Nawiązać do czasów Hamilla i Dadosa
W zespole pozostał trzon z ubiegłego roku, czyli Krzysztof Buczkowski, Tomasz Chrzanowski i Davey Watt. Działacze postanowili zakontraktował także Davida Ruuda, który legitymował się niskim KSM oraz Daniela Kinga, który miał walczyć o miejsce w składzie z Kamilem Brzozowskim oraz Oliverem Allenem. Wymieniona trójka nie do końca jednak spełniała oczekiwania i w trakcie rozgrywek wypożyczono z Częstochowy Patricka Hougaarda. W formacji młodzieżowej zakontraktowano bardzo dobrze zapowiadającego się Rosjanina - Andrieja Kudriaszowa oraz wypożyczono z Torunia Mateusza Lampkowskiego. Skład ten miał zagwarantować wynik, na który czekał cały żużlowy Grudziądz, czyli awans do czołowej czwórki. - Myślę, że mamy skład, który może pokusić się o niespodziankę. Na pewno będziemy chcieli zdobyć to, czego nie udało nam się osiągnąć w zeszłym sezonie, a mianowicie awans do pierwszej czwórki. Chcemy, by w końcu nasi kibice mogli cieszyć się z sukcesów - mówił przed rozpoczęciem sezonu kapitan zespołu Krzysztof Buczkowski, który zapewniał, że zrobi wszystko, by nawiązać do czasów, gdy punkty dla Grudziądzkiego Klubu Motorowego zdobywali Billy Hamill i śp. Robert Dados. - Mogę obiecać, że będę starał się wprowadzić Grudziądz do ekstraligi, bo jako młody chłopak pamiętam jak para Hamill - Dados walczyła z elitą. Czas, byśmy znowu mogli pokazać grudziądzanom walkę z najlepszymi - dodał Buczkowski.
Wyśmienity początek
Pierwsze mecze w wykonaniu GTŻ-u Grudziądz były niezwykle udane. Wygrana z Lechmą Poznań i Lotosem Wybrzeże Gdańsk dodała drużynie wiatru w żagle. W trzeciej kolejce zespół prowadzony przez Roberta Kempińskiego doznał wysokiej porażki w Bydgoszczy. Jak się jednak okazało była to chwilowa słabość, gdyż w kolejnych spotkaniach GTŻ znów wygrywał. Cieszyć mogła szczególnie wyjazdowa wygrana w Gnieźnie. Po tym meczu kibice zaczęli wierzyć, że drużyna jest w stanie skutecznie walczyć o awans do Ekstraligi. Bolesnym potknięciem były porażki na własnym stadionie ze Startem Gniezno i Polonią Bydgoszcz. W kontekście "małej tabeli" szanse GTŻ-u na zajęcie dwóch premiowanych awansem pozycji znacznie zmalały. Działacze zapowiadali jednak, że zawodnicy będą gryźć tor. Trudno się z tym nie zgodzić patrząc na ostatni mecz rundy zasadniczej w Gdańsku. Po bardzo zaciętym meczu grudziądzanie przegrali zaledwie jednym punktem, ale wydarli niezwykle cenny punkt bonusowy.
Buczkowski i Chrzanowski byli siłą napędową GTŻ-u w minionym sezonie.
Runda finałowa nie rozpoczęła się najlepiej. Porządnym kopniakiem dla GTŻ-u były dwie wysokie porażki w Gdańsku i w Bydgoszczy. - Zawaliliśmy całą sprawę z play-offami - mówił rozgoryczony Krzysztof Buczkowski po meczu w Bydgoszczy. Kolejne dwie potyczki ze Startem Gniezno i Polonią Bydgoszcz zakończyły się podziałem punktów. Światełkiem w tunelu miała być wygraną w Gnieźnie. Pomimo wyrównanego początku, grudziądzanie polegli i jasnym stało się, że plany dotyczące awansu trzeba będzie odłożyć na kolejny rok.
Lider Buczkowski, słabi młodzieżowcy - cel osiągnięty
W przekroju całego sezonu zdecydowanie najlepiej spisywali się Krzysztof Buczkowski i Tomasz Chrzanowski. Jednak oni także mieli chwile słabości, szczególnie ten drugi. Większych pretensji nie można mieć także do Daveya Watta, który był solidnym wsparciem liderów. W rundzie zasadniczej nieźle spisywał się David Ruud. Szwed zawalił jednak kompletnie rundę finałową, głównym powodem była odnawiająca się kontuzja. Niezłym uzupełnieniem zespołu był także Patrick Hougaard. Mankamentem okazali się zawodnicy młodzieżowi. Kompletnie zawiódł Andriej Kudriaszow, w którym pokładano spore nadzieje. Przebłyski miewał Mateusz Lampkowski, który potrafił wygrywać pojedyncze wyścigi. Na awans do ekstraligi było to jednak zdecydowanie za mało...
W trakcie sezonu nastąpiła także zmiana na stanowisku dyrektora. Joanna Michalska-Chrzanowska zastąpiła Piotra Nagla. Nowa dyrektor zapoczątkowała w Grudziądzu m.in. konferencje prasowe oraz spotkania integracyjne zawodników. - Uważam, że jako nowa osoba zatrudniona w klubie na pewno wniosę nowe pomysły. Ruszyły już konferencje prasowe, będą organizowane spotkania integracyjne zawodników. Nie mogę od początku robić rewolucji. Klub wcześniej był dobrze prowadzony, a nowe moje pomysły sukcesywnie będziemy realizować - zapowiadała Michalska-Chrzanowska, która po objęcia tego stanowiska gościła wraz z Izabellą Łukomską-Pyżalską w programie "Kawa czy herbata?".
Joanna Michalska-Chrzanowska w trakcie sezonu została dyrektorem GTŻ-u.
Pomimo zajęcia czwartego miejsca w tabeli grudziądzanie są zadowoleni z tego wyniku patrząc przez pryzmat całego sezonu. Zawodnicy, którzy startowali w GTŻ-cie dostarczyli kibicom wielkich emocji i zostawili sporo serca na torze. - Minimum, które sobie założyliśmy czyli wejście po tylu latach do pierwszej czwórki zostało zrealizowane i z tego możemy się cieszyć. Ale jak to w sporcie bywa apetyty rosną w miarę jedzenia. Mieliśmy bardzo dobry zespół. Na początku sezonu przynajmniej jeden drugiego potrafił zastąpić, później ten środek okazał się dla nas trochę nieszczęśliwy, bo mieliśmy bardzo dużo dziur w składzie. Próbowaliśmy się odbudować, robiliśmy co mogliśmy - tłumaczył prezes klubu, Zbigniew Fiałkowski.
Co dalej?
Sezon 2011 można zapisać po stronie udanych. Działacze GTŻ-u szybko zabrali się za budowę składu na kolejny sezon. Największą stratą zespołu z pewnością są liderzy - Krzysztof Buczkowski i Tomasz Chrzanowski, którzy zdecydowali się na starty w Speedway Ekstralidze. W drużynie pozostał Davey Watt, dla którego będzie to już trzeci z rzędu, a łącznie czwarty sezon w barwach GTŻ-u. Pierwszym nowym nabytkiem drużyny został Peter Ljung, który w minionym sezonie nie miał zbyt wielu okazji do startów na polskich torach. - Co do Petera Ljunga to uważam, że stać go na zdobycze punktowe w okolicach 10 punktów. Już podczas zawodów o Puchar Prezydenta zaprezentował się dobrze i postanowiliśmy usiąść do rozmów, które zostały sfinalizowane 22 października. Trzeci sezon z rzędu w naszych barwach spędzi też Davey Watt. To solidny zawodnik, który z roku na rok prezentuje się coraz lepiej. Jego średnia biegowa pozwala realnie myśleć, iż jego zdobycze będą oscylować w granicach "dwucyfrówki" i właśnie tego od niego będziemy oczekiwać - mówił prezes grudziądzkiego klubu, Zbigniew Fiałkowski.
Kolejnym posunięciem działaczy z Grudziądza było zakontraktowanie Adriana Osmólskiego i Norberta Kościucha. Zwłaszcza ze startami tego drugiego wiązane są duże nadzieje. - Znamy potencjał Norberta. Widzieliśmy, jak punktował w lidze. Zaprosiliśmy go również na turniej o Puchar Prezydenta. Wypadł w nim bardzo dobrze. To spowodowało, że chcieliśmy mieć go w swoim zespole. Chcemy, żeby był jednym z prowadzących parę - dodał Fiałkowski.
Budowa grudziądzkiej drużyny nadal trwa. Patrząc jednak na politykę transferową działaczy GTŻ-u, śmiało można stwierdzić, że głównym celem zespołu będzie walka o najwyższe cele, czyli tym razem awans do ekstraligi. Przed przedwczesnym hurraoptymizmem przestrzega póki co prezes Zbigniew Fiałkowski. - Na głębsze plany i cele musimy jeszcze poczekać, ale jedno jest pewne: ta drużyna, tak jak w tym zakończonym już sezonie, będzie walczyć o najwyższe cele w lidze - zapowiedział Fiałkowski.
Czy Norbert Kościuch wypełni lukę po Krzysztofie Buczkowskim?