Maciej Kmiecik: Jak przebiega twoja rehabilitacja po kontuzji, którą odniosłeś pod koniec sezonu?
Przemysław Pawlicki: Jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku. Rehabilitację przechodzę już praktycznie od półtora miesiąca. Zakres ruchów nogi powiększa się. Muszę ją jednak oszczędzać. Mogę już pływać, ale jeszcze nie biegać.
Poruszasz się cały czas o kulach?
- Tak. Jeszcze chodzę o kulach. W domu wystarczy jedna, a jak wychodzę na zewnątrz muszę poruszać się o dwóch kulach. Nie mogę jeszcze zbyt mocno obciążać nogi. Takie są przynajmniej zalecenia lekarzy.
To najgroźniejsza kontuzja w twojej karierze?
- Myślę, że nie. Miałem bardziej pogruchotany bark. Moim zdaniem to była cięższa kontuzja. Owszem, to złamanie kości piszczelowej było skomplikowane z odpryskami, ale wszystko dobrze lekarze mi poskładali i goi się to świetnie. Wkrótce mam kolejną wizytę u lekarza i zobaczymy, co on powie na temat przebiegu leczenia.
Czy ta kontuzja zakłóci ci przygotowania na nowego sezonu?
- Absolutnie nie. W żadnym wypadku nie powinno mi to przeszkodzić w przygotowaniach. Grudzień to zawsze lżejszy miesiąc jeśli chodzi o treningi, a te właściwe przygotowania rozpoczynają się od stycznia. Do tego czasu powinienem być już w pełni zdrowy i gotowy do treningów.
Gdyby nie kontuzja pewnie spędzałbyś wakacje połączone ze startami w finałach IMŚJ w Argentynie. Jak przyjąłeś ostateczne wyniki rywalizacji o tytuł najlepszego juniora globu?
- Trochę serce bolało, jak czytałem informacje o finałach w Argentynie. Gdyby nie kontuzja, mogłem tam być i ścigać się z najlepszymi. Niestety, uraz pozbawił mnie szans walki o kolejny medal IMŚJ. Nic nie mogłem zrobić. Pozostało mi tylko trzymać kciuki za Maćka Janowskiego, który bardzo dzielnie walczył o odbicie pierwszego miejsca. Dużo nie brakowało.
Co twoim zdaniem zadecydowało o sukcesie Michaela Jepsena Jensena?
- Po prostu Duńczyków na finały w Argentynie pojechało dużo więcej niż Polaków. Z naszej siódemki został tylko Maciej Janowski. Gdyby nas tam było więcej, szanse na tytuł dla Polaka znacznie by wzrosły.
W nowym sezonie wystartujesz już jako senior, choć dla ciebie nie powinno być to chyba problemem, bo przecież już startowałeś z tej pozycji w minionych rozgrywkach. Odczujesz w ogóle zmianę kategorii wiekowej?
- Wydaje mi się, że nie powinno być to dla mnie problemem. W ogóle się tym nie przejmuję. Przejście do wieku seniora powoduje tylko mniej imprez młodzieżowych. Będę musiał jakoś uzupełnić tę lukę. W lidze już i tak od dwóch lat startowałem z pozycji seniora. W minionym sezonie praktycznie ani razu nie jechałem jako junior. Ściganie się z seniorami mam więc już opanowane.
W Szwecji nie zmieniasz barw klubowych, a co z pozostałymi ligami?
- Faktycznie w Elitserien będę nadal jeździł w Piraternie. Jeśli chodzi o Anglię, nie wiem jeszcze czy zdecyduję się na dalsze starty w Elite League. Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjąłem. Jestem zainteresowany startami na Wyspach Brytyjskich, ale zależy to od różnych czynników.
A co z polską ligą?
- Wiadomo, że ona jest najważniejsza.
To mówią wszyscy żużlowcy, a wiadomo już, gdzie będziesz startował?
- Jak na razie trwają rozmowy kontraktowe. Myślę, że w grudniu powinno wyjaśnić się, w jakim zespole pojadę w przyszłym sezonie.
Standardowa formułka wygłaszana o tej porze roku przez żużlowców. Możesz powiedzieć coś więcej?
- Wiadomo, że Leszno jest na pierwszym miejscu. Tutaj jest mój dom, tutaj się dobrze czuję i chciałbym kontynuować karierę w Unii, ale... mam też ciekawe oferty z innych klubów. Na razie wszystko analizujemy.
Kiedy podejmiesz ostateczną decyzję?
- Przez najbliższe kilkanaście dni nie będzie mnie w kraju, więc w listopadzie to się nie wyjaśni. Myślę, że na początku grudnia zadecydujemy, gdzie będę jeździł w przyszłym roku. Nie chciałbym długo zwlekać z podjęciem decyzję, bo lepiej mieć już wszystko jak najszybciej poukładane i spokojnie myśleć o przyszłym sezonie.
Jesteś do wzięcia w pakiecie z młodszym bratem, czy dopuszczasz możliwość występu w innym klubie niż Piotr?
- Zawsze podkreślaliśmy, że chcemy jeździć razem w jednym klubie. Trudno jednak przewidzieć, jak potoczą się rozmowy. Wszystko jest możliwe. Przy okazji pozdrawiam serdecznie kibiców oraz moich sponsorów.
W piątek ogłoszono nowy regulamin. Jak skomentujesz zmiany?
- Myślę, że wielkiej rewolucji nie ma. Wiele spraw wyjdzie w "praniu". KSM na poziomie 40 pewnie jednym pasuje bardziej, innym mniej. Sam nie zastanawiałem się, jak to może wpłynąć na wybór klubu. Zobaczymy, jak to się potoczy.
A co sądzisz o powrocie do ośmiu zespołów w ekstralidze od sezonu 2014?
- Moim zdaniem tak będzie lepiej. Ogólnie zmiany przyjąłem pozytywnie. Z tego, co spekulowano wcześniej zapowiadało się na rewolucje, a skończyło się na kilku ogólnych zmianach. Cieszę się, że nie wszedł w życie regulamin finansowy, który od początku wydawał się nieporozumieniem.