świetny występ Damiana Adamczaka. W innym dobrze pojechał Mikołaj Curyło, a w kolejnym Szymon Woźniak. Nie ukrywam, że trochę więcej od nich oczekiwałem. Mają jeszcze szansę na poprawienie tegorocznych statystyk, bo jak wiemy finał MDMP odbędzie się na torze w Bydgoszczy. Może wtedy polepszą nastroje swoje i kibiców. Jeśli chodzi o gwiazdy naszej drużyny, to jestem jak najbardziej zadowolony z ich postawy. Zarówno Grzegorz Walasek, jak i Tomasz Gapiński pojechali tak, jak oczekiwaliśmy przed sezonem. Także Robert Kościecha nas nie zawiódł. Wszyscy trzej mają średnią powyżej dwóch punktów, więc wykonali swoje zadania. Osiągnęliśmy cel i to jest najważniejsze. Udało się zrealizować wszystko to, co zakładaliśmy.
W sobotnim finale Srebrnego Kasku kontuzję odniósł podstawowy junior Polonii, Mikołaj Curyło. Dyrektor sportowy Polonii wykluczył jego występ przeciwko Lotosowi Wybrzeże Gdańsk. - Mikołaj nie pojedzie na pewno ani z Lotosem u siebie, ani w niedzielę na wyjeździe. Cały czas odczuwa bowiem ból. W czwartek nie trenował w ogóle. Lepiej, żeby leczył ten uraz, bo przyda nam się w finale MDMP 22 września.
Jerzy Kanclerz zapewnił, że mimo pewnego awansu, jego zespół poważnie potraktuje ligowych rywali. - Lotos Wybrzeże nie jest łatwym przeciwnikiem. Zapewniam, że każdego rywala potraktujemy jak najbardziej poważnie i na pewno nie zamierzamy nikomu odpuszczać. Jesteśmy jedynym zespołem na pierwszoligowym froncie, który pozostaje bez porażki na własnym torze i chcemy podtrzymać tę passę. Wiadomo, potyczka z gdańszczanami będzie trudna, ale nie poddamy się. Pojedynek ten będzie jednak już zupełnie innym spotkaniem, niż to w rundzie zasadniczej. Jest w nas złość sportowa i mam nadzieję, że nam to pomoże - zakończył.