W takim samym stosunku jak ulegli w Opolu, wygrali na własnym torze. Żużlowcom ROW Rybnik sprzyjało tego niedzielnego popołudnia wszystko: pogoda, tor oraz kibice, którzy mimo tego, że rybniczanie jeżdżą w tym roku w II lidze, przyszli dopingować swoich zawodników. Po spotkaniu powody do radości miał nowy prezes ROW Rybnik, Marek Gruszka , a także menadżer Maciej Simionkowski.
-Kamień spadł mi z serca, gdyż nie ukrywam, że trochę obawiałem się tego meczu. Pilanie to drużyna złożona z doświadczonych zawodników. Przecież Mariusz Puszakowski, Marcin Jędrzejewski, Piotr Świst czy w końcu Mariusz Franków jeżdżą na żużlu już parę lat. Początek był nerwowy, potem kontrolowaliśmy sytuację, ale to nie oznacza, że do końca nie obawiałem się o wynik. Tym bardziej, że każdy punkt się liczy, potem są jeszcze bonusy, które też są ważne - tłumaczy Simionkowski.
Kluczem do sukcesu rybniczan był bardzo wyrównany skład. Każdy z zawodników dołożył cenne punkty do tego sukcesu. -Dzisiaj była w końcu drużyna. Pamiętam, jak zajrzałem do programu gospodarzy w Opolu, którzy także wtedy punktowali równo, to pomyślałem sobie, że miałbym dylemat w wyborze na biegi nominowane. Dzisiaj to my jechaliśmy równo, co jest całą tajemnicą wygranej. W drużynie z Piły nie zawiedli praktycznie tylko Puszakowski i Świst. Reszta pojechała poniżej swoich możliwości - wyjaśnia Simionkowski.
Strzałem w dziesiątkę było wystawienie do składu na to spotkanie Szweda Mathiasa Thornbloma . Pokazał on niezły żużel, a i jego zdobycz punktowa (8+2), musi budzić szacunek, biorąc pod uwagę jego debiut ligowy na rybnickim torze. - Mathias dzisiaj nie zawiódł. Już w spotkaniu kontrolnym z ekipą Lokomotivu prezentował się przyzwoicie. Dziś to potwierdził zdobywając pewne punkty. Jestem zadowolony także z Łukasza Piechy. Kiedy ten chłopak miał dostać szansę jak nie teraz? Szkoda tego upadku, myślę, że gdyby nie on, byłoby jeszcze lepiej - kontynuuje menadżer rekinów.
Sporą niespodzianką była obecność w biegu nominowanym Bartosza Szymury. Co zdecydowało, że właśnie ten zawodnik pojawił się w składzie przedostatniego wyścigu? - Faktycznie miałem dylemat, czy postawić na Allena, czy na Bartka. Zdecydowałem jednak, że dam mu szansę, tym bardziej, że wygrał swój poprzedni start. Jechał kolejny raz z czwartego pola, co przyniosło efekt. Szymura trochę pogubił się z ustawieniami na początku meczu, potem został zmieniony przez Thorbloma, co podziałało na niego jak zimny prysznic. Końcówka była już wyśmienita - opisuje opiekun rybnickich żużlowców.
Stara sportowa zasada mówi, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Czy zatem rybniczanie w kolejnym meczu pojadą w identycznym zestawieniu? - Tego jeszcze nie wiem. Jeśli takowe zmiany nastąpią, będę miał spory ból głowy. Nie miałbym w tej chwili na tyle pomysłu, kogo z zawodników odsunąć od składu. Każdy z nich pojechał dobrze. Zobaczymy. Mam trochę czasu na przemyślenia - kończy Maciej Simionkowski.
Ciekawe czy MoPa w którymś meczu wystawi Larsena albo Jensena??