- Jesteśmy niezadowoleni. Nie udało się wygrać, choć była na to szansa. W decydujących wyścigach jednak przegraliśmy starty, a na dystansie było bardzo ciężko wyprzedzać gospodarzy. Problem polegał przede wszystkim na tym, że tor był mokry. Luźna, wilgotna nawierzchnia przyklejała się do zawodnika jadącego z tyłu - to praktycznie uniemożliwiało wyprzedzanie w takich warunkach. Było ciężko i niestety sobie nie poradziliśmy - powiedział Michael Jepsen Jensen w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Dla 20-letniego Duńczyka niedzielny mecz był pierwszym kontaktem z bydgoskim torem. - Mój dorobek punktowy jest dość satysfakcjonujący. Nigdy wcześniej w Bydgoszczy nie jechałem, także nie ma co narzekać. Oczywiście, zawsze może być lepiej i tych oczek mogłem uzbierać więcej. Jednak osiem to też dobry wynik. Do tego chyba jakieś bonusy, więc źle nie było.
Dzień wcześniej Jensen zadebiutował w cyklu Grand Prix podczas zawodów w Kopenhadze. Zdobył 7 punktów, będąc blisko półfinałów. Czy taki wynik go zadowolił? - Nie! Sobotni start to było wielkie g****. Przy okazji zabrakło mi trochę szczęścia, ale nie można tym się tłumaczyć. Kiedy jechałem na dobrej pozycji, to ktoś się przewrócił. Także tych oczek mi później brakowało. Jadąc z korzystnych pól potrafiłem co prawda zaprezentować się przyzwoicie. To definitywnie nie był mój dzień, ale nie załamuję się i z optymizmem oczekuję kolejnych startów.
Zawodnik Stali Gorzów to jedna z nadziei duńskiego żużla. Jakie są cele Jensena na sezon 2012? - Muszę powiedzieć, że cieszy mnie jedna rzecz związana z GP Danii. Mimo że pierwszy raz brałem udział w takich zawodach, nie czułem jakiegoś wielkiego stresu, czy zdenerwowania. Byłem bardzo stonowany i spokojny. Może i jestem już gotowy na Grand Prix, zobaczymy. To zupełnie inna bajka, wszyscy zawodnicy zresztą tak mówią i to się sprawdza w rzeczywistości. Nie chcę tylko, żeby po awansie do cyklu, od razu z niego wylecieć. Czas pokaże, co w tym sezonie osiągnę.