Punkt zwrotny
Zwrotnym momentem w budowaniu przyszłej mistrzowskiej drużyny był transfer największej żużlowej gwiazdy - obok Szweda Ove Fundina - tamtych czasów, nowozelandczyka Barrego Briggsa. Do transferu doszło w 1964 roku. Dotychczas "Briggo" przez kilka sezonów wraz z innym szwedzkim internacjonałem Bjornem Knutssonem, stanowił o sile "świętych" z Southampton. Ekipa z południa Anglii w 1962 roku zdobyła nawet mistrzostwo kraju. Niestety dla tamtejszych fanów promotor i właściciel klubu charyzmatyczny Charles Knott po zakończeniu sezonu 1963 postanowił sprzedać stadion i rozwiązać klub. Knott pochodził z rejonów Southampton i zajmował się biznesem sportowym. W mieście inwestował w wyścigi hartów, stock carsy oraz hokej. W latach 50-tych wybudował nawet nowoczesną halę do hokeja. Stadion "świętych" należał do jednego z najlepszych w Anglii. Decyzję o likwidacji drużyny tłumaczył oczywiście finansami. Wpływ na decyzję promotora miała również kontuzja legendy zespołu Dicka Bradleya, który w początkowej fazie sezonu z powodu urazu musiał zakończyć karierę. Dick był kapitanem. Scalał zespół i trzymał klimat wśród chłopaków. Dla gwiazd Briggs-Knutson brak mentalnego wodza był "kropką nad i" aby odejść z zespołu. W tej sytuacji Knott nie miał ochoty wydawać kolejnej fury pieniędzy by ściągać wielkie nazwiska, które zapełniłyby trybuny. To był wielki szok dla całej żużlowej Anglii. W miejsce Southampton powstało londyńskie West Ham. "Młoty" po kilku latach przerwy wróciły na żużlową mapę Anglii. Na czele zespołu w roli managera stanął były mistrz świata Tommy Price. Jednym z promotorów został Dave Lanning (słynny angielski komentator telewizyjny), a Bjorn Knutsson objął rolę lidera.
[nextpage]
Władze kontra Briggs
Bert Chucher (były manager Southampton) i Barry Briggs, dwaj wspólnicy w interesach przenieśli się razem do pobliskiego Swindon. Do miasta leżącego na północ od Southampton, gdzie na stałe mieszkał Barry Briggs. Lokalizacja nowego klubu dla Barrego była bardzo ważna. Nie tylko ze względu na wygodne dojazdy, ale także interesy. "Briggo" prowadził sklep, sprzedawał samochody, posiadał szkolę jazdy, ale głównym biznesem miała być sprzedaż czeskich motocykli ESO. Wszystko pochłaniało wiele czasu. Briggs mający smykałkę do interesów szybko wyczuł zbliżającą się koniunkturę na czeski sprzęt. Nowozelandczyk również ścigał się na czeskich motocyklach. Motywacją Briggsa był nie tylko biznesowy zapał, ale także proza życia. Świeżo upieczony tatuś dwóch sympatycznych brzdąców (Gary i Tony) potrzebował pieniędzy, a w brytyjskim żużlu nastały ciężkie czasy. W pierwszej połowie lat 60-tych na Wyspach zapadł największy kryzys czarnego sportu od momentu jego zarania (1928). W całym brytyjskim środowisku żużlowym było pełno kłótni o pieniądze i regulaminy. Kontrowersje wzbudzał tzw. handicap, który nakazywał wybranym arbitralnie przez SCB (Speedway Control Board – organ zarządzający rozgrywkami brytyjskimi) żużlowcom startować 10 bądź 20 yardów za przeciwnikami. – Mam tego serdecznie dość – mówił Barry Briggs. – Za każdym razem musze przebijać się do przodu ryzykując zdrowiem bardziej niż pozostali. W każdym wyścigu mój motocykl oraz ja musimy dać z siebie ponad normę. To zbyt wyczerpujące dla silników i mojego organizmu – grzmiał Briggs. Latem zapowiedział, że jeśli przepis nie zostanie zniesiony, on nie pojawi się na następnym meczu. – Barry, zastanów się, co robisz. Jeśli nie pojawisz się na prezentacji, to zakpisz z kibiców. W następnych tygodniach, to oni mogą wypiąć się na ciebie. Nie ma kibiców, nie ma pieniędzy. Z czego będziesz żył? – straszył Briggsa, Chairman SCB Ronnie Green. Briggs jednak został nieugięty. Włodarze Swindon zagryzali ze złości paznokcie. Oni mogli stracić najwięcej. Po kilkunastu dniach sprawdzania sił i cierpliwości wygrał w końcu rozsądek i bzdurny punkt regulaminu zniesiono, który obowiązywał już trzeci rok! Triumf nad działaczami Briggsowi dodał turbo doładowanie. Na wszystkich torach i zawodach był po prostu nie do zatrzymania.
[nextpage]
Krystalizacja składu
W latach 1963-1964 Swindon zostało mocno osłabione. Z zespołu odchodzili bądź kończyli swoje bogate kariery rutyniarze: Ian Williams, Georgie White, Peter Moore, czy Neil Street (dwaj ostatni zapowiedzieli, że nie będą jeździć w Anglii w sezonie 64). Kontuzji nabawił się młody, utalentowany i brawurowo jeżdżący Szwed, Arne Carlsson. W 1964 w jesiennym wypadku zginął Teo Teodorowicz. Mimo tego pasma nieszczęść dzięki nowej fali młodzieży (Bob Kilby, Brian Brett i Martin Ashby) działacze z nadzieją patrzyli w przyszłość. Doszedł przecież Barry Briggs, który w pierwszym roku startów w Swindon osiągnął życiową formę i sięgnął po trzeci tytuł mistrza świata. Wspólnie z Broadbanksem tworzyli doświadczoną dwójkę liderów. Pod skrzydłami asów młodzi rozwijali skrzydła.
W 1965 roku liga żużlowa w Wielkiej Brytanii przeszła rewolucję. Zwaśnione strony, czyli tradycyjna National League i rosnąca w siłę pod przewodnictwem charyzmatycznego i nieugiętego Mike’a Markera, Provincial League w końcu doszły do porozumienia i połączyły siły. Powstała British League. Dotychczasowa pierwsza dywizja z siedmiu zespołów powiększyła się do osiemnastu. Decyzją władz federacji Robins miał opuścić Mike Broadbanks i przejść do Oxford. W międzyczasie Brian Brett postanowił zerwać z żużlem. Wrócił do Londynu, skąd pochodził i zajął się biznesem budowlanym. Po roku przerwy dał się namówić Mike’owi Parkerowi zwanym w światku żużlowym jako "Król Północy". Podpisał kontrakt z Newcastle leżącym na granicy Szkocji i Anglii. Dzięki chwilowej rezygnacji Bretta, Broadbanks mógł zachować status "rudzika”. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Powoli zaczął krystalizować się kręgosłup przyszłych mistrzów: Briggs, Broadbank i młody Ashby. Wkrótce do tej trójki miał dołączyć filigranowy Kilby oraz kolejny miejscowy chłopak Mike Keeen. W drużynie pojawił się młody Aussie Frank Shuter. Promotorem został Norman Parker. Pierwsze efekty przyszły w 1966 roku. Drużyna zakończyła rozgrywki na wysokim 3. miejscu, a młodzi zawodnicy notowali stały progres. "Rudziki" nie przegrały meczu na własnym torze.
[nextpage]
Uroczy "drań"
Mike Broadbanks pochodził z miasta leżącego na północy Londynu. Toteż nic dziwnego, że jego pierwszym klubem były rakiety z Rye House (‘55). Jego talent szybko zauważyli przedstawiciele legendarnego Wembley, najbardziej utytułowanego angielskiego klubu w tamtym okresie. Przygoda "Czerwonego Diabła" z londyńskimi "lwami" nie trwała jednak długo. Wembley w ’56 sięgnęło po srebrny medal i ośmiokrotny mistrz… przestał istnieć. Śmierć legendarnego Sir Athura Elvina - zarządcy stadionem Wembley - w lutym w 1957 roku zastopowała żużlowy biznes. Promotor klubu i świetny biznesmen zmarł. Ponadto karierę postanowili zakończyć Fred Williams oraz Tommy Price. Dwóch mistrzów świata, a zarazem dwie największe gwiazdy w historii klubu. Był to pierwszy przykład jak wielką rolę odgrywają gwiazdy oraz sprawni promotorzy. Zaledwie osiem lat wcześniej ligowy debiut na Wembley potrafił zgromadzić… 85 000 tysięcy ludzi. Tak duże personalne straty, to było zbyt wiele. Zainteresowanie żużlem mocno spadło. Zaś utrzymanie i wynajmowanie stadionu "Wembley" pochłaniało ogromne kwoty.
Brodbanks trafił do Swindon. Miasto leży przy autostradzie M4 prowadzącej bezpośrednio do Londynu, co gwarantowało szybkie połączenie z bazą zawodnika. Broadbanks długo się nie namyślał. Ówczesną gwiazdą "rudzików" był młodszy brat Freda Williamsa - Ian. Były mistrz świata mógł spokojnie polecić młodego chłopaka. Przekazać zdolnego „londyńczyka” pod skrzydła swojemu bratu. Mike wielokrotnie startował w trakcie przerwy zimowej na australijskich torach. Neil Street i Peter Moore - dwaj koledzy z zespołu - pomagali mu w eskapadach na Antypody. Efektem był tytuł mistrza Australii w 1963 roku. Mike był prawdziwą gwiazdą. Uwielbiały go tłumy kibiców. Nie tylko fani Swindon. Jego charakterystyczną sylwetkę na torze i poza nim rozpoznawali kibice w całej Anglii. Najbardziej zadziwiał popularnością w innych krajach. Podczas finału światowego na Ullevi w Goeteborgu był zawodnikiem najbardziej obleganym przez… żeńską część publiczności. Wygląd typka spod ciemnej gwiazdy, ale niesłychanie miłe usposobienie, pogoda ducha i humor tworzyły zabawne połączenie, które zjednywało mu wielu sympatyków. Autografy, niezliczone zdjęcia i pogawędki z kibicami. W Swindon był bożyszczem. Nie było osoby, która nie darzyła sympatią i szacunkiem Mike’a. Miał ogromne poważanie u władz klubu. Był idealnym kapitanem, który bez ogródek mówił, co nie podoba się kibicom, jego kolegom z toru bądź jemu samemu. Tak popularny zawodnik musiał mieć kilka przydomków. "Red Debil" (czerwony diabeł), przydomek wziął się od czerwonej skóry Mike’a. W tamtych czasach większość zawodników jeździła w standardowych czarnych kombinezonach. "Broadi" – od nazwiska. "Legs Eleven" – od długich nóg, które nadawały mu charakterystyczny styl w trakcie jazdy. Wśród kibiców istniała anegdota nt. jazdy Anglika, która mówiła, że gdy Broadbanks jedzie tuż pod samą bandą, to i tak jego lewa stopa jest przy… krawężniku! Mike szybko zaaklimatyzował się w Swindon. Przywoził mnóstwo punktów i dobrze zarabiał. Kupił dom w pobliżu stadionu przy głównej drodze i wiódł spokojne życie gwiazdy. Z ciekawostek warto napisać, że Mike był pierwszym zawodnikiem ligi brytyjskiej, który wystąpił w meczu siedem razy. Miało to miejsce podczas wyjazdowego meczu z Wimbledonem o Puchar Ligi 25 lipca 1966 roku.
Na drugą część tekstu zapraszamy w poniedziałek!
Bo chyba nie p. Drozd?
Ale raczej wątpię żeby tak szybko zdobyli tytuł
:-)