Nikołaj Kokin (Trener Lokomotivu): Dziś nie był nasz dzień, tak to można powiedzieć. Przeciwnik był bardzo mocny. Początek był niezły, później już gorzej. Nie poszło naszemu liderowi, Andrzejowi Lebiedowi, który zatarł dwa motocykle. Widać, że gnieźnianie celują w ekstraligę.
Lech Kędziora (trener Lechmy Startu): Tak jak Nikołaj powiedział - dzisiaj nie był ich dzień, a my tę słabość wykorzystaliśmy i wygraliśmy spotkanie. Na ten wynik złożyła się postawa całego zespołu. Przede wszystkim należy pogratulować Antoniowi Lindbaeckowi, który ustanowił po raz drugi rekord toru. Dobrze spisali się również młodzieżowcy, których punkty są bardzo ważne.
Mikael Max (Lokomotiv Daugavpils): Nie spodziewaliśmy się wygranej w Gnieźnie, ale myślałem, że porażka będzie mniejsza. Oczywiście, Gniezno jest naprawdę dobrym zespołem i trudno zwyciężyć na ich torze.
Andrzej Lebiediew (Lokomotiv): Trener miał rację mówiąc, że to nie był nasz dzień. Zwykle dobrze mi się tutaj jeździ, zwykle zdobywałem dużo punktów. Dzisiaj stało się coś złego stało się z moimi motocyklami. Ja może i jechałem dobrze, ale one nie spisywały się najlepiej. Za każdym chcę być pierwszy, ale nie zawsze to się udaje. W sytuacji z Antoniem zostałem uderzony przez Lisieckiego i dlatego tak się skończyło. Nie wiem dlaczego sędzia mnie wykluczył.
Antonio Lindbaeck (Lechma Start): To były bardzo dobre zawody. Pobiłem rekord toru, zatem tor był dobrze przygotowany, można było nim walczyć. Jestem zadowolony ze swojego występu. Andrzej chciał mnie zabić (śmiech). Tak naprawdę ciężko ocenić tę sytuację, taki jest speedway, nie mam żadnych pretensji.
Bjarne Pedersen (Lechma Start Gniezno): Żadne spotkanie dla nas nie jest łatwe. Musieliśmy nazbierać tyle punktów, ile się dało, żeby być bliżej "oczka" bonusowego przed rewanżem w Daugavpils. Każdy wyścig był ciężki. Chciałem wygrać swój ostatni bieg. Jechałem dziś z nowym silnikiem, który spisywał się dobrze.
Wojciech Lisiecki (Lechma Start): Występ był chyba udany. Brakowało tylko "trójki", która miała być zaraz po pierwszej "dwójce" Żałuję tylko ostatniego biegu. Niepotrzebnie dokonaliśmy zmiany w motocyklu. Po trzecim swoim starcie czułem, że jeszcze nie jest on w pełni spasowany, chcieliśmy go "ulepszyć", ale niestety zakończyło się to wpadką.
współpraca: Wojciech Prusakiewicz