Chris Harris dla SportoweFakty.pl przed GP w Pradze: Gorzej być nie może

Fatalnie sezon 2012 rozpoczął Chris Harris. Po dwóch rundach jedyny Brytyjczyk w stawce Grand Prix zajmuje ostatnie piętnaste miejsce. Po zawodach w Lesznie "Bomber" był załamany nie tylko z uwagi na kiepski występ, ale i stratę dwóch silników. Wierzy jednak, że w Pradze będzie lepiej, bo gorzej niż w dwóch pierwszych rundach być już nie może.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Chris Harris to zawodnik nieobliczalny. Na koncie ma zwycięstwo w Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff, ale to już trochę odległa przeszłość, bo sięgająca 2007 roku. Kilka razy zdarzało mu się także stawać na podium poszczególnych turniejów. Szczególnie upodobał sobie tor w Gorican, gdzie w poprzednich dwóch sezonach zajmował drugie miejsce. - W tym sezonie mierzyłem naprawdę bardzo wysoko. Chciałem zdobyć pierwszy w karierze medal. Od początku borykam się jednak z problemami sprzętowymi, dlatego muszę zweryfikować swoje cele - wyjaśnia dla SportoweFakty.pl Brytyjczyk.

Praska Marketa nie należy do ulubionych torów Chrisa Harrisa, który nigdy nie osiągnął w Grand Prix Czech wybitnego rezultatu. - Faktycznie, w Pradze zazwyczaj mi nie szło. Pora może przełamać tę niemoc. Gorzej niż dotychczas przecież nie może być - wierzy Harris, który w Pradze w 2008 roku zdobył 7 punktów i jak do tej pory to jego najlepszy wynik na Markecie.

Chris Harris w Nowej Zelandii zdobył 5 punktów, a w Lesznie zaledwie 3. Z dorobkiem ośmiu punktów jest ostatni w stawce stałych uczestników cyklu. - Pora piąć się do góry - zapowiada Brytyjczyk. Trudno jednak oczekiwać, by nagle w Pradze przeszedł metamorfozę. Zanim Grand Prix zawita na ulubiony tor Harrisa w Gorican, po drodze są jeszcze cztery rundy: w Pradze, Geteborgu, Kopenhadze i Gorzowie. Wówczas na odrabianie strat dla Harrisa może być już za późno.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×