Trener KSM Krosno miał duży ból głowy

Żużlowcy [tag=877]KSM Krosno[/tag] sezon 2012 zainaugurują wyjazdowym pojedynkiem ze Speedway Wandą Kraków. Trener Ireneusz Kwieciński przyznał, że miał duży problem przy wyborze składu na to spotkanie.

Przypomnijmy, że przed meczem w Krakowie zespół z Podkarpacia nie odjechał żadnego sparingu. Ponadto wobec problemów z karetkami (szczegóły TUTAJ), Wilki nie trenowały też w Krośnie. W związku z tym wybrać siedmiu zawodników spośród szerokiej kadry nie było łatwo. - Ból głowy miałem przy tym naprawdę duży - mówi Ireneusz Kwieciński. - Starałem się postawić na zawodników, którzy w tym roku już coś jeździli, jak nie w zawodach, to chociaż na treningach. Poza tym np. przy Tobiasie Buschu kierowałem się też tym, że rok temu miał okazję parę razy jeździć na torze Wandy - tłumaczy.

- Brałem też pod uwagę innych seniorów, m.in. Hynka Stichauera i Nicolasa Covattiego. Hynek ma jednak problemy z barkiem, więc jego kandydatura odpadła, natomiast w przypadku Nicolasa nie było mi łatwo podjąć decyzji. Stwierdziłem, że tym razem postawię jeszcze na innych zawodników, a jego mam nadzieję, że już wkrótce uda mi się zobaczyć na treningach w Krośnie - dodał szkoleniowiec Wilków.

W zestawieniu na mecz w Krakowie znalazł się  Paweł Hlib. Zawodnik, którego przejście do KSM Krosno było jednym z najgłośniejszych transferów w drugiej lidze, w tym roku jeszcze nie trenował na torze. Dlaczego więc trener postanowił dać mu szansę? - Do wyboru miałem dwóch zawodników - Pawła Hliba albo Michała Łopaczewskiego. Michał na razie też za dużo nie jeździł, bo tylko w Opolu praktycznie trzy biegi. Paweł miał mieć jakieś próbne starty na minitorze, poza tym cały czas jeździł na crossie. Wiadomo, że to nie to samo, ale niby jest to jakiś trening. Kogoś musiałem wybrać i postawiłem na bardziej doświadczonego zawodnika, czyli Pawła - tłumaczy Kwieciński, po czym dodaje: - Paweł twierdzi, że mimo braku treningów jest w stanie pojechać dobrze, więc mu zaufałem. Oczywiście trochę ryzykuję, ale on zdaje sobie sprawę, że jeśli wypadnie słabo, to może mieć przerwę w występach.

Ireneusz Kwieciński nie chce się wypowiadać na temat szans swojego zespołu w starciu ze Speedway Wandą Kraków. - Dwa lata temu jechaliśmy do Krakowa dobrze przygotowani, a od początku dostawaliśmy takie lanie, że jak się już ogarnęliśmy, to było za późno żeby wygrać. Z kolei rok temu po porażce u siebie mało kto w nas wierzył, a nie dość że w Krakowie wygraliśmy, to nawet zdobyliśmy bonusa. Dlatego ciężko cokolwiek prorokować, zwłaszcza, że jest to początek sezonu. Po prostu trzeba trzymać gaz i pojechać dobrze - mówi na zakończenie nasz rozmówca.

Źródło artykułu: