Przemysław Pawlicki: Przyjechaliśmy się pobawić, a przy okazji wygraliśmy

Zawodnicy Unii Leszno okazali się najlepsi w środowych zawodach Ligi Juniorów na torze w Gorzowie. Żużlowcy takie zawody często traktują treningowo, tak też zrobił Przemysław Pawlicki.

We wtorek młodzi zawodnicy Unii Leszno wygrali zawody na własnym torze, a dzień później okazali się najskuteczniejsi na owalu w Gorzowie. - Przyjechaliśmy po punkty, które dla nas są bardzo cenne - mówił po zawodach Przemysław Pawlicki. Takie zawody są okazją do treningu. - Przyjechałem sprawdzić sprzęt. Przetestowałem tutaj nowy silnik - komentował młodzieżowiec "Byków". - Bardzo luźno podchodziłem do tych zawodów - dodał.

Jednak takie turnieje, jak na przykład Liga Juniorów, są zdecydowanie lepsze od jazdy samemu na torze, co podkreśla 21-latek. - Wolę przyjechać na takie zawody, jest to dodatkowy trening dla mnie. Wolę pościgać się z innymi zawodnikami niż jeździć samemu po torze - stwierdził leszczyński młodzieżowiec. Środowe zawody odbyły się w dobrych warunkach. - Na szczęście nie było żadnych kontuzji, ani żadnych poważniejszych wypadków. Tor był super przygotowany, nie mam żadnych zastrzeżeń - ocenił Przemysław Pawlicki.

Starszy z braci Pawlickich uczestniczył w rozgrywkach Ligi Juniorów po raz pierwszy w tym sezonie. Wcześniej trener Roman Jankowski nie korzystał z jego pomocy. - Przyjechaliśmy tutaj głównie się pobawić, a przy okazji wygraliśmy zawody - mówił zadowolony "Przemo". Junior Unii ocenił też ogólnie zawody. - Żużel w dzisiejszych czasach pokazuje, że nie ma słabego zawodnika. Z każdym można przegrać. Do każdego biegu byliśmy skoncentrowani na sto procent - dodał.

Przemysław Pawlicki był jednym z zawodników, którzy w środę stworzyli niebezpieczną sytuację na torze. W biegu trzynastym braci Pawlickich na starcie ograł Szymon Woźniak. "Przemo" był dopiero trzeci i próbował gonić swojego brata, Piotra Pawlickiego i zawodnika Polonii. - Szukałem ścieżek na całym torze. Jak się jedzie w zawodach to nigdy nie chce się jechać ostatnim. Szukałem optymalnej ścieżki. Chciałem wejść szerzej i przecinać, myślałem, że nabiorę prędkości - relacjonował. Jednak to, co sobie założył, nie udało się. - Były tam drobne koleiny, troszeczkę mnie podniosło. Zahaczyłem o płot, ale wszystko jest pod kontrolą, wszystko w porządku - zakończył starszy z braci.

Źródło artykułu: