Witkowski i Stępniewski na wysokości zadania - rozmowa z Krzysztofem Cegielskim

Znamy już regulamin żużlowy, który będzie obowiązywać w 2013 roku i w latach kolejnych. Jak wprowadzone zmiany ocenia Krzysztof Cegielski?

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

Jarosław Galewski: Na żużlowy regulamin trzeba było czekać długo. Jak bardzo, pana zdaniem, skomplikowała to drużynom proces budowy zespołu?

Krzysztof Cegielski: Myślę,że wbrew temu, co mówili przedstawiciele niektórych klubów, nie było jakiś specjalnych komplikacji, bo każdy poprzez różne rozmowy wiedział, czego mniej więcej można się spodziewać. Sam czytałem w wielu publikacjach - przeciekach medialnych o propozycjach regulaminowych. Oczywiście regulamin powinien być znany wcześniej, ale musimy pamiętać, że trzeba było naprawić coś, co komplikowano przez ostatnie kilka lat.

Górny KSM w polskiej lidze w sezonie 2013 będzie wynosić 40 punktów. To dobry pomysł?

- Każdy zna moje zdanie na temat KSM, które brzmi niezmiennie, że jest on tylko powodem sporów, komplikacji, kombinacji i promowaniem przeciętności. Rok 2013 został nazwany rokiem przejściowym, gdzie dojdzie do sytuacji bardzo trudnej dla klubów, które będą musiały zmierzyć się z kompletowaniem drużyny, tak by nie znaleźć się wśród trzech drużyn spadających do I ligi. Według mnie jeśli ten KSM jest w 2013 konieczny, to najbardziej logicznym i zrozumiałym poziomem byłby chyba poziom identyczny jak w poprzednim sezonie czyli 41. Jeśli został obniżony, to znowu można narazić się na oskarżenia nie bezpodstawne, że został on zmieniony pod kogoś, przeciwko komuś itd.

Jak KSM na poziomie 40 punktów wpłynie na proces budowy drużyn?

- Każdy do tego poziomu musi się dostosować i myślę, że nie będzie z tym jakiegoś większego problemu, bo aż 6 klubów stworzyło przed ogłoszeniem regulaminu "Klub 39", więc większość chciało jeszcze niższego poziomu. Tak więc poziom 40 pozwoli zbudować jeszcze silniejszą drużynę od wcześniejszych chęci. Oczywiście minusem, ale chyba każdego poziomu KSM jest to, że coś stoi wciąż na głowie i najbardziej cenionym "towarem" na rynku jest poziom 2,50. Na szczęście od 2014 roku z tą patologią nie będziemy już mieli do czynienia i faktycznie poziom zarobków zawodników będzie wprost proporcjonalny do umiejętności, a nie do ich braku.

Przepisy dla lig nie są jednolite. W Ekstralidze obowiązuje dolny KSM, w pierwszej i drugiej lidze tego przepisu nie będzie. Dlaczego pana zdaniem zdecydowano się to rozwiązać w ten sposób?

- Przepisy są i tak już maksymalnie zbliżone w poszczególnych ligach, więc jest to duży sukces porównując do lat poprzednich. Niestety, nie można w 100 proc. tych samych rozwiązań stosować w każdej lidze, ze względu na zupełnie inny poziom finansowy i sportowy klubów Ekstraligi, a przede wszystkim drugoligowych. Według osób bardziej zbliżonych problematyce niższych lig łatwiej będzie tym klubom przetrwać, kiedy dolny KSM tam obowiązywać nie będzie.

Od sezonu 2014 nie będzie obowiązywać górny KSM. Jak pan to ocenia?

- Oczywiście cieszę się, że do takiej sytuacji doszliśmy. Plusy są takie: faktycznie najlepsi zawodnicy będą startować w Ekstralidze, nie będzie możliwości i potrzeby sztucznego zbijania KSM, uwolnimy maksymalnie rynek, który przecież i tak jest ubogi. Dzięki temu kluby będą miały możliwość wyboru w większej liczby zawodników, jeśli ktoś będzie żądał zbyt wiele, to w kolejce będzie stało jeszcze co najmniej kilku chętnych, a nie tak jak jest dzisiaj, że im niższy KSM, tym większe żądania, zupełnie nie proporcjonalne do umiejętności. Jedynym minusem braku KSM może być dla niektórych to, że będzie możliwość budowania faktycznych drużyn marzeń, ale spotkałem się z takimi opiniami, że takie drużyny w przeszłości już były i wiele razy zdarzało się, że wcale nie okazywały się zwycięskie i to powodowało dodatkowe wielkie emocje i niespodzianki, nierozłączne przecież z istotą sportu. Myślę, że nie jesteśmy w stanie sztucznie wyrównywać poziomów drużyn, bo choćby ostatni rok pokazał, że nawet Mistrz Polski pojechał do Tarnowa i przegrał 62:28, więc myślę, że podobnie jak z demokracją tak i z wolnym rynkiem - nie jest doskonały, ale lepszego systemu jeszcze nie wymyślono.

Podjęto decyzję o zmniejszeniu składu Ekstraligi od sezonu 2014. W tym roki z ligi spadną 3 drużyny. Jak ocenia pan to rozwiązanie?

- Jest to chyba najbardziej kontrowersyjne rozwiązanie w nowym regulaminie i chyba też najmniej zrozumiałe dla kibiców. Wcale się nie dziwię, bo powstaje pytanie, po co w ubiegłym roku powiększaliśmy ligę by ją teraz pomniejszać? Opinia wielu osób znających się na produkcie sportowym mówi jednak, że 8 drużyn w Enea Ekstralidze to optymalna wersja z wielu powodów. Błędem więc wydaje się decyzja z poprzedniego roku, a teraz po prostu jak w wielu innych przypadkach te błędy są naprawiane. Idealnym systemem dla wielu jest układ lig w Polsce w formie 8-8-8.

W Ekstralidze musi startować w składzie drużyny dwóch polskich seniorów i dwóch polskich juniorów. Z czasem podobnie będzie to wyglądać w innych ligach. Jak można to ocenić?

- Myślę, że tylko pozytywnie pod względem promocji polskich zawodników. Oczywiście liczba zawodników krajowych na odpowiednim poziomie jest ograniczona, ale na pewno jest to doskonała okazja dla wszystkich Polaków do wykazania się. W końcu gdzie mamy pomagać naszym zawodnikom jak nie w Polsce.

Będzie obowiązywać przepis o próbie toru. Dobrze, że wracamy do tego rozwiązania?

- Jest to głównie ukłon w stronę kibiców, którzy w zdecydowanej większości tęsknili za tym wprowadzeniem w mecz. Chyba bardziej nawet niż sami zawodnicy. W tym roku kibice nie tylko nie mogli oglądać próby toru, ale nawet nie mogli przed meczem zobaczyć swoich ulubieńców spacerujących po torze, więc teraz będzie tak jak kibice chcieli. Poza tym, próba toru jest dobrą formą rozluźnienia stresu przez zawodników, sprawdzeniem toru i motocykli.

Osiem drużyn to nieporozumienie - rozmowa z Martą Półtorak, prezes PGE Marmy Rzeszów

Bieg juniorski nie będzie inaugurować zawodów. To przepis, o który pan długo walczył.

- Zawodnik młody, bez doświadczenia często wyjeżdża do pierwszego biegu przy ogromnym napięciu i presji. Jeśli tor jest trudny,czy nawet nie wiadomo ze względu np. na opady deszczu czy nadaje się do jazdy, to w takiej sytuacji ci najmłodsi wyjeżdżają i często "bez głowy" jadą na pełnym gazie bez kalkulacji. Podawałem wielokrotnie przypadki takich sytuacji gdzie wypadków w pierwszym biegu było wiele i mecz został przerywany po upadkach. Tyle, że już troszkę za późno, bo ci najmłodsi z kontuzjami kończyli w szpitalu. Dla mnie idealnym systemem byłby wyścig młodzieżowy w środku meczu, ale nawet wyścig numer dwa zawsze jest lepszy niż wyścig pierwszy. A przykłady, że czasami w wyścigu drugim tor jest już nierówny i z koleinami są tylko potwierdzeniem, że tory są źle przygotowywane. Tor bezpieczny ma wytrzymać 15 wyścigów, a nie tylko pierwszy.

Nie będzie obowiązywać Regulamin Finansowy. To chyba kolejne rozwiązanie, które ocenia pan jako sukces?

- Na szczęście uniknęliśmy sporów, które towarzyszyły nam po wprowadzeniu regulacji, które według wszystkich niezależnych prawników z którymi rozmawiałem były niezgodne z polskim i unijnym prawem. Myślę, że skończyłoby się zgłoszeniem sprawy między innymi do prezesa UOKiK. Na szczęście nie było to konieczne, ale kosztowało to także mnie wiele wysiłku i nieprzyjemnych rozmów z wieloma osobami. Skończyło się pozytywnie i tylko możemy wszyscy sobie podziękować za obronę pewnych oczywistych praw. Przy braku regulaminu finansowego chyba już zawsze należy dodawać, że też nie ma regulaminu, który nakazuje płacenia zawodnikom milionów. Każdy decyduje niezależnie za to ile płaci i komu, nikt z bronią przy skroni nie podpisuje umów z zawodnikami, każdy osobiście jest odpowiedzialny za sytuację swoją czy klubu. Niech nikt nie oskarża już nigdy nikogo z zewnątrz. Umowy są podpisywane między dwoma podmiotami - klub z zawodnikiem i tylko te dwa podmioty są odpowiedzialne za to co podpisują.

Polscy zawodnicy, bez względu na wiek, będą mogli w przypadku wolnych terminów startować w niższych ligach. Jak ten przepis wpłynie na decyzję zawodników co do ligi w której należy startować?

- Myślę, że ta możliwość ma również tylko same plusy. Zawodnik, który nie będzie na tyle dobry, by startować w swojej "pierwszej" drużynie, będzie miał możliwość jazdy w niższej lidze, by utrzymywać swoją formę dla dobra wszystkich. Poza tym koszty takiego zawodnika będą podzielone na dwa kluby, więc powinno być lżej "pierwszemu" klubowi w utrzymaniu takiego zawodnika.

Jaka jest pana ogólna ocena wprowadzonych zmian?

- Wiemy wszyscy doskonale, w jakiej atmosferze był tworzony obecny regulamin. Po latach wpływu wszystkich na regulamin, gdzie jak bezspornie każdy twierdzi doszliśmy z regulaminem do ściany, bardzo trudno z dnia na dzień stworzyć idealny dokument, bo byłoby to dla niektórych zbyt bolesne. Trzeba być jednak mocno złośliwym, by nie widzieć pozytywnych zmian w obecnych regulacjach. Dla tych, którzy mają krótką pamięć przypomnę, że gdyby nie obecne zmiany obowiązywałyby reguły takie jak: regulamin finansowy z sumami transferowymi za zawodników, juniorzy jeździliby jako seniorzy, mielibyśmy dalszy ciąg wątpliwych zwolnień lekarskich wykorzystując niesprawiedliwy system ZZ-etek, mielibyśmy dalszy ciąg zbijania KSM, mielibyśmy kolejne kompromitacje w sytuacji spóźnienia na zawody jakie spotkały Grega Hancocka w Toruniu, mielibyśmy wreszcie dalszy ciąg preparowania torów i wiele innych ograniczeń i niezrozumiałych rozwiązań, które powodowały tylko kolejne spory i działania jednemu przeciwko drugiemu. Widzę też po pierwszych opiniach, że nie każdy rozumie system tzw. żółtych i czerwonych kartek. Nie jest to przecież nic nowego tylko nowa nazwa do tzw. upomnienia zawodnika czy wykluczenia z biegu. Wiele osób ma pretensje za brak kar za "czołganie" się na starcie czy za jazdę na pograniczu faulu. Żółta i czerwona kartka ma umożliwić sędziom łatwiejsze i bardziej czytelne upominanie zawodników za zachowania nie fair i też spowodować u nich większe obawy o to, że te małe oszustwa nie będą uchodziły im płazem. Jak przyjrzymy się publicznym wypowiedziom wszystkich związanych z żużlem osób, to jedno z tych słów wynika wspólnego – każdy chciał regulaminu czytelnego i zrozumiałego dla wszystkich. I to właśnie będzie miało miejsce od sezonu 2014, bo w tymże roku jedyną regulacją w drużynie będzie konieczność jazdy dwóch polskich seniorów i juniorów, więc po prostu te reguły nie mogą być już bardziej czyste i czytelne. Chciałoby się, by to miało miejsce już od przyszłego roku, ale w związku z popełnionymi błędami wcześniej sytuacja optymalna zostanie osiągnięta w roku 2014. Chcę przy tej okazji bardzo podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego zdecydowanego kroku w przód. Na wysokości zadania stanęli przede wszystkim Prezes PZM Andrzej Witkowski i moim zdaniem bardzo pozytywnie zaczynający swoją działalność Prezes Enea Ekstraligi Wojciech Stępniewski. Mimo tego, że postanowienia grupy ekspertów, w której mam przyjemność pracować nie zostały w pełni przyjęte, to patrząc na zaangażowanie tych osób uważam, że był to bardzo trafiony pomysł i trzeba docenić poświęcony czas i zaangażowanie tych osób. Osób pochodzących z jakże różnych stron środowiska żużlowego, ale z jednym nastawieniem patrząc na ustalenia, dla dobra wspólnego. Ja osobiście dziękuję wszystkim kibicom, którzy zgłaszali mi swoje pomysły, które w zdecydowanej większości pokrywały się z moimi przemyśleniami, a przecież co najważniejsze weszły w życie. Mam nadzieję, że w związku z czytelnym, prostym, a co najważniejsze wieloletnim, niemodyfikowanym zasadniczo co roku regulaminem będziemy mogli skupić się na sportowych aspektach rywalizacji. Mamy wiele powodów do dumy ze względu na świetnych żużlowców, kibiców i bardzo dobrze zarządzane kluby, więc wierzę, że będziemy już tylko cieszyć się z sukcesów swoich zawodników w najlepszej lidze świata.

W 2014 roku może być wolna amerykanka - rozmowa z Władysławem Komarnickim

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×