Uśmiech w kolorze kalifornijskiego słońca - rozmowa z Gregiem Hancockiem

Kiedy wdrapujesz się na szczyt, powinieneś być przygotowany na załamanie pogody wywołane przez ocean zazdrośników. Greg Hancock, dwukrotny IMŚ, zaprzecza tej regule.

 Redakcja
Redakcja

Czarujący uśmiech pachnący dobrocią, wielkie serce. Amerykanin jest wrażliwym perfekcjonistą, który zaskarbił sobie szczerą sympatię największych rywali.

Bus marki Peugeot rozkraczył się w drodze z Wielkiej Brytanii do Polski. Zatrzymał się w Belgii i nie reagował na żadne czarodziejskie sentencje i zaklęcia. Dłonie mechaników Grega Hancocka były czarne jak węgiel, ale walka z zepsutym pojazdem nie przyniosła sukcesu. Cóż było czynić? Herbie wypożyczył samochód osobowy, którym on i jego ekipa wrócili do Calais, portowego miasta na francuskim wybrzeżu. W Calais chłopcy wsiedli na prom płynący do Dover.

Nie było czasu, aby zachwycać się widokiem skał, który przed wiekami oszołomił starożytnych Rzymian. W Dover czekał już inny bus Peugeot. Błyskawiczne sprawdzenie dokumentów i powrót na prom. English Channel jak mawiają Brytyjczycy lub kanał La Manche jak twierdzą potomkowie Napoleona Bonaparte to ostatni moment wytchnienia dla oczu. Potem będzie już tylko szalona podróż po autostradach. Bus Peugeot tym razem dojechał do celu.

Team Grega Hancocka wygrał walkę z czasem i dotarł do Wrocławia nad ranem w dniu treningu przed Grand Prix. Szczebiot ptaków towarzyszył wesołej ekipie, kiedy wjeżdżała do parku maszyn przy Stadionie Olimpijskim. - Są ludzie, którzy mają miliardy dolarów, a nigdy nie doświadczyli śpiewu ptaków zmieszanego z muzyką żużlowego motocykla. My jesteśmy milionerami jeśli chodzi o doznania, bo lekko nam na duszy! - uśmiechnął się Craig Hadley, zwany małym Craigerem.

Duży Craiger pracował wtedy u "Bulleta" Billy’ego Hamilla, więc, aby nie pomylić mistrzów klucza, wprowadzono rozróżnienie w oparciu o wzrost. - Mechanicy, żony, dziewczyny byli wykończeni długą podróżą po Europie - wspomina Greg. - Uwijaliśmy się jak w ukropie, odbyliśmy trening, a następnego dnia lunęło jak z cebra. Tor we Wrocławiu wyglądał jak pole, na którym rosną ziemniaki. Żużlowcy nie chcieli jeździć na takiej nawierzchni. Targi z organizatorami, telewizją, Olsenem, przeciągały się w nieskończoność. Poprawiono stan toru. Długo nie mogliśmy osiągnąć porozumienia. W końcu ktoś wpadł na pomysł, aby kwartet zawodników przetestował tor. Przy burzy braw przemieszanych z gwizdami na tor wyjechał Hans Nielsen, Tomek Gollob, Chris Louis i ja. Zgodziłem się na próbę jazdy po torze, który wciąż odczuwał skutki lipcowej powodzi jaka nawiedziła Wrocław. Wybrałem swój trzeci motocykl, wykonałem kilka okrążeń, a po zjeździe do parku maszyn powiedziałem mechanikom: załóżcie osłonki na widelec, biorę bike’a nr 3. Wygrałem te zawody. To był prawdziwy sprawdzian mojej odporności psychicznej. Ktoś chciał sprawdzić czy wytrzymam ten bieg z przeszkodami na dystansie, którego nie ma na żadnej olimpiadzie - śmieje się Greg, choć w 1997 roku jego organizm został poddany ekstremalnemu testowi.

Tomasz Lorek: Herbie, przywołaliśmy wspomnienia z Wrocławia, ale w 1997 roku przeżyłeś też bardzo trudne chwile podczas GP Wielkiej Brytanii w Bradford. Simon Wigg, Sam Ermolenko i Joe Hughes uwijali się jak w ukropie niosąc ci pomoc…

Greg Hancock: To prawda. Ogień pojawił się w moim busie w przeddzień GP na Odsal Stadium, tym cudownym owalu…

Z podniesionymi łukami, na których żużlowiec czuł się jak na welodromie. Nowozelandczyk Ronnie Moore byłby wniebowzięty, gdyby mógł ścigać się na torze w Bradford, bo przypomniałby sobie czasy, gdy…

… Zarabiał na chleb jeżdżąc w beczce śmierci – śmieje się Greg. Ponoć ludzie urodzeni na Tasmanii tak mają, że kręcą ich ekstremalne wyzwania.

Pożar w drodze na Odsal Stadium był przeszkodą z gatunku ekstremalnych doznań. Pamiętam przerażoną twarz Eddie Bulla…

- Wtedy poczułem, że rok 1997 to wielki sprawdzian dla mojej psychiki. Przekonałem się, że żużlowy światek jest wspaniały. Simon Wigg pożyczył gogle i podstawił motocykl, Morgan Hughes, mój serdeczny przyjaciel i zdolny mechanik w pośpiechu pakował części zamienne. Wujek Sudden Sam Ermolenko wyjechał na drogę, aby podrzucić mi akcesoria. W moim busie zawiodła instalacja elektryczna, straciłem sporo klamotów, ale dowiedziałem się, że ludzie speedwaya są razem nawet wtedy kiedy ich kolega walczy o tytuł mistrza świata. Byłem zbudowany postawą przyjaciół i kolegów z toru.

W 1997 roku zagrałeś trochę na pograniczu va banque, zastosowaliście kilka nowych rozwiązań w sprzęcie, ale miałeś w pobliżu znakomitego tunera i dobrego przyjaciela, Eddie Bulla, prawda?

- Postanowiłem poszperać nieco głębiej w świecie motocyklizmu i sięgnąłem po człowieka, który tak wiele dobrego uczynił dla Bruce’a Penhalla. Bruce był moim idolem, wspierał mnie na początku mojej kariery. Kiedy Penhall święcił triumfy na Wyspach Brytyjskich w końcówce lat 70-tych i na początku 80-tych, jego „szafami” (silnikami) opiekował się Eddie Bull.

Ten legendarny, owiany tajemnicą warsztat Eddie Bulla w angielskim Tamworth. Jedyne co odkrył przed światem Eddie to fakt, że nie lubił robić sam śniadań. To dlatego w duńskim Vojens, kiedy zdobywałeś swój pierwszy tytuł mistrza świata, wziął kilka kanapek więcej z hotelu, żeby na stadionie nie być skazanym na rozglądanie się za słynnymi duńskimi kiełbaskami Skaerbek Polser, czyli przysmakiem Ole Olsena…

- Tak, Eddie to zaradny mężczyzna. W warsztacie w Tamworth postanowiliśmy nieco zaryzykować, pozmienialiśmy kilka detali. W 1997 roku wprost płynąłem na silnikach szykowanych przed Eddie Bulla. Eksperyment wypalił. Owszem, rywale zaczęli przyglądać się moim motocyklom, szukali tego magicznego elementu, który pozwalał mi odjeżdżać. Byłem niezwykle podekscytowany kiedy sięgnąłem po złoto w Vojens.

W nagrodę za tytuł mistrza świata otrzymałeś zaproszenie na galę FIM w Helsinkach. W foyer budynku, w którym odbierałeś wówczas złoty medal, wystawiony był Wanderer, model motocykla z 1911 roku, który rozwijał zawrotną na owe czasy prędkość 13 km na godzinę. Pamiętam, że przyglądałeś się wówczas z zainteresowaniem temu eksponatowi. Z okien sali widać było ośnieżony Plac Senacki (Senaatintori), ludzi biegających w czapkach na głowie i zasypiające statki w porcie.

- Też miałem ochotę na chwilę snu, bo przyleciałem wtedy z Hawajów. Niewiarygodne jak ten czas leci. Pamiętasz, na gali FIM był wtedy rewelacyjny Australijczyk, król Moto GP, Mick Doohan i młodziutki Włoch Valentino Rossi?

Tak. Valentino utrzymywał wtedy, że zwiał z fotela w salonie fryzjerskim, dlatego niebieska farba schodziła mu z włosów, bo dowiedział się, że musi lecieć na galę do Finlandii, więc w pośpiechu uiścił rachunek, ale fryzjer nie dokończył swojej roboty…

- Ludzie żyjący w świecie motocykli tak już mają. Jakżeż inaczej czułem się kiedy po raz drugi przyleciałem na galę FIM, tym razem do portugalskiego Estoril w grudniu 2011 roku. Spokój, dojrzałość, przyjaciele z USA i z Polski. Nie zapomnę pytania angielskiego dziennikarza na oficjalnej konferencji prasowej. "Greg, zdobyłeś pierwsze złoto IMŚ w 1997 roku, a drugie w 2011. Byłeś na tak długich wakacjach?"

***

Ciąg dalszy pasjonującego wywiadu Tomasza Lorka z Gregiem Hancockiem dostępny wyłacznie w magazynie „Speedway Pilot”, dostępnym w sprzedaży tylko do 9 lipca!

Nie masz jeszcze tej niecodziennej pozycji poświęconej sportowi żużlowemu? Możesz ją kupić w salonach Empik w całej Polsce oraz w naszym sklepie internetowym (kupując online zapłacisz tylko 10 złotych za sam magazyn - wysyłka zostanie do Ciebie zrealizowana GRATIS!): http://sklep.sportowefakty.pl/speedway-pilot.html.

Lista Empików, w których kupisz magazyn dostępna jest na stronie:http://speedwaypilot.com/sprzedaz

UWAGA! To ostatnie dni by kupić magazyn Speedway Pilot! Sprzedaż prowadzona będzie tylko do 9 lipca!!!

Nie słyszałeś o magazynie Speedway Pilot? A może nie jesteś przekonany, że warto wydać 10 złotych? Zapoznaj się z zawartością: http://speedwaypilot.com/zawartosc/#

Magazyn "Speedway Pilot" to 164 strony znakomitej przygody ze speedway’em, podanej na wysokiej jakości papierze (format A4, klejona okładka).
Rocznik dostępny jest w salonach Empiku w całej Polsce, punktach partnerskich (pełna lista dostępna na http://speedwaypilot.com/sprzedaz), oraz w sprzedaży online:http://sklep.sportowefakty.pl/speedway-pilot.html.
Strona magazynu: http://www.speedwaypilot.com
Oficjalny profil na Facebooku: http://www.facebook.com/speedwaypilot

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×