Reprezentacja USA przyjechała do grodu nad Brdą walczyć o jak najlepszy wynik, choć nikt nie dawał jej większych szans na uniknięcie ostatniej pozycji. Amerykanie ostatecznie nie pokonali żadnego z rywali, ale pokazali się z niezłej strony i na pewno nie byli tłem dla przeciwników. - Wiesz co ci powiem? Jesteśmy naprawdę bardzo szczęśliwi! Nie trenowaliśmy przed tymi zawodami, chcieliśmy może ewentualnie powalczyć o start w barażu. Nie udało się, ale cel był trochę inny. Naszym założeniem było, żeby starać się o jak najlepszy rezultat końcowy. Przede wszystkim jednak zależało nam na tym, by te zawody dały coś amerykańskiemu speedwayowi. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie - powiedział Greg Hancock w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
W bydgoskich zawodach wystartował Billy Hamill, który wrócił do profesjonalnego ścigania po kilku latach przerwy specjalnie po to, by pomóc drużynie narodowej. "Herbie" jest dumny z postawy swojego kolegi i cieszy się, że znów mogli razem startować. - O tym zawodniku mógłbym powiedzieć naprawdę bardzo wiele dobrego. To świetny człowiek, może z całą pewnością być inspiracją dla innych uprawiających ten sport. Wszyscy wiemy, ile zrobił dla amerykańskiego żużla i chwała mu za to. Teraz jeszcze wrócił, by nam pomóc. To po prostu wspaniałe. Chylę czoła przed Billy Hamillem!
Hancock otwarcie przyznał, że celem jego zespołu na te zawody nie była walka czołowe miejsca. -[i] Byliśmy w Bydgoszczy po to, by rozwinąć żużel w USA i pomóc mu w osiągnięciu sukcesów. Naprawdę mamy zdolnych ludzi i jest na to szansa w przyszłości. Głęboko wierzę, że tak właśnie będzie i wkrótce będziemy robić widoczne postępy jako drużyna narodowa.
[/i]
Na żużlu wciąż brakuje, takich ludzi, prawdziwych sportowców, dżentelmenów toru, którym euro jak szpryca nie przesłania ślepiów i pot Czytaj całość